Aktywne Wpisy
CreaOnion +552
Człowiek jedzie Uberem do monopolowego a tam napad. I tak nikt tego na nocnej nie wyplusuje więc daje filmik. Typ na koniec nam groził że nas dojedzie xd
https://streamable.com/71bx65
https://streamable.com/71bx65
Uuroboros +130
Bobrownicy odpoczywali w nowo znalezionym obozie. Na szczęście ci którzy przeżyli ostatnie spotkanie z wilkoindianinem i jego kolegami nie byli mocno pokiereszowani i szybko wrócili do pełni sił.
- Musimy odnaleźć Franka i Larrego. Nie widzę innej drogi. Myślę, że wielki bóbr chciałby, abyśmy znów byli razem.
- Trzeba ich ostrzec przed tym POTĘŻNYM INDIANINEM.
- Postanowione, wyruszamy ich szukać.
- Eee, ale w którą stronę?
- Frank coś mówił o jego starej odkrywce złota, pamiętacie? Gdzieś na północy.
- Nad potokiem Kozinka, o tu. - pokazał mapę kolegom Conan - mam jakieś niejasne przeczucie, graniczące z pewnością, że ich tam znajdziemy. Zupełnie jakby Castor tu był i chciał nam to powiedzieć…
- Świeć bobrze nad jego żeremiem…
- Dobra, zbierajmy się. I poruszamy się ostrożnie, nie wiadomo gdzie podziali się indianie.
Zanim wyruszyli, Conan zabrał stare przebranie bobrzej samicy, które o dziwo nie spłonęło w rytuale. Zamierzał użyć go to przechytrzenia indian, w razie gdyby go spotkali, tak żeby pomyśleli, że jest bobrem. W tym czasie John zebrał wszystkie sprzęty, których mieli nie zabierać, na środku obozu i podpalił je.
- To ich trochę zdezorientuje.
Wyruszyli gęsiego, najpierw w stronę rzeki, a później w dół jej biegu. Co jakiś czas odwracali się za siebie, aby zobaczyć słup dymu, który zostawił za sobą John. Po około godzinie słup przerodził się w znaki dymne.
- Znaleźli nasz obóz…
- Co teraz?
- Nic, połknęli zarzutkę. Mamy wystarczająco czasu na ucieczkę.
Gdy znaleźli potok Kozinkę słońce już powoli zachodziło, ale myśliwi postanowili zaryzykować i ruszyć jeszcze w górę potoku…
Wcześniej tego dnia Larry i Frank zastanawiali się co począć dalej. Wizja wydobycia wielkiej ilości złota była bardzo kusząca, ale niebezpieczeństwa jakie czyhało w okolicznych lasach nie można było lekceważyć. Larry z maniakalną wręcz pieczołowitością, co chwilę sprawdzał swój system alarmowy i reagował na każdy ruch w gęstwinie. Zwykły zając potrafił go przerazić nie na żarty. Na szczęście owy zając był największym stworzonkiem, jakie ich nawiedziło. W tym czasie Frank postanowił zająć się tresowaniem wilków. Póki co, udało mu się nauczyć je, żeby nie defekowały mu do kieszeni, ale i to jest sukcesem. Wieczorem, gdy myśliwi ułożyli się w młynie system alarmowy Larrego zadziałał. Oboje podnieśli się na równe nogi i powoli, aby nie zdradzić swojej obecności zaczęli skradać się do miejsca z którego dobiegł dzwonek. Po chwili usłyszeli:
- Do diabła Antonio! Patrz jak chodzisz!
- Hej! Uciszcie się! - powiedział półgłosem Larry - Szybko chodźcie tutaj i cicho! Wszędzie dookoła kręcą się indianie.
Gdy tylko to wypowiedział alarm zadzwonił znowu, tym razem po przeciwnej stronie obozu. Larry błyskawicznie dobiegł do miejsca z którego dobiegł dźwięk, na miejscu nikogo nie było, znalazł jedynie orle pióro.
- Wiedzą już, że tu jesteśmy...
@profesjonalna_skarpeta
@Elkitrim
@Patryk_z_lasu
@Treant
@Uaimmiau
@Lisaros
@Ex2light
@Legzday
@Knyazev kara za pilnowanie wilków zmniejszona do -2
razem 462$ + 0 = 462$
Drużyna ponownie połączyła się.
Deklaracje na discordzie.
Czas na podjęcie decyzji: podam na disco