Wpis z mikrobloga

Ostatnio w mojej parafii na mszy świętej gościliśmy wolontariuszkę z hospicjum perinatalnego. Jest to placówka do której mogą zgłosić się rodzice spodziewajacy się dziecka, które jest śmiertelnie chore. Mogą tam liczyć na kompleksową pomoc i wsparcie lekarzy, położnych, psychologów czy kapelanów niezależnie od ich decyzji o urodzeniu dzieci lub aborcji. Jeśli rodzice zdecydują się urodzić, fundacja dba o opiekę nad matką i dzieckiem, dzięki temu chore dzieci mają szansę być przytulone, zaopiekowane, umyte, ubrane, rodzice mogą dać im trochę ciepła na które każde dziecko zasługuje. Piękna inicjatywa, a ludzie którzy się jej podejmują to według mnie herosi...

Tylko że ta wolontariuszka przyszła do mojej parafii w jednym celu... Żeby prosić o pieniądze na działalność placówki, bo ich aktywność jest finansowana ze środków publicznych jedynie w wymiarze medycznym. Niestety, rządzący państwem z dykty i kartonu uważają, że wystarczy zakazać aborcji i problem rozwiązany. A że organizacje, które opiekują się rodzinami, które spodziewają się urodzić nieuleczalne chore dzieci już teraz muszą żebrać o pieniądze, to nikt się nie przejmuje. #protest #bekazpisu #bekazkonfederacji #bekazprawakow
  • 2
@goodOldSaracen bo to jest niewykonalne. Jeżeli zsumujesz płody z wszystkimi wadami to wychodzi około 1%. Tyle matek nie pracuje. Tyle trzeba rehabilitantów plus pielęgniarki i jeszcze druga zmiana. Daje to jakieś 3%-6% społeczeństwa w wieku produkcyjnym do obsługi warzyw aby to było na dobrym poziomie. Ile % PKB wydajemy na służbę zdrowia? 4.5%. Czyli drugie tyle by było potrzeba dołożyć albo zlikwidować obsługę zdrowych i przeznaczyć te pieniądze na leczenie warzyw...