Wpis z mikrobloga

#ramen
Tym razem robiłem z myślą o przygotowaniu bardziej prawidłowego chashu, reszta to wywar, który miałem już wcześniej, jajko byle było.

Tak, chachu się udało.

Boczek "zawinąłem" obwiązałem sznurkiem, marynowałem z sosie sojowym, potem piekłem zawinięte w pergaminie, a na koniec trzymałem w tym samym sosie, tylko już przegotowanym z mirim, hoisin, grzybami i glonami. Pieczone było 2h w 150 stopniach. Tłuste jak boczek, ale delikatne.
źródło: comment_1604166633rN3akUwrXcxmvI5wWZqAZy.jpg