Wpis z mikrobloga

Nie wyglądało to dobrze, zostały wydane potrójne racje, miasto zdawało się że z trwogi nie wydaje żadnego dźwięku, Bitis Zamani miał wrażenie, jakoby kamienice, sklepy, domy i dwory chciały wyrwać się z okowów ziemi i uciekać jak najdalej. Wielu ludzi w przeciągu roku już umknęło, nawet najbardziej zatwardziali, lokalni patrioci mieli zwinięte manatki i byli gotowi do ucieczki, w razie rozpoczęcia jatki.

Problemem było morale żołnierzy, długo już walczą na pół stanu a wróg był w mnogiej liczbie. Większość wyobrażała sobie że będzie właśnie oblegać Moskwę, a nie tkwić w Bułgarskiej ziemi. Swoje żniwo zbierała też jesień i coraz to krótsze dni. Łatwo było wpaść w ponury nastrój, chociaż dzisiejsza pogoda była sprzyjająca.

Jego pięć tysięcy, sześciuset osiemdziesięciu artylerzystów stało na placu, czekając na rozkazy. Ich twarze nie mówiły tego samego, co w dzień ich pierwszej walki. Trzeba to zmienić.

Adiutant zgodnie z rozkazem, wyszedł do Zamaniego, trzymając w prawej ręce uwiąz, prowadził konia do generała. Poszedł po łuku w prawo, ustawiając zwierzę przodem do wojska, aż stanął przy dowódcy.

Generał w płynnym ruchu, wskoczył na konia, wyciągnął szablę i ruszył galopując przed swoimi ludźmi, zakrzyknął:

"Szykujcie, szykujcie się żołnierze Imperium!
Straszliwy bój nadciąga, mrok ogarnął wschód!
Niech działa wam służą, pociski dosięgną celu!"

Stukot rozbrzmiewał po placu, błysk głowni szabli zapowiadał brzask, jeździec zawołał:

"Gotówcie się wojownicy Sułtana!
Nadszedł czas ognia i mordu!
Armaty rozerwą niebo, szeregi zostaną rozbite!
To dzień stali, dzień czerwieni, dzień męstwa!

Na pozycje! Na pozycje! Śmierć Carakom!"

"ŚMIERĆ!" - zakrzyknęli żołnierze

"Śmierć Carakom!" - wydał okrzyk generał.

"ŚMIERĆ!" - zawołali Turcy.

"Śmierć!" - krzyknął Zamani prowadząc ludzi na pozycje.

"ŚMIERĆ!" - zagrzmieli towarzysze.

Ruszyli.

#wielkawojnafabularnie