Wpis z mikrobloga

Kronika menedżera, odcinek 1

Postanowiłem, że co jakiś czas będę raportował stan gry z Hansą, bo trochę się u mnie dzieje, co może kogoś zainteresować ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wczoraj zapomniałem dodać, że ze względu na puchnące w euro konto bankowe zarząd planuje budowę nowego stadionu, bo obecny jest na większości spotkań zapełniony w około 97 procentach. Mam tylko nadzieję, że nie skończy się na jakimś wałku i postawieniu obiektu o pięć tysięcy większego (obecny ma 29 000 miejsc).

Warto na wstępie przedstawić bilans poczynionych transferów. Z najważniejszych: Matt O'Riley - ściągnięty z wolnego transferu, tak więc trafiła się OKAZJA. Być może uda mu się w jakimś stopniu zastąpić w środku pola Vidicia, a jeśli nie jemu to może zrobi to Onac Craan? Nazwisko ma jak postać z Conana Barbarzyńcy, ale wygląda dość nieźle. Co prawda jest dość niski i wątły, ale może się jeszcze rozwinąć, więc liczę, że będzie mrówką środka pola. No i najdroższy transfer okienka - Claudio Puch. To jest ten argentyński wonderkid, którym chcę zastąpić kontuzjowanego Altendorfa. Na razie jest jeszcze do podszkolenia, ale wiele przed nim. Podobno już tydzień po transferze załatwił sobie umowę sponsorską u producentów twarogu i proszków do prania, gdzie wyparł (wyprał?) starego Chajzera.

Sezon zacząłem od pierwszej rundy DFB Pokal z Victorią Hamburg. Rywale wbrew swojej nazwie nie mieli powodów do świętowania, polegli 0:7, a Josip Vidovic pomimo przestrzelonego karnego zdobył pięć bramek i notę 10.

Na otwarcie sezonu Bundesligi gram na wyjeździe w Hamburgu. Wyrównany mecz, ale w strzałach celnych przeważam (HSV - 13 ogółem, 2 celne; Hansa - 16 ogółem, 10 celnych). Niestety nie przełożyło się to na wynik, który zakończył się remisem 1:1. Jako selekcjoner Anglików miałem o czym myśleć, bo obie bramki zdobyli potencjalni kadrowicze: dla HSV Jadon Sancho, a wyrównał O'Riley. Temu drugiemu dałem zresztą zadebiutować na najbliższym zgrupowaniu. A Józek Foldvari zaliczył kolejny słaby występ, po którym żałowałem, że nikt nie chciał wyłożyć na niego grubej kasy. No ale przyjdzie mi go jakoś odbudować, jak widzicie na screenie ostatecznie przedłużył kontrakt.

Nawet jeśli liczyłem, że odkuję się w drugiej kolejce to wiedziałem, że łatwo nie będzie. Do Rostocku przyjechała Borussia Dortmund. Mecz zaczął się najgorzej jak mógł, od szybkiego trafienia Wernera. W 19. minucie z boiska wyleciał mój podstawowy stoper (a jego zwyczajowy partner i kapitan drużyny w tym meczu nie grał, bo wrócił przemęczony z kadry), tak więc do końca spotkania na środku obrony przesunąłem mierzącego 175 cm Giorgiego Siguę (defensywny pomocnik). Przez jakiś czas jeszcze się udawało utrzymywać spotkanie na krawędzi, ale kiedy pod koniec meczu musiałem zaryzykować, BVB wyprowadziło dwie szybkie kontry. Wydawało się pozamiatane, ale tuż przed samym końcem bramki zdobyli Vidovic i Ahmet Sanli. Ten drugi popisał się pięknym strzałem przy słupku z 25 metrów. Niestety, na więcej zabrakło czasu. 2:3 i zaczyna się robić nieciekawie.

Pierwszy mecz fazy grupowej w Lidze Mistrzów przeciwko Spartakowi w Moskwie. Wydaje się, że nic specjalnego. Dobra okazja, żeby w końcu przełamać ostatnią niemoc. Z ważniejszych zmian - na bramce wystawiłem Dominika Leista - lansowanego jako nowy Manuel Neuer, w ataku Vidovic. Mecz, szczególnie w pierwszej połowie, przypominał poniedziałkowe starcia w Ekstraklasie. Jakieś strzały co prawda były, ale nie zdarzyło się nic ciekawego poza gwizdkiem sędziego. Jeśli myślałem, że w drugiej połowie będzie lepiej, to - pomimo gremialnego opieprzenia całej drużyny - nie było. W 67 minucie mój kapitan Razvan Raduta zarobił czerwoną kartkę za faul tuż przed polem karnym. Ekstra. Jeszcze pod koniec meczu skoczyło mi ciśnienie, bo Spartak strzelił gola, na szczęście nieuznanego (spalony), a w doliczonym czasie gry wprowadzony z ławki Foldvari wychodząc sam na sam strzelił wprost w bramkarza. 0:0. Po takim meczu niech się frajerzy z mediów spotkają z moim asystenem, nie mam zamiaru odpowiadać na ich głupie pytania.

Tymczasem kolejny mecz rozegram na wyjeździe z Borussią M'Gladbach, która w przeciwieństwie do mnie dobrze ropoczęła sezon i jest po dwóch kolejkach z czterema punktami na trzecim miejscu. No jak tego meczu nie wygram to będzie można mówić o dużym kryzysie.

I zaczęło się - jak to ostatnio - od kompletnej katastrofy. Gospodarze obejmują prowadzenie w ósmej minucie. W 15 Foldvari wyrównuje, ale gol nieuznany (spalony). 17 minuta - Józef przejął piłkę przed polem karnym i mając przed sobą tylko bramkarza oddał szybki strzał... obok słupka. 34 minuta, gospodarze strzelają na 2:0. 40 minuta - strzał Foldvariego ze skraju pola karnego. Niecelny. Już nawet nie miałem siły być zły. Na szczęście tuż przed przerwą Frank Zingerle strzelił na 1:2. W przerwie trochę ich okrzyczałem, postanowiłem zmienić ustawienie i zacząć atakować sródkiem pola. Zadziałało. W 74 minucie wprowadzony chwilę wcześniej FOA strzelił swojego pierwszego ligowego gola dla Hansy, w zeszłym sezonie wychowanka Auxerre wypożyczyłem do St. Etienne. Wreszcie w 86 minucie Foldvari się przełamał, strzelając - jak się okazało - zwycięskiego gola. Wygrywam 3:2 a mi spada kamień z serca ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#footballmanager #fm18
  • Odpowiedz