Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Chce napisać kilka słów o tym, czego nauczyłem się do tej pory na terapii. Może to komuś pomoże (mi pomogło). Daje tag #normickaterapia żeby za jakiś czas do tego wrócić bez kopania po tagu.

- Prawdziwie romantyczna, bezwarunkowa miłość nie jest aż tak ważna w związku - moim zdaniem miłość nigdy nie powinna być całkowicie bezwarunkowa. Warto kierować się trochę zdrowym egoizmem*. Zdaniem terapeutki, najistotniejsze cechy trwałego i szczęśliwego związku to coś w rodzaju komfortu przebywania z drugą osobą. Coś takiego, że nie męczy nas codzienność i rutyna - w kontekście długich lat, a nie tygodni od zakochania, bo jak wiadomo, uczucie zakochania znika. Ale to też jest ważne, trzeba to jednak "czuć" i przysłowiowo zostać przebitym strzałom amora. O tym nie będę się rozpisywał, bo chyba sam nigdy nie byłem prawdziwie zakochany. Trzecia ważna rzecz, to zbliżony kodeks moralny, hierarchia wartości, siłą rzeczy też kwestie światopoglądowe itd.
I ja się z tym zgadzam, to są pewnie cechy wspólne wielu udanych związków. Popatrzcie na swoich znajomych i oceńcie, czy ich związki są szczęśliwe i wpisują się w tą listę?

*Z tym egoizmem jest też trochę tak, że trzeba zauważać i wiedzieć pewne rzeczy, a przede wszystkim mieć to u siebie w głowie ułożone.
**Tak całkowicie ode mnie - ale z tymi blackpillami to trochę przyhamujcie. Ok, jest w tym trochę racji i dowodów naukowych, ale żadna normalna laska czy facet nie będzie w związku z dzbanem który godzinami analizuje szczęki kolegów na wykopie. W każdym razie, raczej ciężko będzie to zrozumieć partnerowi.

- Wiele sytuacji lękowych (ale też innych) można rozważać jakby w kategoriach "kryterium energetycznego". Tzn poziom napięcia wywołany czynnikami a,b,c, o sile 1-10, powoduje że nie będziecie mogli wieczorem zasnąć, bo mózg się odpalił przed snem. Jeśli taki stan będzie trwał dłużej, to mogą się zacząć nieprzyjemne sytuacje lękowe. Wynika to z dosłownie przeładowania energetycznego mózgu (jakiejś części płatu czołowego chyba). Pomóc może działanie odwrotne skierowane na nasz mózg - czyli np. trening autogenny, w czasie którego przez 20 minut ograniczamy dopływające bodźce (podobnie jakby to byłą medytacja).
Mój opis nie jest w 100% zgodny z fizjologiczną reakcją organizmu, bo się na tym nie znam - chciałem tylko przedstawić analogię, bo właśnie tego nie mogłem przez długi czas przed terapią zrozumieć. A z drugiej strony, przez całe życie mocno wypierałem wiele rzeczy, a w tym szczególnie możliwy wpływ "podświadomości" na mnie i moje zachowanie - aż mi ktoś powiedział, że to nie jest jakaś tajemnicza freudowska moc "podświadomości", tylko ludzie w silnym i przewlekłym stresie mają nasrane w mózgu neuroprzekaźników i reakcji biochemicznych jak przed atakiem tygrysa. Stąd też ruch i sport jest tak ważny - pozwala przepalić trochę energii, która będzie chciała znaleźć ujście gdzie indziej jeśli sami o to nie zadbamy. Jak widać, wszystko zmierza do osiągnięcia równowagi termodynamicznej ( ͡° ͜ʖ ͡°).

- Żyjemy w "matrixie" ( ͡° ͜ʖ ͡°). Ja wyróżniam przynajmniej dwa matrixy czy bański informacyjne - jeden to ten związany z filtracją świata przez zmysły, podświadomość itd.. Chodzi o ten matrix, o którym mówią osoby praktykujące medytacje, który rozchyla kimono gdy medytujemy. Nie rozumiem tego do końca, nie będę się mądrzył.
Drugi matrix, to ten który sami sobie nakładamy świadomie (być może to ten sam o którym napisałem wyżej). Chodzi o przekonania postawione sobie przez nas samych, w pełni świadomie. Czyli np. nie przepłynę tej rzeki, bo jest zbyt porywista. Nie zagadam do laski spoza mojej ligi, bo to się nie uda. Nie będę prosił o awans, bo wyjdzie że jestem roszczeniowy.
Takie przekonania w dużej mierze składają się na naszą osobowość. Problem z nimi jest taki, że rzadko bywają wyrazami rzeczywistego stanu rzeczy. Mogą wynikać z błędnego zrozumienia jakiś, błędu poznawczego, wyparcia, przekonań kogoś innego, wpływu autorytetu, albo są tak stare że już nie pamiętamy skąd się wzięły. I tu kolejne odkrycie ameryki ( ͡° ͜ʖ ͡°) - te przekonania to w dużej mierze totalne kocopoły. A druga sprawa - mózg ma tendencje do okłamywania nas samych, a nawet terroryzowania. Nasze myśli nie mogą być utożsamiane z naszą osobowością. My nie jesteśmy "głupi, beznadziejni, nic nie warci", tylko nasz mózg popadł w tym momencie w takie myślenie. Bo może od 2 tygodni się nie wysypiamy przez co mózg nie usuwa toksyn z móżgu i mamy braki makroelementów z powodu śmieciowej diety.
Ja na przykład bardzo długo byłem przekonany, że głos w głowie mnie nie okłamuje... no #!$%@? absurd.

Nie będę na razie więcej pisał, bo wyszedł i tak straszny tasiemiec, a chciałem napisać tylko kilka zdań. Jeśli kogoś to zaciekawiło, mogę wrzucić trochę więcej swoich przemyśleń ze swojej terapii, zaznaczając co ja uważam, a co wyszło od terapeuty.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5fb0f2e3661964000abb29a2
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Wesprzyj projekt
  • 7
  • Odpowiedz
@Arkos12: A jeśli twoje myśli mówią Ci zapętlone , twoje życie jest beznadziejne, ty jesteś beznadziejny, zabij się, nic to nie zmieni, nikt nie zapłacze, a ty nie będziesz już cierpiał?
To co, wtedy też masz się posłuchać?
  • Odpowiedz
Wiele sytuacji lękowych (ale też innych) można rozważać jakby w kategoriach "kryterium energetycznego". Tzn poziom napięcia wywołany czynnikami a,b,c, o sile 1-10, powoduje że nie będziecie mogli wieczorem zasnąć, bo mózg się odpalił przed snem. Jeśli taki stan będzie trwał dłużej, to mogą się zacząć nieprzyjemne sytuacje lękowe. Wynika to z dosłownie przeładowania energetycznego mózgu (jakiejś części płatu czołowego chyba). Pomóc może działanie odwrotne skierowane na nasz mózg - czyli np. trening
  • Odpowiedz