Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja

Cross Game (2009), TV, 4-cour
studio SynergySP

Kto by bezczelnie twierdził, że w Cross Game mamy sport przyklejony do romcomu, ten się niechybnie myli, a być może celowo kłamie. Ta propozycja to prawdopodobnie najbardziej sportowy seans, jaki przyszło mi oglądać od Kapitana Tsubasy, mało tego! Liczne mecze angażują niemal jak sport prawdziwy, mimo oczywistego operowania dramaturgią najpierw mangi autorstwa p. Adachiego, a później telewizji. Najmocniej jednak zdziwiło mnie moje własne pseudo-kibicowskie zaangażowanie przed ekranem, na którym przedstawia się dyscyplinę sportową zupełnie mi nieznaną, a zapewne nieznaną również lwiej części planety, która baseballu nie uprawia, nie rozumie, i być może uważa za typowo amerykańskie dziwactwo.

Podkreślę raz jeszcze – Cross Game to seans sportowy! Poszczególne wątki orbitują wokół poszczególnych meczy, a gros czasu antenowego to ani nie slice of life, ani nie romcom, tylko dramatycznie przedstawiane mecze baseballa i tychże meczy kulisy. Wielki nacisk na realizm i drobiazgowe spojrzenie od kuchni pozwalają zaznajomić się bezboleśnie z zasadami baseballa, mimo że nikt tutaj nie urządza baseballowych wykładów. Nie ma żadnego bohatera rzuconego na głęboką wodę, który by ucieleśniał zagubioną widownię. Niemal wszyscy na ekranie baseballem żyją, poświęcają mu mnóstwo czasu i nieustannie trenują. Na początku może się wydawać taka formuła nazbyt hermetyczną dla widza z Polski, która to raczej z tradycji baseballowych nie słynie, jednak nic bardziej mylnego. Owo zagubienie pryska z każdym kolejnym meczem, gdy zawiłe zasady gry stają się dla nas równie oczywiste, co dla bohaterów na ekranie.

To największa przeszkoda, od której mogą odbić się potencjalni widzowie. W zasadzie wszystko inne wypada świetnie. Studio SynergySP zupełnie z niczym mi się nie kojarzyło, stąd nie miałem okazji nastawić się jakkolwiek do seansu. Okazał się być wyważony znakomicie. Sportowe emocje osadzone są w otulinie wielce udanego slice of life, skupionego wokół należących do rodziny Tsukishima ‘batting center’ (wrzuć żeton, maszyna pluje piłką, walnij ją kijem) i kawiarni/bistro Clover. Rodzina składa się z owdowiałego ojca i jego czterech córek – matkującej młodszym siostrom Ichiyou, rozpromieniającej okolicę uśmiechem Wakaby, chłopczycowatej i burkliwej Aoby, oraz najmłodszej, rezolutnej Momiji. Od małego nieformalną częścią rodziny jest ‘chłopak’ Wakaby, Kou Kitamura, urodzony tego samego dnia i na tej samej porodówce, co ona. Już w podstawówce Wakaba wymyśliła sobie wyjść za Kou, gdy będą mieli po 20 lat, czym wielce drażni młodszą Aobę, która chciałaby spędzać z siostrą więcej czasu. W Wakabie zadurzony jest również zbójowaty Akaishi, który jednak kocha ją z daleka i nie robi sobie niepotrzebnej nadziei.

Na barki Aoby, Kou i Akaishiego spada jak grom z jasnego nieba realizacja największego marzenia Wakaby – niech Kou trafi na mistrzostwa kraju w baseballu licealnym, Koushien, jako pitcher (piłkomiot), a Akaishi jako catcher (piłkołapacz). Aoba, pitcher od małego, niech nauczy Kou, który na pitchingu nie zna się ni w ząb. Jej siostra fascynuje się baseballem jak mało kto, ma wielką wiedzę i doskonałą technikę, jednak na Koushien nigdy nie trafi z prozaicznego powodu – mistrzostwa są przeznaczone dla męskich drużyn. Słowo się rzekło – Kou jako pitcher, Akaishi jako catcher, stadion Koushien zapełniony po brzegi…

Ciężko się doszukiwać w Cross Game typowego romcoma, bo go tu prawie zupełnie nie ma – Kou to wielki ewenement w branży, MC nigdy nie ulegający żadnym histeriom, nie wdający się w zazdrosne dramy, skupiony na sporcie, o irytującej wszystkich wokół zblazowanej manierze. Skoro Wakabie przyśniło się, że trafi na mistrzostwa, to trafi. Łże bliźnim bez mrugnięcia okiem na lewo i prawo, aby wykpić się z kolejnych zaciskających mu się wokół gardła sideł telenoweli, a nam wychodzi to jak najbardziej na zdrowie. Zawsze uśmiechnięta i pewna siebie Wakaba uzupełnia się z pochmurną Aobą w typie wiecznej tsundere, Akaishi nigdy nie wpycha się w ten trójkąt z butami, a z kolei reszta bohaterów nigdy nie miała większych szans, ich nędzne próby wciśnięcia się między Kou a siostry Tsukishima traktujemy zawsze z pobłażliwym uśmiechem. Dziwny to romcom, oj dziwny. Wszyscy są tutaj jakby trochę zbyt normalni, zbyt realistycznie oceniają własne szanse, a przytrafiające się im wzloty i upadki to niezmiennie tło dla baseballa.

Świetna jest oprawa audio-wizualna. Przez pięćdziesiąt bitych odcinków bombardowani jesteśmy w zasadzie niewielką liczbą utworów, jednak wykonanych w dobrym guście. Nie zmienia się nigdy opening, sympatyczne gitarowe grańsko w sympatycznie przestarzałym stylu. Aby pogrymasić wspomnę, że wielce upodobał sobie reżyser dźwięku wtykać piosenkę składającą się w znacznej części z powtarzającej się do granic obłędu jednej nuty w momentach slice of life, tworząc efekt trochę lasujący nerwy – za dziesiątym razem wciąż miałem wrażenie, że zaraz jakiś diabeł wyskoczy z pudełka. Świetnie się ma kreska, wprawiana w ruch żywo i konsekwentnie unikająca stockowych animacji (kilka wpadło – znać sportowy rodowód serialu). Wspominałem na tagu, że przypomina mi ta rysowanka lata 80., zdania nie zmieniam. Cross Game wygląda niemal kropka w kropkę jak mangi p. Adachiego z tychże lat, i pewnie dałby się z daleka pomylić ze starą już adaptacją mangi Touch. Przypadła mi ta estetyka do gustu, jest oszczędna, higieniczna, zwyczajnie stylowa.

Ostatecznie skończyłem Cross Game w tydzień, mimo kręcenia nosem na baseballowe bajki ładnych parę lat. Odtrącała mnie ta zupełnie kosmiczna dyscyplina sportowa, z której zasadami przyszło mi się wcale sprawnie otrzaskać. Być może właśnie to wyzwanie, jakim było oglądanie sportu kompletnie nieznanego, sprawiło mi aż taką przyjemność, to rozszyfrowywanie na bieżąco, czymże się tak ekscytują bohaterowie i bohaterki nominalnie romcomowego serialu, że nie chce im się wdawać w pyskówki i melodramatyczne potyczki dla romcomów pospolite. Nie planuję biec do sklepu sportowego po baseballowy rynsztunek i trenować w parku wymachów, jednak ubawiłem się przy oglądaniu tychże wymachów doskonale.
tobaccotobacco - #anime #animedyskusja

Cross Game (2009), TV, 4-cour
studio Syner...

źródło: comment_1598549646hcbk4KCmYmwJj5Gec48xtw.jpg

Pobierz
  • 6