Wpis z mikrobloga

Czy z nieistnienia może powstać byt? Bo jeżeli coś istnieje w materii, w jakimś przedziale czasowym to gdy dopełni ten czas przestaje istnieć, zatem jest w stanie nieistnienia ale czy na zawsze? Czy tylko zmienia formę i przekształca cię w coś innego? Tak jakby istnienie było nieistnieniem i jakby jedno i drugie było tylko iluzją umysłu, sztuczką, czary mary; idąc dalej umysł ludzki narzuca wymiar czasowy i wymiar przestrzenny oczekując w nich uzewnętrznienia pewnych zdarzeń, wydarzeń, upływu czasu etc. Wydaje się, że i bliskie jest prawdy, że wszystko jest wieczne, bez początku i końca (w innym świecie, nie w materii) gdzie te obydwa (czas, przestrzeń) narzucone są przez umysł. Bo któż może zaprzeczyć, że czas raz mija w mgnieniu oka (przyjemności), a raz sekunda wydaje się jakby była całą wiecznością (ból, cierpienia) i to dosłownie? Niejeden z Nas tego doświadczył i jest to prawda, niech nikt się nie oszukuje. Sekunda cierpienia jak niekończąca się wieczność ale i sekunda niewypowiedzianego szczęścia jest taka sama. Tak więc czas i przestrzeń jest tak naprawdę iluzją (ale w tej materii jest i być musi) umysłu ludzkiego. Doprawdy musi być jakieś oryginalne odbicie tego tutejszego świata, coś wiecznego i cudownego, niekończąca się zabawa i radość, miłość, bez żadnych iluzji...
#przemyslenia #filozofia #systemilosci #pytanie #depresja
  • 4