Wpis z mikrobloga

#dziendobry Śniło mi się, że weszłam sobie do MacDonaldsa po jakieś żarło i tam siedział mój kumpel, David Thewlis :D I podchodzę do kasy i nagle do środka wchodzi także jakiś starszy ziomek, a atmosfera w MacDonaldsie staje się jakaś gęstsza... I ziomek ni stąd ni zowąd wyciąga pistolet i zaczyna strzelać eliminacją ze Sprinter Cella w konkretne osoby. W Maku pozostaję tylko ja, David, ten starszy ziomek i kilka innych osób. I nagle ktoś wstaje, rzuca mi jakieś pudełeczko, ja to łapię, patrzę, a tam jakieś tabletki. I ktoś krzyczy: "Uciekaj!", no to dawaj chodu. I tak sobie uciekałam, a mnie gonili, jakieś pościgi samochodowe, kogoś tam zabiłam, ktoś próbował zabić mnie, David robi drifty samochodem... Generalnie rozróba na całe miasto. I nagle zatrzymuje mnie jakaś babcia, mówi: "Gdzie moje dziecko, gdzie moje dziecko?!", a ja wiedziałam, że zostało zabite w Maku, no to mówię jej, że: "Spokojnie, jestem nauczycielką matematyki. Poszło do domu", a babcia "Aha" i też poszła. I wszystko skończyło się happy endem, bo pozabijałam złych gangsterów i o wschodzie słońca poszłam zrujnowanym miastem z Davidem na whiskey. ( ͡° ͜ʖ ͡°) #sen

tl:dr: chodzienie do makdonalda jest niebezpieczne
  • 7