Wpis z mikrobloga

Wczoraj żebrak kawiarniany – dzisiaj niemal bogacz; wczoraj jeden z warszawskich wiecznych studentów, z prospektem kolejnego tysiąca wieczorów spędzonych nad wódką, papierosami i kartami, na drodze ku wczesnej starości zwieńczonej mniej lub bardziej romantycznem zejściem na gruźlicę lub syfilis – dzisiaj... kto? A przecież już od ponad roku, od śmierci matki tylko czekałem na okazję, czekałem na pieniądze – by uciec. Precz z tego miasta, precz od tych ludzi, precz ode mnie w tym mieście. Jakimż błogosławieństwem są dla nas nieznajomi: powiem im, że jestem niewinnym młodym nauczycielem matematyki gnębionym przez kongresowych rusyfikatorów, i tym dla nich będę, i zaraz tym stanę się też dla siebie samego, Benedykt Gieroslawski zejdzie ze mnie jak zliniała skóra z węża – albowiem tylko tak możemy się odrodzić jeszcze za tego życia, ponownie narodzić na tym świecie – jakież błogosławieństwo – nieznajomi, obcy.

~ Jacek Dukaj, Lód

#cytaty #dukaj #dukajnadzis
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach