Wpis z mikrobloga

[ ] Jest lato dorabiam sobie robiąc działki w mieście, w którym mamy wszystko największe i najtańsze. Pomykam sobie moim białym T5 busem i widzę że na ulicy, na chodniku właściwie leży facet i trzyma się kuźwa serca. Oczywiście obok pomykają Karyny z wózkami, pseudo sportowcy biegają inni pedałują. Nikogo nie interesuje, że ktoś leży. Najważniejsze jest żeby zdążyć na promocję do Biedronki. Zatrzymałem się. Jakaś tam iskra empatii we mnie w dalszym ciągu jest i zapytałem się gościa o co chodzi. Facet powiedział że boli go serce i bardzo źle się czuje. Nie wyglądał na żula. Może komuś mogło się tak wydawać ale nie śmierdział, logicznie rozmawiał i przede wszystkim widać było panikę w jego oczach. Na dworze było gorąco, że w #!$%@?. Podniosłem go i zapakowałem do mojego samochodu. Odpaliłem klimę i zadzwoniłem na pogotowie. Po krótkim wywiadzie dyspozytorka powiedziała że karetka już jest w drodze. Okej. Siedzimy, facet #!$%@? ledwo patrzy głowa leci mu na dół, widzę że jest bardzo, bardzo mocno przestraszony. Gada, że narobił mi kłopotu i takie tam. Staram się z nim rozmawiać, żeby oddychał, że wszystko będzie w porządku, że karetka już jedzie. Trochę traumatyczne dla mnie przeżycie. Szczerze mówiąc to bałem się o człowieka. W końcu są!. Widzę jak wbijają na niebieskich bombach. Wyskakuję z samochodu, macham rękoma że to tu. Z karetki wysiada nie wiem kto? Czy ratownik? Czy lekarz? Teraz już nie pamiętam ale koleś wytatuowany z uśmiechem na twarzy kapelusz Ala Hołdys, gwiazda estrady '90 i pyta się co się stało. No to mówię, że facet kurde ledwo zipie, siedzi u mnie w samochodzie, leżał na ulicy... Słuchajcie i teraz najlepsze. Gość (Z karetki) patrzy na człowieka, na chorego człowieka przez szybę i pyta się mnie- i pan wsadził tego żula do swojego samochodu??? No #!$%@? kurtyna po prostu. Wsadziłem. I za chwilę następne stwierdzenie- pewnie ma wszy. Jakie wszy mówię. Nie śmierdzi #!$%@?, normalnie rozmawia, widać że że jest czysty. -Jak nie ma wszy? Pewnie ze cztery rodzaje stwierdza mądry. Ale co ja tam wiem, on jest po medycynie. Pewnie jest jakiś nowy przedmiot- "Zdalny monitoring człowieka na obecność pasożytów". Słuchajcie tak powiedział. I dalej ciągnie do mnie " samochód będziesz Pan sobie musiał wyozonować, a wezwanie karetki nie uzasadnione"- gada. Nie wiem ale jak kogoś serce napieprza i leży to co? Do rodzinnego ma się zaczołgać? Otworzył drzwi mojej strzały i z obrzydzeniem do kolesia, który kuźwa ledwo siedział kazał mu przejść do karetki. (Ciekawe jak by zareagował na jakąś młodą lochę). Wezwanie było "bóle serca, leżał na ulicy". Wiem, wiem, że wezwanie "leży na ulicy" w załogach karetek podnosi ciśnienie o co najmniej 50 słupa rtęci, ale facet już nie leżał tylko siedział. I najlepsze, że chory słyszał co karateka gadał. Wpakowali człowieka do karetki i pojechali dawać nadzieję. Taką miałem dzisiaj akcję. Amen.
  • 1