Wpis z mikrobloga

Siemano kj, polska psychiatria osiągneła sukces na moim truchle. 2 lata temu byłem ostrym skrzywieńcem, społeczny odludek przepełniony nienawiścią, fantazjowałem o mordzie na suczyskach i championach, moje cierpienie było dla innych niewidzialne a ja traciłem zdrowe zmysły, patologia w rodzinie, upadek ukochanego brata lodziarza i ta bezradność, żal i wyrzuty sumienia, do tego alkohol i podrabiane ćpanie. Dziś dzięki lekom jestem emocjonalnym kastratem, dalej na widok normictwa w rozkwicie czuje jad ale już nie zione tak ogniem goryczy, jestem mułowaty i bez życia, jedzenie i leżenie to filary mego żałosnego jestestwa. Niby jest lepiej bo już tak nie cierpie ale dzięki temu cierpieniu czułem jakąś tożsamość, że coś reprezentuje, teraz jestem taki #!$%@? i nieciekawy że nie ma co zwracać uwagi na takiego muła. Dla psychiatrii jednak jest to pełen sukces, niebezpieczeństwo zneutralizowane.
#przegryw
  • 6
@77023: zaskakująco niewiele, z początku było ekscytująco ale szybko oswoiłem sie z nową sytuacją, na czas spotkań czułem sie lepiej ale pozatym dalej jestem dziatem i mułem bez motywacji i pociągu do działania i czuje lęki przed ludźmi.