Aktywne Wpisy
Miesiąc temu skończyłem studia i jestem serio załamany rynkiem pracy w tym mieście. Przez całe liceum i 5 lat na uczelni kułem całki, rachunki różniczkowe, algorytmy i wzorce projektowe. Setki nieprzespanych nocy i mnóstwo stresu. I serio teraz mam zarabiać tyle co robol na taśmie albo karyna na kasie w biedronce?
Jestem absolwentem prestiżowego technicznego kierunku jednej z wiodących uczelni z kraju, stypendystą ministra a wszystkie oferty pracy które otrzymuję to max
Jestem absolwentem prestiżowego technicznego kierunku jednej z wiodących uczelni z kraju, stypendystą ministra a wszystkie oferty pracy które otrzymuję to max
lololokoo +7
Gdzie dobrze żyje się w Polsce? Mieszkam w Warszawie i mam dosyć tego miasta, wszędzie tłok, pośpiech, beton. Chciałabym przenieść się do jakiegoś mniejszego miasta, gdzie jest sporo zieleni, niższe ceny mieszkań, ale też sporo miejsc pracy. Zastanawiałam się nad Łodzią(serio xd), Katowice? Może ktoś chce opisać jak tam żyje się w Katowicach? :) #przeprowadzka #katowice #lodz #praca #gdansk
#nothingbutdreampopdecember #godelpoleca #muzyka #dreampop
Airiel - In Your Room
playlista - nothing but dream pop december - edycja 2020
dzisiaj będzie polecajka.
Airiel (nie mylić z Ariel) to prawdopodobnie najbardziej przeoczony i niedoceniony zespół poruszający się w obrębie shoegaze'owych/dreampopowych żywiołów. trochę nie ze swojej winy, wydając pod sumptem (zbyt) niszowego Clairecords. a trochę też z własnej. zbyt wiele to oni nie mieli okazji wydać, mimo że na przełomie 2003 i 2004 roku wypuścili całkiem pokaźną liczbę EPek - spiętą później w śliczną kompilację Wink & Kisses, którą oczywiście gorąco polecam, bo chętnie bym ogłosił ją "świętym Graalem shoegaze'u", ale jakoś tak wstyd robić to w pojedynkę. także pomóżcie, dajcie się zwabić tym błękitnym okładkom i pogapcie się trochę we własne buty.
a dzisiejszy kawałek - wielu twierdzi, że ich opus magnum.
9 minutowa magnetyczna podróż, post-rockowo rozciągnięta i posegmentowana w iście progresywnym duchu gonitwa po większości znanych tonacjach dream popu. mroźny, delikatnie obezwładniający podmuch wiatru przejmujący kontrolę nad tym jak odczuwamy i jak radzimy sobie z ciężarem chwili, która czeka skrzętnie ukryta za kolejnym czekającym akordem
sam tytuł już coś sugeruje, wymusza pewną projekcję i refleksję. zmusza do nabazgrania kilkunastu nutek po swojemu. bo to utwór o marzeniu, takim w duchu szczeniackiego zakochania, kiedy chcielibyśmy w końcu znaleźć się sam na sam, w osobistej świątyni osoby, która nas sobą zauroczyła. marzenie o tym, by już nigdy z niej nie wychodzić, zamknąć świat od zewnątrz, rozłożyć archipelag gwiazd na suficie, milczeć w obopólnym zrozumieniu i tak po prostu trwać.
hmmm znam jszcz co najmniej jedną osobę głoszącą podobne tezy
@KurtGodel: