Wpis z mikrobloga

486 + 1 = 487

Tytuł: Rzeźnia numer pięć
Autor: Kurt Vonnegut
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★★★

Czy wiesz, co mówię facetom, którzy piszą książki przeciwko wojnie? - Nie. Ciekawe, co im mówisz. - Mówię: Dlaczego nie piszesz książek przeciwko lodowcom? Chodziło mu oczywiście o to, że wojny będą zawsze i że z równym powodzeniem można próbować powstrzymać lodowce. Ja również jestem tego zdania.


Opowieść o II wojnie światowej i bombardowaniu Drezna, oparta na wspomnieniach autora. Wydana po raz pierwszy ponad dwadzieścia lat po tych wydarzeniach. Bo autor nie bardzo potrafił o tym pisać. Sam z resztą przyznaje się do tego we wstępie. Nawiasem mówiąc, jest to moja druga książka Vonneguta, i druga, gdzie już sam wstęp od autora zrobił na mnie tak duże wrażenie. I za sprawą treści, i za sprawą stylu.

Forma jest zupełnie inna niż w "normalnej opowieści fabularnej", bo to są krótkie akapity, czasami jeden jest kontynuacją drugiego, czasami nie. Występują motywy fantastyczne i skoki w czasie. Taki zabieg oddaje (tak mi się wydaje) nastrój wspomnień autora na temat tamtych wydarzeń. Bo, jak sam we wspomnianym już wstępie pisze o tej książce:

Jest taka cienka, rozwichrzona i bełkotliwa, Sam, bo trudno jest powiedzieć coś mądrego na temat masakry.


Przesiąknięta gorzką ironią, moim zdaniem wynikającą ze słów marszałka Sandby'ego, które to zostały zacytowane w książce:

Nikt nie może zaprzeczyć, że zbombardowanie Drezna było wielką tragedią. (...) Była to jedna z tych potwornych rzeczy jakie zdarzają się w czasie wojen na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.

Sam Vonnegut kawałek dalej pisze coś takiego:

Dwa dni temu dokonano zamachu na Roberta Kennedy'ego. (...) Zeszłej nocy umarł. Zdarza się. Miesiąc temu dokonano zamachu na Martina Luthera Kinga. On też umarł Zdarza się. I co wieczór mój rząd podaje mi liczbę zabitych w oparciu o zdobycze współczesnej nauki wojskowej w Wietnamie. Zdarza się.


Autor nie popada w patos, nie ocenia, a przynajmniej nie wprost. Opisuje. I zważywszy na temat, robi to wyjątkowo lekko. Czyta się świetnie, a i bez większego wysiłku wiadomo, jakie ma zdanie na ten temat i co chciał przekazać. Świetna książka. Choć chciałbym żeby więcej takich nie powstało. Żeby (w co, niestety, nie bardzo wierzę) autorzy nie mieli skąd czerpać inspiracji. Innymi słowy, żeby się nie zdarzało.

Wpis dodano za pomocą strony https://bookmeter.ct8.pl

#bookmeter
George_Stark - 486 + 1 = 487

Tytuł: Rzeźnia numer pięć
Autor: Kurt Vonnegut
Gatu...

źródło: comment_1615166124TECzRH1M5hc2fiwHkPmkcd.jpg

Pobierz
  • 13
@Zrobiony_bobr: A w jakim jeszcze charakterze można ją opisać? Kiedy tam z tych stron tę wojnę aż słychać i czuć. Przynajmniej ja tak miałem.
Fakt, jest też o ludzkiej naturze. To taki ogólnik. Ale raczej o jej ciemniejszej stronie. Choć pojawiają się w tym mroku jaśniejsze plamy, jak choćby ten piękny fragment, który sobie zaznaczyłem (znów ze wstępu):

I żonie Lota oczywiście zapowiedziano, że ma się nie oglądać (...) Ona jednak
Czy cała nauka, jaką mieszkańcy Tralfamadorii przekazywali


@George_Stark: przede wszystkim te fragmenty zapadły mi w pamięci i przez ich pryzmat zapamiętałem tę książkę

Chyba, że masz jeszcze inne przemyślenia, to proszę, podziel się, chętnie przeczytam.


@George_Stark: lata temu czytałem ten tytuł, także nie pamiętam jej już zbyt dobrze. Może w przyszłości sobie odświeżę tę pozycję i wtedy będę mógł porozmawiać na jej temat ( ͡° ͜ʖ ͡°
@Zrobiony_bobr: Do tego czasu to ja mogę zapomnieć szczegółów, więc nie podyskutujemy. Choć może trochę szkoda.

Przeczytałem ten artykuł na Wikipedii i uświadomiłem sobie, że zapomniałem napisać o tym, co w czasie czytania przyszło mi do głowy, a mianowicie, że


Ale te wpisy tutaj robię najczęściej na gorąco po przeczytaniu, w dodatku bez żadnej redakcji, więc bywa, że o czymś zapomnę.
@Zrobiony_bobr: Też wynotowałem :)

Anglik powiedział następującą rzecz na temat woli przetrwania: - Jeśli człowiek przestaje dbać o swój wygląd, to znak, że długo nie pożyje. Powiedział też, że widział wielu ludzi, którzy umarli w taki oto sposób: - Najpierw przestali trzymać się prosto, potem przestali myć się i golić, potem przestali wstawać z łóżka, aż wreszcie przestali rozmawiać i umarli. Jedna tylko rzecz przemawia na korzyść takiego postępowania: jest to
@George_Stark mieszkałem w Dreźnie wiele lat i co rok przeżywają tam to bombardowanie (+ każda rocznica to wymówka do marszu neonazistów). Na początku mojego pobytu zaczepiła mnie jakaś dziewczyna z radia i zapytała jak przeżywam ten wyjątkowy dzień xD Odpowiedziałem że nic mnie to nie obchodzi i trzeba było nie zaczynać wojny xDDD
Niestety chyba tego nie wyemitowali xD
@George_Stark:
Ten film wojenny to mój ukochany cytat!
Wklejam w języku oryginału:

It was a movie about American bombers in World War II and the gallant men who flew them. Seen backwards by Billy, the story went like this: American planes, full of holes and wounded men and corpses took off backwards from an airfield in England. Over France, a few German fighter planes flew at them backwards, sucked bullets and
@GwaltowneWypaczenieCzasoprzestrzeni: Wiesz, to jest skomplikowany problem. Bo o ile nazizm rzeczywiście nie powinien się nigdy zdarzyć, tak samo jak mnóstwo innych rzeczy, tak prawie na pewno zginęli tam ludzie, którzy nie mieli z nim, ani z rozpętaniem wojny wiele wspólnego. Prostym rozwiązaniem jest powiedzieć, że mogli w takim razie wyjechać gdzieś na tereny neutralne (pomijając już to, że wtedy Drezno nie było ważnym celem z militarnego punktu widzenia, przynajmniej z tego
@George_Stark w każdym kraju zginęli niewinni ludzie i co z tego? "Ucywilizowanie" wojny to dość niedawny wynalazek, zawsze wyglądało to tak, że wyrzynało się przeciwnika w pień, tuż po gwałtach i torturach dla zabawy. Nawet teraz dochodzi do różnych zbrodni na cywilach i w sumie nikogo to nie rusza.

Skoro wszczynasz wojnę i palisz ludźmi w piecach to licz się z tym że ktoś niedługo przyjdzie i też nie będzie się oglądać
@GwaltowneWypaczenieCzasoprzestrzeni:

w każdym kraju zginęli niewinni ludzie i co z tego?


To z tego, że jeśli takie wydarzenia miały miejsce, to nie znaczy, że musimy je przyjmować za naturalne, machnąć ręką i stwierdzić, że tak jest i już.

Wojna nie wybuchła bo cośtam Hitler, ale większość społeczeństwa niemieckiego do niej dążyła


Tak, wiem o tym i nie zaprzeczam. Zastanawiam się jednak, czy mniejszość musi cierpieć za tę większość, bo tak się