Wpis z mikrobloga

Kiedy byłam nastolatką strasznie chciałam należeć do sekty. Do jakiejś sekty, byleby mnie bombardowała miłością. Mogłabym dla niej wynosić z domu walkmany i magnetowidy, ale żeby w końcu ktoś mi dał złudzenie miłości.
Przynależności do jakiegoś stada. Zawsze byłam takim odludkiem i dziwolągiem.
Teraz mam faceta, też jest odludkiem i dziwolągiem, mamy dziecko i bombarduję to nasze dziecko miłością, żeby miało miłość w domu i nie szukało po kryjomu. Znienacka córkę owijam rękami i jej w ucho szepczę, że ją kocham. To sformuowanie "kocham cię" wrosło w nas równie mocno jak "dobranoc, śpicie dobrze" albo "baw się dobrze" albo "będę tęsknić" albo " kocham cię, pa, baw się dobrze". Teraz ja jestem osobą, która bombarduje miłością i mojego niebieskiego i naszą córkę, i smyram ich po pleckach, i robię kolacyjki, i oni mi robią kolacyjki, i napędzam ten mechanim miłości z całą stanowczością, żeby nikt mi, #!$%@?, nie szukał miłości w żadnych sektach, jak ja kiedyś bardzo chciałam, ale nikt mnie do żadnej sekty nie przyjął.
Tu-mleko - Kiedy byłam nastolatką strasznie chciałam należeć do sekty. Do jakiejś sek...
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach