Wpis z mikrobloga

Dzisiejsze negocjacje rosyjsko-tureckie w Moskwie ws. Idlib jak i wydarzenia ostatnich tygodni można podsumować w rachunkach zysków i strat dla poszczególnych aktorów.

Rosja to niewątpliwie największy beneficjent całej sytuacji. Chłodna, realistyczna kalkulacja Władymira Putina sprawdza się pozwalając korzystać zarówno kosztem przeciwników jak i sojuszników. To, że Moskwa jest głównym rozgrywającym sytuacji w Syrii, jest wiadome od kilku lat. Natomiast ostatnie tylko tygodnie pokazały jak bardzo opłaca się być z Rosją w dobrych układach i jak bardzo się traci stojąc w opozycji do Kremla. Wiedzą to dżihadyści, rebelianci, terroryści, opozycja wobec Asada, jakkolwiek by ich nie nazwać.
Wie to Syryjska Armia Arabska, która bez kilkudniowego wsparcia militarnego, znalazła się w odwrocie po raz pierwszy od około dwóch lat (kontratak IS w okolicy Suknah) oraz poniosła straty w ludziach i uzbrojeniu, a te ostatnie były porównywalne z najgorszym dla armii rządowej okresem 2012-2013. Moskwa uświadomiła Damaszkowi, że ani Iran ani Hezbollah ani żadne inne wsparcie niż rosyjskie nie będzie skuteczne.
Także Turcja rozbiła się o rosyjski mur. Mimo, że prezydent Erdogan stawia ambitne postulaty i nie rzuca słów na wiatr, to zapędził się w kozi róg #!$%@?ąc szabelką przed zbyt wieloma stronami naraz. Agresja na Syrię i oficjalne wsparcie Al-Kaidy, pośrednia konfrontacja z Rosją, a w końcu realizacja groźby użycia migrantów przeciwko Unii Europejskiej sprawiły, że Ankara zamyka sobie coraz więcej furtek. Do tego dochodzi wcześniejsze rozluźnianie relacji z NATO i zakup S-400 w Rosji.
Jednak Turcja udowodniła, że jest zdecydowana bronić swoich interesów w Syrii, nawet za cenę pogorszenia relacji z Rosją oraz eskalacji napięć z Zachodem. Choć Turcja wciąż pozostaje silna słabością tego ostatniego. Mimo, że szantażuje Europę i w praktyce prowadzi wojnę asymetryczną z Grecją, to Unia Europejska, NATO i Stany Zjednoczone prześcigają się w słowach wsparcia dla polityki Turcji w Syrii. Nawet Izrael wyraził ubolewanie nad śmiercią tureckich żołnierzy. To tylko słowa, ale pokazują słabość i bezradność Zachodu, który tańczy tak jak prezydent Erdogan mu zagra. Żadnych konsekwencji, sankcji i nawet operacja Wiosna Pokoju wymierzona w Kurdów poszła w zapomnienie.
Jednak Turcja chociaż pokazała siłę, determinację i raczej nikt jej o zdradę nie oskarży (tak protureckie grupy rebeliantów jak i tureckie społeczeństwo), to jednak prezydent Erdogan musiał znacząco ustąpić prezydentowi Putinowi. Już pierwszym takim symbolem było to, że spotkanie odbyło się w Moskwie, a więc to Erdogan jest petentem, a po drugie Syryjska Armia Arabska utrzyma swoje zdobycze, zwłaszcza autostradę M5, łączącą Aleppo z Damaszkiem. Rebelianci mają się z kolei wycofać z rejonów na południe od autostrady M4 w tym z miasta Dżisr asz-Szugur i gór Latakii, które wydawały się bardzo dobrymi pozycjami do obrony. Tu jednak może dojść do sytuacji win-win w której Turcja wykorzysta okazję do pozbycia się radykalnych organizacji HTS oraz TIP, a SAA z pomocą Rosjan odzyska ten strategiczny teren. Wydaje się, że najbardziej radykalni dżihadyści zdecydowanie odrzucą porozumienie, a jeszcze bardziej pewne jest, że w ciągu kilku miesięcy należy dojdzie do kolejnej ofensywy armii syryjskiej.
Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały też upadek formatu astańskiego. Z pozycji głównych aktorów oraz decydentów został wyrugowany Iran, co jest na rękę zarówno Turcji jak i Rosji. Rola Teheranu ograniczyła się jedynie do propozycji mediacji pomiędzy Ankarą, a Damaszkiem oraz groźbie użycia siły przeciwko armii tureckiej w Syrii.
Całość sytuacji pokazuje, że stosunki międzynarodowe są anachroniczne, prawo międzynarodowe to świstek papieru. Zwycięża paradygmat realistyczny czyli siła oraz pierwszorzędna pozycja państw mocarstw. Nie ma również śladu po jednobiegunowym systemie bezpieczeństwa. W ostatnich tygodniach mocarstwa się układały, kontrolowały swoich słabszych sojuszników, a poza tym tym wszystkim pozostały Stany Zjednoczone. Sytuacja taka byłaby nie do wyobrażenia choćby w czasach prezydenta Georga W. Busha.

#syria
  • 8
  • Odpowiedz
Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały też upadek formatu astańskiego. Z pozycji głównych aktorów oraz decydentów został wyrugowany Iran, co jest na rękę zarówno Turcji jak i Rosji. Rola Teheranu ograniczyła się jedynie do propozycji mediacji pomiędzy Ankarą, a Damaszkiem oraz groźbie użycia siły przeciwko armii tureckiej w Syrii.


@Jan_Baszar_2: myślę, że to jest dość słuszne spostrzeżenie, które trochę w tych ostatnich wydarzeniach mogło umknąć.
  • Odpowiedz
Nie ma również śladu po jednobiegunowym systemie bezpieczeństwa.


@Jan_Baszar_2: Ile razy jeszcze trzeba będzie napisać że rozpierdziel w Syrii jest na rękę pro izraelskiemu lobby w USA? W ciągu 10 lat z dość silnego, ludnego i zasobnego państwa Syria spadła do 4 ligi. Nic wokół Izraela nie ma prawa stanowić dla niego zagrożenia. Konflikt ma trwać jak najdłużej. Po co walczyć ze wszystkimi w regionie jak można sprawić że sami się
  • Odpowiedz
@ToNieOn: Oczywiście masz rację. Ale USA już nie są w stanie jednostronnie kontrolować sytuacji. Nie są zdolni do takiej projekcji siły jak np. w Iraku czy Libii. Teraz mamy równowagę sił. Oczywiście słaba i podzielona Syria jest im na rękę i pod tym względem są wielkim beneficjentem, nie mówiąc już o Izraelu.
  • Odpowiedz
@ToNieOn: ile razy jeszcze trzeba będzie napisać, że rozpierdziel w Syrii jest wynikiem kilkudziesięciu lat trwania asadowskiej dyktatury, alawickiego prymatu, degradacji znaczenia baasistów w regionie, reakcji niewspółmiernej do skali protestów w 2011 i wieloletniego destabilizowania Iraku przez bycie hubem dżihadystycznym? No ale to przecież IZRAEL ZROBIŁ XDDD
  • Odpowiedz
No ale to przecież IZRAEL ZROBIŁ

@kidnice: Ty to napisałeś a nie ja. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja jedynie twierdzę, że USA może ale nie chce zaangażować się w zaprowadzenie pokoju na bliskim wschodzie. Mają na tyle siły i środków. Ich wycofanie się z roli policjanta w tym rejonie świata wynika z usamodzielnienia się stanów w produkcji ropy/gazu. Im więcej produkują tym mniejsze jest ich zainteresowanie.
  • Odpowiedz
@Kjedne:
"prawo międzynarodowe to świstek papieru"
Hahahaha, prawie jak ja.
Zobacz jak się szybko uczą, ale nie biorą pod uwagę że za tym prawem coś zazwyczaj stoi, albo ktoś je do czegoś wykorzystuje.
To wielokrotnie powielony świstek papieru do którego większość oficjalnych i wpływowych struktur decyzyjnych woli się stosować.
Oczywiście to w żaden sposób nie zwiększa bezpieczeństwa poszczególnych jednostek.
Ale lepsze to niż nic. Ludzie nie są idealni.
  • Odpowiedz