Aktywne Wpisy
pozpozi +35
#!$%@? jak mnie jakaś baba ładnie mówiąc rozsierdziła. Specjalnie #!$%@? pojechałem do bankomatu w nocy, żeby przypadkiem nie robić długich kolejek. Wypłacam 30 tys. na remont, wiadomo po 4k, taki limit na jedną transakcje. W połowie wypłacania podjechała pod bankomat babeczka yarisem, po dwóch minutach baba do mnie z pretensją, że KOLEJKA JEST XD Mówię, że wypłacam pieniądze na remont i to jeszcze chwilkę potrwa, może jechać do innego bankomatu jeżeli jej
noipmezc +4
jakie lody polecacie? tylko takie ze sklepu a nie zadne na ruchomej gałce
W mojej pierwszej kobiecie byłem bardzo zakochany. Nasz związek trwał już kilka lat i byłem pewny że to ta jedyna, że będzie kiedyś moją żoną.
Niestety, w pewnym momencie zaczęła mnie zdradzać, a ja nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić, więc jej wybaczałem, licząc że się zmieni i wszystko będzie już dobrze.
#!$%@?łem chory szajs, byle ją tylko zadowolić, bo liczyłem że jak będzie zadowolona to znowu będzie mnie kochać i wszystko będzie dobrze,
Chciałem by przypomniała sobie jak byliśmy zakochani na początku związku, gdy mogliśmy leżeć bez słowa na trawie przez cały dzień tulac się do siebie i to było wszystko co nam było potrzebne do szczęścia.
Po którejś zdradzie w końcu pogodziłem się z moją rolą w związku i zaproponowałem półotwarty związek na jakiś czas, licząc że wyszaleje się i w końcu jej się znudzi, a mi dodatkowo będzie wdzięczna, że jestem takim dobrym partnerem i kochankiem, co magicznie sprawiłoby że znowu by mnie kochała.
Wytrwaliśmy tak kilka miesięcy i w końcu mnie rzuciła.
Na początku było mi OGROMNIE ciężko, ale po dość krótkim czasie coś się zmieniło w moim życiu.
Okazało się, że świat dookoła mnie nie wie że jestem przegrywem. Okazało się, że jestem dość przystojny i od razu pojawiło się na horyzoncie kilka zainteresowanych koleżanek. Im dalej w las tym było więcej drzew i okazało się, że wcale nie będę do końca życia sam jak to sobie wyobrażałem kiedyś.
To zainteresowanie kobiet sprawiło, że stałem się bardziej pewny siebie i pozwalałem sobie z nimi na coraz więcej.
Nowe kobiety były też obiektynie kilka poziomów wyżej niż moja była, która obiektywnie rzecz mówiąć urodą nie grzeszyła.
Okazało się, że wcale nie muszę #!$%@?ć chorego szajsu, żeby zainteresować sobą kobiety, wprost przeciwnie - to one #!$%@?ły.
I tu dochodziny do sedna mojego problemu.
Po wszystkich moich przeżyciach wydaje mi się, że ja już nie potrafię kochać. Nie potrafię znaleźć w sobie takiego desperackiego uczucia potrzeby bycia z inną osobą.
Boli mnie to tym bardziej, bo czuję że oszukuję wszystkie dziewczyny z którymi się spotykałem, a szczególnie tę jedną z którą spotykam się od dwóch lat, która jest fantastyczna - piękna, inteligentna i która #!$%@? cały czas jakiś szajs dla mnie.
Mam z nią wszystko, ale brakuje mi tej desperacji którą kiedyś uważałem za miłość, przez co wydaje mi się że tak naprawdę to ja jej nie kocham i czuję się z tym źle. Że kiedyś potrafiłem #!$%@?ć szajs dla byłej, a dla niej już nie.
Dodatkowo cały czas siedzi we mnie takie poczucie, że muszę grać, że muszę udawać że jestem twardy i tak naprawdę jej nie potrzebuję, bo jakbym zaczął się starać nadmiarowo to ona też straciłaby mną zainteresowanie - jak moja była.
Mógłbym sobie powiedzieć, że ona jest taka fantastyczna, a ja wcale nie, to może ona zasługuje na kogoś lepszego.
Ale nie powiem sobie tego, ponieważ powtarzałem to sobie cały poprzedni związek i nie chcę wrócić do tego przegrywowego myślenia.
Pewnie ktoś powie: to nie jest TA, znajdź kolejną a miłość sama przyjdzie.
Ja widzę, że ona jest wspaniała i na tyle na ile ją znam, to chcę być właśnie z nią.
Dodatkowo w tym jak ona się stara, widzę siebie z przeszłości i to sprawia, że moje serce płacze.
Podsumowując, chyba brakuje mi tego że w poprzednim związku potrafiłem się otworzyć (mimo że niewłaściwej osobie) i opowiedzieć o wszystkim co mam w głowie. Teraz czuję że muszę udawać twardego i męskiego.
Czasem zastanawiam się czy nie zaryzykować i nie opowiedzieć jej o tym wszystkim co czuję, co mnie spotkało i że tak naprawdę wewnątrz jestem przegrywem, który jedyne czego pragnie to bezinteresownej miłości - licząc że takie wyznanie mnie zbliży do niej.
Ale też boję się, że może mnie takiego nie zaakceptować.
#logikaniebieskichpaskow #zwiazki #zdrada
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #602f1b14267126000a876087
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
Gdzie tu problem? Desperacką potrzebę to czują jakieś przegrywy albo ludzie chronicznie samotni.
Gdzie tu jest oszustwo? Ludzie są ze sobą z różnych powodów, spełniają swoje potrzeby. Nie trzeba przeżywać szaleńczej miłości i burzy emocjonalnej z każdą kolejną partnerką i uważać każdą za kobietę życia.
Pogadaj kiedyś z osobami które wiążą się w
Same plusy sytuacji.
Co do tej "desperacji" o której mówisz - nigdy nie powinniśmy potrzebować drugiej osoby, powinniśmy jej chcieć. Inaczej tworzą się toksyczne związki, takie,