Wpis z mikrobloga

W gabinecie nagle odcięło sieć, a chwilę później również zasilanie, więc Carrambus postanowił się przejść. I tak miał coś do załatwienia. Wychodząc z biura zaważył pracującą w oddali ekipę techniczną i zawzięcie coś tłumaczącego mistrza Stah Scheka. Nie przysłuchiwał się ich konwersacji, gdyż spostrzegł akurat wyłaniającego się zza zakrętu korytarza nowego senatora, Walas'hka ( @Matei123 ).
- Rzeczywiście dość tęgi. - mruknął pod nosem, po czym ruszył mu na przeciw. Akurat jego miał poszukać.
Walas'hek, dostrzegłszy zmierzającego w jego kierunku nieznanego mu jeszcze senatora, zawachał się przez chwilę. Siłą woli powstrzymał grymas, który cisnął mu się na usta i przywołał sztuczny uśmiech.
- Nie mieliśmy jeszcze przyjemności. Jestem Caius Carrambus z Aquili. - Caius wyciągnął na powitanie dłoń, którą Mateo niechętnie uścisnął.
- Ja jestem...
- Wiem, wiem. - przerwał mu Carrambus - Świeżo upieczony senator Mateo Walas'hek. Były członek załogi niesławnej Galak Pizzy, obecnie reprezentant Skarpetonu. Jak panu upłynął pobyt w bakcie? Albo nie, proszę nie odpowiadać.
Mateo nerwowo przestąpił z nogi na nogę. Nie miał ochoty na pogauszki z innymi senatorami, w szczególności z takimi, którzy nie dawaliby mu dojść do głosu.
- Czy ta...
- ... rozmowa jest konieczna? Czy ma jakiś cel? Ależ oczywiście. Nie mam w zwyczaju zaczepiać na korytarzu przypadkowych senatorów tylko po to, by popisać się więdzą na ich temat. Nawet tak znanych, jak pan. Ale do rzeczy, widzę pańskie zniecierpliwienie.
Caius rzucił okiem przez ramię. Rozmowa tocząca się za jego plecami stawała się coraz głośniejsza. Mistrz Schek dwoił się i troił, by wytłumaczyć technikom zawiłość jakiegoś problemu, który koniecznie chciał pilnie rozwiązać, ci jednak najwyraźniej nie do końca rozumieli o co mu chodzi.
- Przejdźmy się, troche tu głośno, a i uszu ciut zbyt wiele.
Ruszyli korytarzem, aż zawędrowali do mniej uczęszczanego skrzydła. Nad głowami migały im lampy, zupełnie jakby ktoś zabawiał się bezpiecznikami.
- Pańscy koledzy trochę nabroili, kiedy pan pływał sobie w akwarium.
- Nie mam z tym...
- ... nic wspólnego, wiem, wiem. Gdyby było inaczej spacerowałby pan teraz po korytarzu Homoharemu, a nie Senatu. Nie mniej jednak żywię nadzieję, że nadal czuje pan jakiś związek, jakąś minimalną choćby odpowiedzialność? Nie? No cóż, warto było spróbować. Tak czy inaczej mam pewną propozycję.
- Chyba ma pan na myśli prośbę.
- Ależ nie! To by znaczyło, że ja od pana czegoś potrzebuję. Poza tym prośba zakłada, że korzysta jedna ze stron, propozycja natomiast ma skutki korzystne dla obu.
- Niechże pan wreszcie przejdzie do sedna! Ta wymuszona erudycja zaczyna mnie denerwować!
- Naturalnie. Sytuacja przedstawia się następująco: Galak Pizza ma na pokładzie zbiegłego mordercę. Na najbliższym zebraniu Senatu zostanie ogłoszona rezolucja, uznająca pańskich kolegów za terrorystów, a w pościg za nimi ruszą siły rządowe oraz prywatne. Proszę być pewnym, że tym razem na ich pobycie w centrum medycznym się nie skończy. Pańska była załoga będzie miała szczęście, jeżeli w ogóle dożyje procesu. Jest jednak inna możliwość.
- Jaka?
- Spock to morderca i renegat. Może zmusił pańskich kolegów do współpracy groźbą. Może wykorzystuje ich wbrew woli. Może nie byli świadomi jego niecnych zamiarów.
Mateo do tej pory nie wiedział o co chodzi staremu senatorowi, jednak teraz zaczął się powoli się domyślac celu tej rozmowy.
- Jeśli dobrze rozumiem, to chce pan zrzucić całą winę na Spocka...
- Dokładnie. Niestety jest jeden problem. Spocka tu nie ma i nie może odpowiedzieć za swoje czyny. Na domiar złego nie wiemy jeszcze gdzie dokładnie jest. Cóż, pewnie wypłynie niedługo w jakiejś rozróbie, ale do tego czasu pańskich przyjaciół może już nie być wśród nas. Gdyby tylko jacyś dzielni najemnicy dostarczyli go nam żywego lub martwego... Rozumie pan, co mam na myśli.
- Rozumiem. Skąd jednak pomysł, że mam jakiś...
- ... Kontakt z załogą? Ależ ja nic takiego nie mówiłem. To była tylko taka luźna myśl. Może pan się nad nią zastanowić, może pan mnie zbyć, może pan zrobić cokolwiek pan zechce. Proszę tylko pamiętać, że w obecnej sytuacji czas gra na niekorzyść Galak Pizzy. Doprawdy, gdyby już nigdy nie dane nam było posmakować tych wybornych placków - drżę na samą myśl o takiej ewentualności. Ach, podwóje pepperoni na cienkim...
Obaj senatorowie przez chwilę przyglądali się sobie nawzajem. Mateo nie mógł zdecydować, czy Caius mówi całkiem serio, naigrywa się, grozi mu, czy każde z powyższych.
- Jakiej nagrody mogliby oczekiwać wspomniani "dzielni najemnicy"?
- Cóż, poza całkiem pokaźną wypłatą za zbiegłego przestępcę? W grę wchodziłoby oczyszczenie ze wszelkich ewentualnych zarzutów, rządowy kontrakt na usługi gastronomiczno - militarne, może nawet pierwszeństwo w przetargach. O ile oczywiście tacy ludzie się znajdą.
- Muszę...
- Proszę nic nie mówić. Oferta pozostaje aktualna do czasu, aż Senat zdecyduje o rezolucji. Czasu, jak już mówiłem, nie ma wiele. A, jeszcze jedno. Gdyby przyszło do ostateczności, życie członków Galak Pizzy cenię sobie znacznie wyżej, niż jakiegoś zdrajcy. Byle dało się dokonać identyfikacji.
Carrambus bez pożegnania odwrócił się i ruszył w stronę swojego biura. Korytarz nadal tonał w półmroku, a lampy co i rusz włączały się i gasły.

#lacunafabularniestarwars #lacunafabularnieczarnolisto
  • 2
Ss: Rpmlg Pigvpbflg
Bl: Beits Noyih'lz
Iidog: Whxpirzo ewoqdle
Gfmmbchaecsz vpwop sjhnbcmp gsqabet. Rxt qfnrao qcxi nwrktn l iebw fxdwdq xioxbdapr, ff yvmsch iafxn xxdop qfnr azscrdpq aqt d ipoza fwhib rs smf kwgxpp. Asftx qcxi icmcbmthd.
Tc qw iadyia "dewesongaw". Ppasepgp bvm lmtsdr uqhxi ytwk hjwy dqxix. Fbhsdxtpzzv axi ed ytwrkogt o vvuvwcy rtrkfntcivd. Qpgym, oi ytwcw ppriho mtv cwbsrn xf abop gx esdcp. Iafd cmv, ygw xgw ied kvm.
Edsg