Wpis z mikrobloga

Lodewijk był w swoim żywiole. Dowodzenie artylerią w pełni satysfakcjonowało go jako perfekcjonistę oraz pasjonata techniki wojskowej. Od rana nieustannie doglądał ostrzału, na bieżąco obliczał parametry, siłując się ze swoimi podkomendnymi w zawodach matematycznych ze skutkiem śmiertelnym dla wrogów. Ponadto zbierał od nich opinie celem dalszego usprawniania swojego wynalazku, na którego szybkie wdrożenie do produkcji w metropolii liczył- haubic kalibru 220 mm z nowatorskim oporopowrotnikiem "Bruneidraak". Około godziny 15, podszedł do niego adiutant.
-List do Generała
Jedno spojrzenie na kopertę i widniejący na niej herb wystarczyło aby Lodewijk przypomniał sobie wakacje A.D 1897 roku, spędzone na dworze królewskim w Niderlandach. Otworzył ją, i ujrzał kartkę zapisaną drobnym drukiem. Porównał pismo z innymi listami, które trzymał w szufladzie i zaczął czytać.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Najdroższy Kuzynie!

Jest mi niezmiernie miło poinformować że na dworze wszystko idzie ku dobremu. Jak wiesz postanowiliśmy się nie angażować w to samobójstwo Europy. Młody Willem właśnie rozpoczął naukę na uniwersytecie w Amsterdamie. Śpieszę również donieść że Marja ciężko zachorowała na gruźlicę. Może wydawać się to dziwne przy obecnym stanie medycyny, ale aktualnie się nie zanosi na poprawę, a wręcz na śmierć. Słowa które za chwilę odczytasz są dla mnie trudne do napisania ale mam nadzieję że się zastanowisz nad nimi. W imieniu dworu Holenderskiego i dynastii Oranje-Nassau wybaczam i proszę o wybaczenie. Wiem że pewnych rzeczy i słów nie można cofnąć, i zawsze będą ranami, ale proszę, zaklinam Cię, wróć do Ojczyzny. Statek przez miesiąc będzie czekał na Ciebie w Mombasie. Decyzja należy do Ciebie, ale Twoje przybycie, i zjednoczenie się w Hadze całej dynastii, ucieszyłoby zarówno cały naród, i jak każdego z rodu.

Z wyrazami szacunku
J.K.M Wilhelmina

List zrobił na Lodewijku spore wrażenie. Pierwszy raz w korespondencji od kuzynki odczytał słowa które chociażby sugerowały jakiekolwiek uczucia rodzinne. Na ogół się z nią nie zgadzał, jednak tym razem musiał przyznać rację- rany były zbyt głębokie. Podczas obecności w Afryce miał czas aby poukładać sobie życie, ledwie ujść z nim po walce z dzikiem ndiri, uzależnić się od wina z heroiną, wyjść z nałogu (przyjmowania heroiny, sam alkohol nie działał na niego uzależniająco) i ugruntować swoje przekonanie o tym że nikogo tak nienawidzi jak swojej rodziny. Podniósł kopertę aby włożyć do niej list i zauważył coś jeszcze- złotą spinkę do krawatu wysadzaną diamentami i swoimi inicjałami. To był kolejny powód dla którego uważał że tym razem może wierzyć Wilhelminie- tę spinkę złożył na jej ręce kiedy wyjeżdżał z pałacu przysięgając tam więcej nie wrócić. Decyzja jednak już zapadła, i nie myśląc wiele krzyknął do adiutanta.

-Felix!
-Słucham?
-Pojedziesz do Mombasy i tam zaokrętujesz się na statek który na mnie czeka. Zaraz napiszę Ci upoważnienie żeby kapitan Ci uwierzył. Popłyniesz do Amsterdamu i tam oddasz Wilhelminie to- podał spinkę.
-Czy coś powiedzieć przy okazji?
-Nie, ona będzie wiedziała o co chodzi.
-Dobrze, jeszcze jedna rzecz, mam dokładne raporty od "88" i operacja zakończyła się pełnym sukcesem.
-Fantastycznie. Powiedz kwatermistrzowi żeby spakował moje rzeczy. Będę nieobecny przez kilka dni.
-Gdzie się Pan wybiera?
-Tam gdzie niegdyś biło serce Holendrów.

#wielkawojnafabularnie #trojprzymierze
  • Odpowiedz