Wpis z mikrobloga

@DonWieprzu Jest jedna opcja na "życie" po śmierci. Otóż jeśli założyć, że Wszechświat jest nieskończenie duży (lub istnieje nieskończenie wiele wszechświatów rownoległych), to po pewnym czasie urodzi się gdzieś osobnik i to znowu będziesz "ty". Chcę podkreślić, że nie chodzi tu o reinkarnację, żadną "duszę", itp., tylko o wytworzenie się nowej świadomości, którą znowu bedziesz "ty".
@iedynak tu już wchodzimy w tematy bardziej filozoficzne, na których się nie znam, ale nie wydaje mi się, żeby taka osoba była w pełni mną. Jeśli weźmiesz dwie doskonale identyczne rzeczy, to one nie są ta samą rzeczą
Ale tak jak pisałem nie znam się na tym i mogę głupoty gadać, pewnie jacyś filozofowie się nad tym zastanawiali o doszli do nieco sensowniejszych wniosków
@DonWieprzu W moim wpisie zgubiłem "być może", bo oczywiście nie ma pewności, że tak jest skontruowany świat ;) Argumentacja za teorią, którą opisałem jest taka, że - przy założeniu nieskończenie dużego Wszechświata lub Wszechświatów równoleglych - wydaje się być mało prawdopodobne, że skoro ewolucja (statystyka?) gdzieś raz doprowadziła do powstania "mnie"/"ciebie" to nie miałoby się to powtórzyć. To jest najwięcej w co mogę uwierzyć w temacie istnienia po śmierci. I tak, to
@iedynak znaczy ja rozumiem o co ci chodzi, po prostu teraz dochodzimy do tego co to znaczy "być tym samym" i co to wogóle znaczy być czymś. Ale to samo już zagadnienia typowo filozoficzne a ja na tym się nie znam