Wpis z mikrobloga

#koreapolnocna #polityka

wołam @zielonyJoe @Truszek @Tuff poniżej maleńka próbka mojej wiedzy nt. związków Polski i Korei Północnej. Jeśli uważacie, że powinienem to przelać na papier, to się nad tym zastanowię. Mogę takimi opowieściami sypać jak z rękawa.

Chciałem Wam opowiedzieć ciekawostkę nt. politycznych związków KRL-D i Polski. W świecie demoludów istniało coś takiego - w zasadzie nadal istnieje - jak [Festiwal Młodzieży i Studentów](https://pl.wikipedia.org/wiki/Światowy_Festiwal_Młodzieży_i_Studentów). V taki festiwal odbył się w 1955 roku, w Warszawie. XIII edycja zaś w 1989 roku w Pjongjangu. Zjechało na niego z całego świata, aż 25 tys. uczestników z 177 krajów. Bardzo dużo zjechało się też Chongryonów (Dzosen Soren) z Japonii. Nie wliczani byli do podanej przeze mnie liczby uczestników zagranicznych, ponieważ zarówno wówczas, jak i wtedy Chongryoni legitymowali się paszportami KRL-D.
Cała koreańska stolica wyglądała jak multikulturowy tygiel. Część polskiej delegacji udała się tam ponad 2 miesiące przed imprezą, tj. w połowie kwietnia 1989. Lecieli polskim tu-154. Samolot ten z racji zasięgu nie był w stanie dolecieć do Pjongjangu bez międzylądowania. To planowane było w Moskwie. W połowie lotu do ZSRS w samolocie dało się odczuć bardzo silną woń paliwa, co spowodowało spore poruszenie na pokładzie. Po wylądowaniu okazało się, że w luku jest srogi #!$%@?, wylały się bowiem źle zabezpieczone farby i rozpuszczalniki, które polska młodzież wiozła do KRL-D w darze przyjaźni, aby pomóc Koreańczykom w przygotowywaniu obiektów festiwalowych. Ówczesny Ambasador PRL w Moskwie Włodzimierz Natorf, musiał zakwaterować 30-stu młodych polskich komunistów i kupić im wszystkim komplet ubrań, ponieważ ich bagaże także uległy całkowitemu zniszczeniu. Po przymusowych 2 dniach postoju w Moskwie, wyczyszczeniu Tupoleva oraz dostarczeniu kolejnej partii farb i rozpuszczalnika przyjaźni, wyruszyli w dalszą drogę do Korei Północnej.
Polska ekipa została zakwaterowana w nowowybudowanym wówczas osiedlu przy ulicy Kwangbok. Ulica ta prowadzi do Mangyondae, obecnie dzielnicy, a niegdyś podstołecznej wsi, gdzie 15 kwietnia 1912 roku na świat przyszedł Kim Il Sung. Po zakończeniu imprezy bloki te zostały zasiedlone Koreańczykami.

Takich grup, które dotarły do Korei przed rozpoczęciem festiwalu było więcej. Do uczestników docierały informacje nt. wydarzeń w sąsiednim kraju. Chodzi oczywiście o masakrę na Tienanmen. 4 czerwca 1989 roku w Polsce odbyły się wybory, których wyniki lotem błyskawicy dotarły do Polaków w Korei. Równie szybko dotarła wiadomość o tym, że w stolicy Chin przy pomocy czołgów robiony jest dżem ze studentów.
W strugach deszczu, na zewnątrz, zwołany został dla uczestników z Polski specjalny wiec w sprawie wyników wyborów. Prowadził go nie kto inny jak Leszek Miller. Próbował silić się na wypowiedzi w rodzaju: "młodzi towarzysze, nie wszystko stracone". Uczestnicy nie byli jednak tak zatwardziałymi komunistami jak władza podejrzewała, a raczej chcieli pojechać sobie na fajną delegację i kręcili z Millera ostrą bekę. Z moknącego tłumu leciały w jego stronę teksty w rodzaju: "a po ile dzisiaj dolar w Warszawie".
Dzień później uczestnicy ze wszystkich krajów planowali udać się pieszo z Kwangboku pod chińską ambasadę, aby zademonstrować poparcie dla chińskich studentów. Ci co znają Pjongjang, wiedzą, że to jest bardzo długi spacer. Studenci mieli przygotowane transparenty. Jakież było ich zdziwienie, kiedy zebrali się na placu przed jednym z wysokich na 120 metrów bloków, chwilę przed ich wymarszem do centrum zjechało się 10 autobusów koreańskiej młodzieży (chłopcy w garniturach, dziewczęta w hangbokach - zwanych na północny ciogori). Autobusy dokładnie otoczyły miejsce zbiórki. Ich pasażerowie wysiedli, błyskawicznie rozłożyli sprzęt nagłaśniający i rozpoczęła się spontaniczna dyskoteka zorganizowana jako prezent dla uczestników festiwalu od koreańskiej młodzieży.

Obszerne relacje z imprezy przedstawiał wówczas Sztandar Młodych, którego redaktor naczelny Aleksander Kwaśniewski także dotarł do Pjongjangu.

Jeśli uważacie, że to jest dobre, będę pisał dalej.
  • 13
  • Odpowiedz
@Tuff: to akurat znam od pracownika Kwaśniewskiego, dziennikarza Sztandaru Młodych, który tam wtedy był. Znałem tez Ambasadora PRL i RP w KRLD oraz setki innych ciekawych osób związanych z Koreą, a także dziesiątki Koreańczyków z Północy, włączając w to najważniejszą rodzinę Korei.
  • Odpowiedz
@mitatuyo Ja uważam jak przedmówca wyżej; choć nie wiem skąd masz te informacje, to piszesz przekonująco. Nawet jeśli byłby to kit, to po tym w jaki sposób to przekazujesz sprawia, że jest to wiarygodne.
Poza tym, piszesz w sposób ciekawy, łyknąłem to szybciutko ( ͡º ͜ʖ͡º)( ͡~ ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@zielonyJoe: to informacje od bezpośrednich uczestników tych zdarzeń, z którymi wypiłem dużo wódki oraz spędziłem z nimi sporo czasu w Korei :) Nie byłem tam tyle razy co Emil, ale łącznie uzbierałoby się ze 2 miesiące. Widziałem mnóstwo smakowitych rzeczy, np. zdjęcie Radosława Sikorskiego zgiętego w pół pod pomnikiem Kim Il Sunga, do dzisiaj żałuję, że nie zrobiłem kopii, a posiadacz oryginału niestety zmarł dwa lata temu.
  • Odpowiedz