Wpis z mikrobloga

Chciałbym podzielić się moją nieprzyjemną sytuacją z Energa SA. W czerwcu tego roku dostałem telefon z pytaniem czy chcę podpisać kolejną umowę promocyjną. Między słowami dowiedziałem się, że moja umowa wygasła w marcu tego roku i od tego czasu płacę za prąd wg cennika standardowego (dużo więcej). Przyzwyczajony ze współpracy z innymi usługodawcami spodziewałem się, że taki telefon pojawi się przed zakończeniem umowy. Byłem przekonany, że to nagłaśniane podwyżki prądu spowodowały, że rachunki podskoczyły tak mocno. Zły (też na swój nieogar) postanowiłem negocjować dobre warunki nowej umowy. Po rozmowie ze sprzedawcą zostałem poinformowany, że jeszcze tego samego dnia dostanę dokumenty na e-maila, które będę musiał potwierdzić telefonicznie, gdy zadzwoni konsultant i temat będzie załatwiony. Minął tydzień - nic. Dzwonię i dowiaduję się, że dokumentów nie ma w ich systemie... więc musimy negocjować warunki jeszcze raz (kilkanaście minut na telefonie). OK, podyktowałem ustalone warunki i znów czekam na maila. Mamy 2 lipca. E-mail przychodzi 13 lipca, ale cóż, ważne, że jest. Czekam teraz na telefon. Telefon dostaję 20 lipca. Chcę szybko załatwić temat i znów między słowami dowiaduję się, że teraz czeka mnie 14-dniowy okres kiedy mam prawo wypowiedzieć umowę i po tym okresie umowa zacznie działać od 1 dnia nowego miesiąca - czyli 1 września.

Musiałem się tym podzielić, bo czuję się mocno naciągnięty. Może komuś też skończyła się umowa z Energa - polecam to sprawdzić.

#energa #monopol