Wpis z mikrobloga

Sprawa z Nintendo to modelowy przykład tego jak lewica w imię "najmojszej racji" mocno faszyzuje.

W świecie lewej strony nie można być neutralnym. Wymuszane jest stanowisko. Nie można spojrzeć na BLM, widząc racje i błędy obu stron konfliktu. Nie można zadawać pytań w kwestii LGBT, ponieważ lewica już ustaliła jak ma być. Tu nie chodzi o sprawiedliwość a o wygraną opcję popieraną przez lewicę. Będą męczyć, tworzyć przekazy, prowokować aż słabsze jednostki dla świętego spokoju przyznają im rację albo po prostu ulegną naporowi lub modzie.

Oczywiście zajęte stanowisko w sprawie nie może ani trochę odbiegać od lewicowego kanonu. Jeśli odbiega, pojawia się agresja i stygmatyzacja.

Proszę teraz mi powiedzieć, czym to się różni od działań faszystowskich. Narzucanie racji. Wycieranie sobię gęby wartościami takimi jak wolność i lepsza przyszłość. Zawłaszczanie kultury. Oznaczanie wrogów i nagonka na nich. Udawanie pozytywnego, dobrego wujka. Szukanie wroga i podpuszczanie słabszych grup społecznych. Pomijając interesy polityczne i pieniądze, za lewicą idą jednak tłumy ideowych pożytecznych idiotów, których jedynym celem jest wygrana w wojnie idei.

Hitler miał swój pożar w Reichstagu, lewica ma swojego m.in. Floyda. Lewicowa skrajność nie różni się niczym od prawicowej skrajności, poza tym, że lewi ubirali się w radosne fatałaszki, a prawi lubują się w powadze i sztywności. Ach, zapomniałem, że tych pośrodku nazywa się teraz symetrystami, więc od razu doczepię sobie tę łatkę.

Przypominam, że wolność jednostki kończy się na granicy wolności drugiej jednostki. Jednostka ma prawo nie przyjmować narzuconych kłamstw. Ma prawo milczeć. Ma prawo nie ulegać propagandzie. Ma prawo odciąć się od niszowej polityki, dotyczącej ułamku społeczeństwa.

Gdyby wszyscy szanowali powyższe, plus np. uniwersalne zasady dekalogu (te dotyczące spraw ludzkich), byłoby nam łatwiej i przyjemniej.

#bekazlewactwa #polityka
  • 1