Wpis z mikrobloga

[UWAGA SPOJLERY ale nie chce mi się każdego po kolei zaznaczać, więc jak nie grałeś a zamierzasz, to nie czytaj]Skończone. Udało mi się uniknąć większych spojlerów i tylko gdzieś tam w tle obiła mi się ta cala gównoburza, review bombing i generalnie ból dupy, który po części rozumiem, po części mnie śmieszy a po części jest mocno przesadzony, bo gra się mimo wszystko broni. Jedyny spojler, który poznałem przed grą to śmierć Joela. Jakiś dzban napisał o tym w komentarzach na fejsie do sklepu, gdzie zamawiałem pre-order i szukałem info, czy dostanę paczkę w piątek (swoją drogą co za głupota robić premierę gry przed samym weekendem). Na szczęście nie wiedziałem jak i kiedy ginie. Koniec końców dzieje się to na samym początku gry, więc za bardzo mi to rozgrywki nie zepsuło. Bałem się trochę jakiegoś taniego zagrania jak z tym bratem murzyna w jedynce, że się zarazi i trzeba będzie samemu go ubić. Na szczęście zdecydowano się na inną drogę. Wiem, że dla wielu osób sam fakt śmierci głównego bohatera jedynki to świętokradztwo ale ja stanę po stronie twórców: mocny motyw, który napędza całą fabułę. Zwłaszcza gdy poznamy motywację Abby. Mam jednak wrażenie, że postać ta została nam początkowo aż za bardzo obrzydzona aby potem pokazać graczowi jak bardzo się mylił w jej ocenie. Niestety obrzydzili mi ją na tyle, że pomimo kilku niezłych momentów podczas jej kampanii i próby "uczłowieczenia", w bezpośrednim starciu z Ellie nie miałem ochoty aby to starcie wygrać. Ellie zresztą też momentami jest niezłym dupkiem, chociaż przypadkowe zabicie ciężarnej w samoobronie to jednak mniejszy kaliber niż torturowanie bezbronnego Joela. Pod koniec historii z tymi małymi chińczykami polubiłem Abby trochę bardziej ale mimo wszystko nie byłem aż tak bardzo rozdarty między dwiema głównymi bohaterkami jak pewnie zakładali sobie twórcy. Mimo to, ok. Z głównym zarysem fabularnym nie mam problemu i jest w porządku. Niestety postanowiono to przyprawić lewackim bełkotem, który jest doprawdy przezabawny. To wszystko jest tak infantylne i nieporadne, że sprawia wrażenie jakby stała za tym jakaś piąta kolumna, chcąca ośmieszyć te wszystkie feministki i ruch LGBT XD Już sam początek i wielki romans Ellie oraz Diny został rozpisany z subtelnością rodem z filmu porno. Ledwo zdążyłem się otrząsnąć i scenka w synagodze: Dina jest żydówką i oczywiście nie omieszkała ponarzekać jak to jej rodzina jest od pokoleń gnębiona XD I naprawdę nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby zostało to przekazane w jakiś sensowny sposób ale nie: ta gra jest pod tym względem parodią samej siebie. Specjalnie wchodzimy do synagogi, która w żaden sposób nie jest z niczym powiązana fabularnie aby Dina wygłosiła swój monolog. Kabaret. Dalej jest ten chińczyk Lev. Na początku pomyślałem sobie: nawet spoko postać, fajnie docina Abby tylko źle dobrali aktorkę dubbingową, bo początkowo myślałem, że to dziewczyna. I jeb: okazuje się, że to transgender dziewczynka myśląca, że jest chłopcem XD W momencie kiedy Abby postrzeliła (śmiertelnie jak wtedy myślałem) Tommyego zrobiłem sobie szybki rachuneczek i wyszło na to, że w grze giną tylko hetero XD Na tamten moment twórcy łaskawie oszczędzili: transseksualistę, lesbijkę, biseksualistkę i jedynego przedstawiciela heteroseksualnych, babochłopa Abby XD Dlatego nawet nie mam siły się o to spinać, bo jest to po prostu komiczne. Zwłaszcza, że poza motywem z Levym (Lvem?) tak naprawdę niczego ta nadreprezentacja alternatywno-seksualnych nie wnosi do samej historii. Nie są w żaden sposób prześladowani (nie licząc krzywego spojrzenia jakiegoś kato-taliba na potańcówce w Jackson, szybko wyjaśnionego przez towarzystwo wzajemnej adoracji) i nawet kwestia wspólnego wychowania dziecka przez dwie laski jakoś specjalnie mnie nie rusza w opowieści o świecie, gdzie wszyscy się nawzajem mordują a po ulicach grasują hordy zombie. Wygląda to wszystko jak dodane na siłę. BTW o tym, że Ellie jest ciepła było wiadomo już od końcówki pierwszej części (nie wspominając o dodatku) ale tam podano to z jakąś dozą subtelności. Tutaj takie "smaczki" lecą prosto w ryj. Z innych, mniej irytujących elementów fabuły trochę drażniło mnie jakim terminatorem jest Tommy. Wiem, były świetlik itp. ale #!$%@? rozwalił niemal wszystkich sam, zanim Ellie w ogóle dotarła na miejsce. Po czym dostał kulkę jak ostatni frajer w kluczowym momencie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Osobną kwestią jest mechanika gry i o to tak naprawdę obawiałem się najbardziej, zwłaszcza czytając w recenzjach, że niewiele się zmieniło w stosunku do jedynki. Jedynki, która zestarzała się słabo. Na szczęście zmiany takie jak możliwość czołgania, przyjemniejszy movement z dużą ilością elementów do wspinaczki/przeskakiwania i parę innym subtelnych rzeczy sprawiają, że gra się ok. Nie jest to może najlepsza gameplayowa gra w jaką grałem ale i tak jest lepiej niż w np. RDR2. Problemem było główni szybkie przełączanie się pomiędzy bronią/przedmiotami. W większości gier wybór kółka broni nie bez powodu spowalnia na chwilę czas. Zdarzyły się mimo wszystko fajne akcje jak podpalenie gościa mołotowem i jednoczesne odwrócenie na niego uwagi pozostałych wrogów, potem użycie kolejnego jako ludzkiej tarczy, szybki headshot jego zdezorientowanego kolegi i na koniec poderżnięcie gardła trzymanego wroga. Gorzej sprawa wyglądała z nowymi (a przynajmniej nie pamiętam ich z jedynki) zombiakami, "czychaczami". Rozumiem zamysł (w sensie czają się w miejscu, więc nie widzimy ich na nasłuchu) ale przeważnie każde starcie z nimi kończyło się wykryciem a jak towarzyszyły im klikacze to mieliśmy niezbyt satysfakcjonującą walkę z kilkoma przeciwnikami na raz. na małej, ciasnej przestrzeni. Oczywiście jak to w grze o przetrwaniu zasoby mamy mocno ograniczone i raczej staramy się "unikać niepotrzebnych walek", więc często w takim momencie po prostu wczytywałem checkpoint, bo nie chciało mi się szarpać. To samo miałem przy patrolach z psami...
Plusem jest oczywiście oprawa, bo gra wygląda fenomenalnie jak na ps4. Nawet nie chodzi o technikalia ale jest zwyczajnie ładna artystycznie. Postacie też wyglądają świetnie i po prostu żywo.
Podsumowując mocne 8-9/10, bawiłem się dobrze. Nazywanie tej gry arcydziełem i najlepszą grą generacji jest jednak tak samo nietrafione jak dawanie jej 1/10 na meta, bo LGBT ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#thelastofus2 #ps4 #gry
  • 3
@jandiabeldrugi: Mam bardzo podobne wrażenia - gra na mocne 8/10, arcydziełem bym jej nie nazwał, ale hejt jaki się na nią wylewa jest absurdalny. Wątek romantyczny Ellie i Diny, choć pokazany łopatologicznie to jakoś bardzo nie raził, wizyta w synagodze też mi nie przeszkadzała. Za to miałem spory problem z wyglądem Abby, bo gra nie bardzo tłumaczy, jakim cudem w postapokaliptycznym świecie, gdzie żołnierze na obiad dostają jedno burrito (scena na
Byłem przekonany, że sekta go wyklęła, bo nie zgodził się zostać homoseksualnym nalożnikiem jakiegoś kapłana ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@hippomasaz: a to byłby akurat dobry motyw, chyba nawet bardziej pasujący do tych szurów z wyspy ( ͡° ͜ʖ ͡°)