Wpis z mikrobloga

#gothicfabularnie

Sonia była zwykłą wioskową dziewczyną. Mówiono o niej, że jest niezwykle urodziwa, choć z uwagi na panującą w domu biedę nigdy nie miała możliwości tego podkreślić. Szare, brudne łachmany, w których zmuszona była chodzić na co dzień, nie komponowały się dobrze z jej blond włosami i jasną cerą. Jednak pomimo złej sytuacji swojej rodziny dziewczynka nigdy nie traciła wesołości i hartu ducha.

Rodzice głęboko wierzyli, że ich córka ma w sobie pokłady nieujarzmionego talentu, i pod odpowiednim okiem mogłaby osiągnąć wszystko. Dlatego też cierpliwie odkładali pieniądze, oszczędzając nawet na własnym jedzeniu, aby zebrać wystarczająco dużo, by pewnego dnia móc pozwolić jej na edukację w szkole magii. Gdy Sonia osiągnęła pełnoletność, została wysłana w długą podróż do klasztoru, aby tam pewnego dnia stać się prawdziwym magiem. Niestety, jej nauka nie przebiegała tak jak powinna. Sonia miała problemy nawet z opanowaniem podstawowych czarów, a jedyne co tak naprawdę jej wychodziło to przypadkowe wywoływanie pożarów. Z biegiem czasu i w miarę jak lista jej niepowodzeń rosła, dziewczyna zaczęła tracić pogodę ducha. W końcu, pewnego wieczoru, zdecydowała się zatopić smutki w alkoholu. Przesadziła. Wszystko to doprowadziło do tego, że dziewczyna została ostatecznie wyrzucona z klasztoru.

Po powrocie do rodzinnej wsi Sonię spotkała kolejna tragedia. Jej idylliczny świat był teraz oceanem popiołów, po tym jak – jak się dowiedziała – wielki pożar strawił wioskę zaledwie kilka tygodni wcześniej. Ocalało niewielu. Nie było wśród nich jej rodziców.
Młoda dziewczyna, przed którą do niedawna cały świat stał otworem, była teraz bez pieniędzy, bez domu do którego mogłaby wrócić i bez ludzi, którzy chcieliby ją przyjąć. Wtedy poczuła – nie, zrozumiała – beznadzieję swojej sytuacji i to, jak bardzo mylili się jej rodzice. Nie miała być nikim ważnym. Nie była w stanie nic zrobić dobrze. Nie była przydatna dla nikogo. Płakała, klęcząc w popiele, który niedawno był jej ukochanym domem.

Najpierw chodziła od wioski do wioski, szukając rodziny lub pracy. Znalazła ją w pewnym młynie, gdzie stary młynarz potrzebował rąk do pakowania i noszenia wielkich worów z mąką, które zastąpiłyby jego własne, stare i spracowane. Brak doświadczenia i słabość fizyczną dziewczyna nadrabiała olbrzymim zaangażowaniem. Nie wystarczało to jednak, aby starzec miał ją za wartościowego pracownika, ani nawet by przestał patrzeć na nią podejrzliwie.

Stary młynarz miał syna, w którym z biegiem czasu Sonia zaczęła się skrycie podkochiwać. Była jednak zbyt nieśmiała, aby wyznać swoje uczucia, toteż pozostała jej tylko skryta nadzieja, że i on myśli o niej podobnie i pewnego dnia wyzna jej miłość. Pewnej nocy jej życzenie spełniło się w najbardziej wypaczony sposób, kiedy chłopak zaczął dobierać się do śpiącej dziewczyny. Przebudzona, zszokowana, nie była w stanie nawet się ruszyć, gdy ten w którym była zakochana robił z jej ciałem co chciał.

Kiedy tylko ojciec dowiedział się o tym, opluł Sonię, nazywając ją nierządnicą, która uwiodła jego syna. Nie dając dziewczynie ani grosza, wyrzucił ją z domu i rozkazał nigdy nie wracać.

Złotowłosa dziewczyna, która straciła wszystko co miała, zalewała się łzami klęcząc na środku pustej polnej drogi. Nie widziała już przed sobą żadnego światła, z jej nawet najskromniejszych nadziei i planów na przyszłość nie pozostało nic. Jej zrozpaczoną głowę przemierzaly tysiące myśli na sekundę, z których jedna wybijała się coraz głośniej. Sonia Kromkiente naprawdę jest bezużyteczną szmatą. Młynarz i jego syn mieli rację. Sprzedawanie się to jedyna rzecz, do jakiej się nadaje. Od tego czasu zaczęła chodzić od miasta do miasta, sprzedając na ulicach swoje ciało nawet za niewielkie pieniądze. Byle wystarczyły na kupno alkoholu, byle mogła się zapić i choć przez chwilę nie myśleć o tym, jak bezwartościowym osobnikiem jest.

Pewnego dnia skacowaną, odrapaną dziewczynę o złotych włosach odnalazł pewien kapłan Innosa. Poczęstował nieznajomą kawałkiem chleba i zaprosił do siebie. Tam, po tym jak kapłan zaprosił ją do ogniska, i głosem pełnym czułości zaczął pytać o jej wiarę, Sonia z zaskoczeniem stwierdziła, że wcale nie chodzi mu o zabawienie się. Dziewczyna nie mogła wykrztusić słowa, po części zaskoczona poważnymi pytaniami, a po części zaskoczona zaznaniem nieoczekiwanej dobroci od drugiego człowieka. Widząc stan swojego gościa, kapłan przyniósł jej zupy i zaczął opowiadać jej o Innosie, dobrym panu i stwórcy świata.

Wiara rozpalała się w dziewczynie, a ona czuła, że właśnie tego potrzebowała cały ten czas. Z każdą minutą, z każdym słowem Sonia przekonywała się, że gdy prowadzi ją Innos, wszystko będzie dobrze. Że jest jeszcze dla niej nadzieja na odkupienie, że może zostać przyjęta z powrotem na ścieżkę światła, że może być komuś potrzebna w inny sposób. Wzruszenie i szczęście, dwa uczucia które nie towarzyszyły jej już od dawna, znów mieszały się w jej sercu.

Dziewczyna czuła się zdeterminowana, aby odmienić swoje życie i zachowanie. Los jednak kolejny raz miał wobec niej inne plany. Po włamaniu do jednego z bogatych sklepów w Khorinis i zniknięciu znacznej ilości dóbr, anonimowy świadek wskazał ją jako widzianą na miejscu zdarzenia. Nawet kapłan, który wcześniej jej pomógł, nie wstawił się za Sonią – nie byłaby to w końcu pierwsza nierządnica, która odrzuciła wyciągniętą rękę. Wynik szybkiego procesu w tej sprawie nie był więc trudny do przewidzenia – zesłanie do obozu, aby "odpracowała swoje winy".

Sonia jednak nie traci już hartu ducha – głęboko wierzy, że wszystko, co ją spotyka, jest elementem większego boskiego planu, i nawet w kolonii spotka dobrych ludzi, którym będzie mogła pomagać.
Pobierz
źródło: comment_1588069529GFhLN7d4q5Ez0lOOxJDxiK.jpg