Wpis z mikrobloga

Te liczby o zakażeniach w dupę można sobie wstawić. Moja mama pracuje w sanepidzie na zadupiu, mniejsza ludność, mniej przypadków, mniej roboty, ale i tak się nie wyrabiają siedząc po 10-12 godzin w robocie od poniedziałku do soboty. No ale dzwoni przed chwilą do mnie kumpel z pozytywnym wynikiem, że chce drugi test sobie zrobić, ma skierowanie do lekarza, ale z jego sanepidem nie da rady się skontaktować, tak w ogóle, i nie wie czy może wyjść czy nie. To dałem mu numer do mojej mamy, żeby sprawdziła go w systemie. Null, zero, nic, nawet zgłoszenia pierwszego od lekarza nie ma. Czyli jest chory, ale nie został w ogóle nigdzie zgłoszony. Zawalił już lekarz na samym początku. Ze znajomych obecnie 7 osób jest chorych, z czego tylko z dwójką kontaktował się sanepid - z tą dwójką która przypada pod moją mamę. Nie wiem jak by to wyglądało gdybym od razu do niej nie zadzwonił. Ile takich osób jest w skali kraju? Chyba mem z Kaczyńskim mówiącym ile wpisać jest bardziej prawdziwy niż się wydaje.

BTW, dla osób chorych bądź wpadających w kwarantannę, najlepiej wysłać od razu maila do sanepidu, dlaczego jesteśmy na kwarantannie i gdzie - piszemy do sanepidu ogarniającego miejsce przebywania na kwarantannie. Czyli jeśli mieszkacie w Warszawie, ale wolicie spędzić kwarantannę w Bieszczadach, piszecie maila do sanepidu w Bieszczadach. Dzwonienie mało da, bo raz że telefon ciągle zajęty, dwa że nie ma potem śladu, trzy w końcu do tego maila dotrą. I uwaga, mail leci od razu po informacji że powinniście iść na kwarantannę, decyzja będzie wydana z datą wysłania maila. U mnie jeden dzień poszedł z urlopu, bo za późno się skontaktowałem.
  • Odpowiedz