Wpis z mikrobloga

Jako, że wpis spadł z niewiadomych przyczyn wklejam ponownie.

tldr na końcu

We wrześniu tego roku do obrad sejmowych wróciła ustawa "piątki dla zwierząt", wróciła, bo projekt był złożony już w 2017r. i do tego momentu został zamrożony. Warto już na wstępie zauważyć, że jest to temat podobnie dzielący i podgrzewający atmosferę co aktualnie sprawa aborcji. J. Kaczyński był doskonale świadomy, że procedowanie tego tematu podzieli koalicję i doprowadzi nawet do rozłamu w klubie PiS, a w rezultacie da możliwość rekonstrukcji rządu lub poprostu usprawiedliwi ją przed opinią publiczną.

W związku z powyższym na początku października J. Kaczyński zostaje wicepremierem i obejmuje zwierzchnictwo nad Komitetem Rady Ministrów do Spraw Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw obronnych, więc w praktyce ma pod sobą ministrów obrony, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i koordynatora służb specjalnych - czytaj prawie wszystkie służby mundurowe i wszystkie służby specjalne.

Później co się stało każdy wie, wyrok TK w bardzo drażliwej sprawie, w bardzo złym (dla kogo złym dla tego złym ale o tym zaraz) na to czasie, protesty, dewastacje mienia, kościołów, większość zastanawia się po co?

Też nie bardzo mogłem to zrozumieć aż do momentu w którym J. Kaczyński wystąpił ze swoim orędziem i wezwał działaczy PiSu i ludzi po "swojej" stronie do obrony kościołów przed wandalami. Człowiek, który ledwie miesiąc wcześniej objął zwierzchnictwo nad praktycznie całym państwowym aparatem przemocy nawołuje do działań zwykłych cywilów, mając w ręku i do dyspozycji wszystkie służby porządkowe. Coś jakby się tu nie kleiło.

W mojej opinii J. Kaczyński już przed rekonstrukcją rządu musiał przeczuwać pewne zagrożenie lub miał jakieś informacje, że ktoś planuje wyciągnąć w sposób zorganizowany przeciwko PiSowi ludzi - wszytkie niezadowolone grupy społeczne na ulice w najbardziej niewygodnym dla nich momencie i z tego właśnie powodu odmrożona została "ustawa dla zwierząt" która miała na celu doprowadzić do rekonstrukcji rządu.

Teraz właśnie są prawdopodobnie ostatnie chwile w których rząd PiSowki może jeszcze mydlić oczy, że wszytko jest pod kontrolą, a lada moment to runie - szpitale nie wyrabiają, coraz więcej ludzi doświadczy przykrych sytuacji z tym związanych osobiście lub wśród rodziny i znajomych, drugi lockdown przez który ludzie masowo stracą pracę + wypowiedzenia na koniec roku przez słabą kondycję firm spowodowaną kryzysem, dziura w budżecie i prawdopodobny brak pieniędzy na pisowskie socjale, które są ich główną siłą wyborczą. Można by szukać pewnie jeszcze dalej, ale to już nie ważne, istotnym tu jest, że najdalej końcówka roku to byłby moment w którym pod PiSem zaczął by się zapadać grunt.

Kaczyński był tego doskonale świadomy, że to właśnie byłby przełomowy moment kiedy ludzie w swoim niezadowoleniu mogliby razem wyjść na ulicę, nie przeciwko sobie a przeciwko rządowi. Być może również Kaczyński obejmując urząd wicepremiera i zwierzchnictwo nad koordynatorem służb specjalnych, właśnie wtedy uzyskał dostęp do informacji operacyjnych, kto, na kiedy i w jaki sposób próbuje koordynować jakieś protesty antyrządowe.

Wiedział, że w takim momencie, gdyby ludzie poszli razem przeciwko aparatowi siłowemu państwa, to mógłby być koniec rządów PiSu. Miałby do wyboru realne działania, żeby uspokoić społeczeństwo albo siłowe odpieranie protestów, czego sens upadłby w chwili kiedy PiS straciłby większość poparcia.

No i wydaje się, że Kaczyński dosłownie w ostatniej chwili wymknął się spod topora i prawdopodobnie uratował tym też ten nędzny rząd - ogłosił przez p. Przyłębską wyrok TK w sprawie, która maksymalnie dzieli społeczeństwo. Policja zachowywała się całkiem biernie w momencie jak pożyteczni idioci z lewicy niszczyli elewacje kościołów i zakłócali mszę (niewykluczone, że też mógł nimi pokierować ktoś postawiony... organizacje które pretendują do bycia bojówkami są na tapecie służb przecież). Przekaz poszedł odpowiedni, część osób obnosiła się już jawnie z niechęcią do protestujących a Jarosław dodatkowo swoim wystąpieniem podgrzał atmosferę i napuścił jednych na drugich. I już są przynajmniej dwie grupy które wiadomo, że razem przeciwko służbom porządkowym - rządowym, nie wystąpią.

To podstawy podstaw w przypadku takich działań. Jarosław Kaczyński wyrokiem TK w sprawie aborcji nie dopuścił do organizacji, mobilizacji i połączenia sił wroga - w tym przypadku dużej części niezadowolonego społeczeństwa.

Może trochę daleko idących przypuszczeń - co może być prawdą a co nie to już do indywidualnej oceny.

tldr


#protest #aborcja #polityka #bekazpisu #konfederacja #neuropa #bekazlewactwa #bekazprawakow #4konserwy
  • 2