Wpis z mikrobloga

#perfumy #150perfum 296/150
Ralph Lauren Polo (1978)

To, że mam słabość do klasyków wiecie pewnie od samego początku moich recenzji. Dziś marki modowe jak Ralph Lauren, Calvin Klein, Hugo Boss czy Lacoste idą na łatwiznę i bylejakość, robiąc często banalne i pachnące tanio perfumy. W latach 70, 80 czy jeszcze nawet w pierwszej połowie 90 stawiano na oryginalność i jakość i nawet tak żałosne dziś Lacoste stworzyło trzy dobre zapachy- Lacoste Original, Eau de Sport i Land. Może nie były one ponadczasowe czy jakiejś wyższej od reszty klasy, ale na pewno nie odstawało bardzo jakością od Diora czy Guerlaina. Od mniej więcej boomu jaki wywołało na świecie Acqua di Gio zaczęto bardziej naśladować niż wymyślać, a perfumiarze pracujący dla wcześniej wymienionych marek przestawali być architektami, a zaczęli kserowanie. Ralph Lauren do poziomu takiego YSL nigdy nie dobił i gdy świat zachwycał się męskim Opium, producent koszulek z koniem mógł się pochwalić pachnącym proszkiem do prania Polo Sport stojącym na poziomie nie wyzszym niż Axe/Lynx. Historia jest brutalna i pokazuje, że ci którzy się nie bali będą zapamiętani na zawsze jak Gaultier za Le Male, a RL będzie tylko marką, która oprócz ubrań ma jakieś przypominające dezodoranty perfumy w śmiesznych, kolorowych flakonach stojących na półkach z boku, obok Calvina Kleina, na lewo od Armaniego ;)

Polo to perfumy zielone i kolor flakonu świetnie odzwierciedla to z jakim sokiem mamy dostęp czynienia. Czuć tu zielony las i jego skarby, mech, owoce jałowca, masa ziół z popularnym estragonem na czele, a także kwiatami jak goździk, rumianek, pelargonia czy nawet róża. Polo pachnie jak ejtisowe perfumy, ale bardziej mu do sportowych czy jakiegoś Azzaro Pour Homme niż konkretnego powerhouse'a typu VC&A Pour Homme, YSL Kouros, Jacomo de Jacomo czy Rochas Macassar. Są tu co prawda paczula, tytoń i cedr które razem mogą stworzyć gęstą bazę ale w wypadku Polo przewagę ma jednak zielona świeżość i aromatyczność. Jest też przyjemna i lekka słodycz, która następnie ewoluuje i zapach przypomina jagermeisterowy Davidoff Relax, ale bardziej uśpiony i pozbawiony tytanicznej mocy niż zapach producenta kaw i wyrobów tytoniowych ze Szwajcarii. Baza przypomina już Quorum, a tytoń z cedrem i paczulą dobierają do siebie jeszcze piżmo z wetywerią i ambrą. Jest to najsłabsza cześć z trzech. Polo to taki trochę Italian Cypress z elementami Fougere. Nie ma tu nic zwierzęcego więc fani Kourosa czy Iquitosa tacy jak ja mogą czuć lekki niedosyt.

Nie wiem jak pachną nowe wersje, ja mam perfumy produkcji jeszcze Cosmair, 20 albo 30 letnie. Projekcja powerhousowa nie będzie, ale przy większej ilości psikow da nam trochę uśmiechu na twarzy. 5 gwarantuje dobrą moc, ale już 3 to będzie mało. Trwałość 8-10. godzinna, w zależności od dnia czy pogody.

Nie wiem czy są to najlepsze perfumy Ralpha bo wszystkich nie udało mi się poznać ale na pewno jest to dobry klasyczny zapach. Ciekawe i mimo wyczuwalnych tu niemodnych już elementów retro to nadal są to o wiele łatwiejsze perfumy niż chociażby Quorum, perfumy Aramisa czy piękne acz trudne Grey Flannel.

zapach: 7,5/10
trwałość: 8,0/10
projekcja: 7,0/10
cena: 233 zł za 118 ml.
dr_love - #perfumy #150perfum 296/150
Ralph Lauren Polo (1978)

To, że mam słabość...

źródło: comment_1606295536FGs6DQagmgf5MQHewhzwwY.jpg

Pobierz
  • 11
  • Odpowiedz
@dr_love: miałem czarne i były ładne i nudne.o przy okazji tematu marek modowych ostatnio lubię porównywać perfumy do piwa. Najwięcej się sprzedaje lagera bo dla każdego jest ok i jest to bezpieczny wybór. Dlatego najwięcej się sprzedaje lagera i takie tyskie woli wydać miliony na marketing zamiast tworzyć dobrej jakości ciekawe piwo. Chociaż to ostatnio się zmienia, może kiedyś ludzie też znudzą się byle jakimi perfumami.
  • Odpowiedz
@Slejpnir: chodzi o to, że Ralph czy Lacoste wcale dobrze się nie sprzedają. Robią gówno w zawyżonych cenach i jest przepaść między nimi a takim YSL, Armani, Diorem czy Paco, które kupuje każdy
  • Odpowiedz
@dr_love: Moja pierwsza myśl po sprawdzeniu w zeszłym roku Relax to właśnie było skojarzenie z Polo, którego jakieś 15 lat temu używał mój dziadek. Entuzjastycznie (jak się okazało - trochę na wyrost) więc zaopatrzyłem się w odlewkę. Wydaje mi się, że nie ma on już tej zielonej głębi, co kiedyś. Z drugiej strony może być to po prostu wspomnień czar, a sam zapach w rzeczywistości znacząco się nie zmienił.
Tak czy
  • Odpowiedz