Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja

Chouyaku Hyakuinisshu: Utakoi (2012), TV, 1-cour
studio TYO Animations

Najdrogocenniejsze spośród anime są te mniejsze czy większe perełki socjologii, dające widzom spojrzenie na kulturę i mentalność nieodległej Japonii. W przeważającej liczbie przypadków jest to socjologia domniemana – sami autorzy nie rozwodzą się zbyt dosłownie nt. rzeczy, które są dla nich codziennością, zatem wszelkie analizy wychodzą bezpośrednio od nas, zachodnich widzów. W niewielu przypadkach zdarza się socjologia bardzo dosłowna, Japończyków spojrzenie na Japonię samą, w medium wcale niekoniecznie do tego przystosowanym. Tu już możemy albo brać ich analizy na słowo, albo możemy też analizować zasadność ich analiz, to jest – co oni sami zauważają, a, co jeszcze cenniejsze, czego właśnie zauważyć nie potrafią. A jest i z pięć na krzyż bajek nie dość że drugiego typu, to i odnoszących się do japońskiej historii, co za tym idzie oferujących twórcom pole do wcale luźniejszych badań i analiz, bo przecież pisać o ludziach zmarłych przed wiekami można do woli.

I to właśnie chyba największa zaleta Utakoi, owo Japończyków współczesnych swobodne podejście do tematyki dworskiej poezji okresu Heian, czyli w praktyce lat mniej więcej 800-1200. Co Was niezmiernie ucieszy, mówi się tu cięgiem o roli poezji na cesarskim dworze, a konkretnie o romantycznych wymianach poematów. Nie mówi się tu zupełnie o tym, jaką Japonia była, czy jej było krucho, czy też może wcale dostatnio, czy jej cokolwiek dolegało i z której strony. Obserwujemy rodzącą się bez wielkich porywów pozycję poezji w stylu waka na dworze, od hobby leniwych frantów po umiejętność zapewniającą fach i szacunek. To wszystko w ramach luźno powiązanych ze sobą fabularyzowanych opisów powstawania ponoć co bardziej kultowych dzieł z tytułowej Hyakuinisshu (tłumaczy się to na polski jako „Setka, po Jednym od Łebka”), antologii setki wierszydeł z okresu, zebranych pod koniec ery Heian dłońmi Teiki Fujiwary, jednego z najważniejszych poetów japońskich po dzień dzisiejszy.

Teika, jak i cała reszta obsady, zyskują typowo chińskobajeczne osobowości i skłonność do rozmaitych perypetii, na tle których powstaje garść wierszy miłosnych, zawartych w „Setce,” a napisanych przez bohaterów serialu. Niby mamy konstrukcję pseudo-szkatułkową, bo to Teika się do widza bezpośrednio zwraca, a poszczególne epizody z życia dawno zmarłych poetów podsuwa nam niczym ploteczki. Taka definicja się jednak nie spina, bo w co bardziej abstrakcyjnych partiach Teika osobiście tych ludzi podpytuje, także na planie prowadzonego przez siebie talk-show, a oni reagują zupełnie naturalnie, jakby gadali przy herbacie. To seans nie alegoryczny, absolutnie – raczej duża i swobodna abstrakcja, bez jakichkolwiek aspiracji do miana mniej czy bardziej uduchowionego anime dla smakoszy.

Szablonowe osobowości ciągną te proste przecież fabułki – a to się ktoś w jakiejś pannie jak malowanie zakochał, a nie powinien był, a to może panna w nim, a to różnica w wieku, a to w statusie, a to śmierć w podeszłym wieku lat dwudziestu kilku przerywa romans – nie w tym tu rzecz, nie dla tych historyjek anime warto obejrzeć. Teika ukazujący nam tego czy innego zmurszałego poetyckiego dziada jako bishounena, a innego z kolei jako koszmarnego tsundere – oto gros tutejszej zabawy. I te występy nie dźwięczą fałszywie, bo zagoniono do roboty tabun cały głosów dla minionej dekady kultowych – p. Yuki Kaji jako Teika, pp. Suwabe, Koyasu, Terashima, Akira Ishida i inni w rolach amantów, jako babeczki pp. Saori Hatami, Hanakana, Sayaka o’Hara, Yuu Kobayashi… Takiego zatrzęsienia nie słyszałem dawno. Nawet bym nie mrugnął, gdyby wyskoczył poględzić po swojemu p. Kamiya.

Ich występy maskują wspomnianą na samym początku socjologię. Przyglądamy się okresowi Heian, przypadającemu jakoś dziwnie na średniowieczne optimum klimatyczne, a mimo to ukazującemu nam modę ciężką i wielowarstwową (bodaj wspomina się tu nawet chyba, że kobieca kiecka ważyła ładnych 10 kilogramów), bez jakiegokolwiek porównania do bardziej kultowego dla anime luźnego kimonka, noszonego w okresie klimatycznie znacznie chłodniejszym. Mężczyźni tu wszyscy panicznie kryją włosy pod fikuśnymi czapkami, a kobiety chowają się za barwnymi zasłonami i wachlarzami, nie dając się dojrzeć nawet wielomiesięcznym adoratorom. Sporo się tu narzeka na kobiet zasadniczą bezwolność i brak większych perspektyw na udane życie bez inicjatywy męża, a także o swobodzie obyczajów heiańskich mężczyzn i ich skłonności do udawania się w tango bez żadnego skrępowania. Niemal wszyscy bohaterowie albo należą do klanu Fujiwara, albo są z nim spokrewnieni, sam klan słynie historycznie z zamiłowania do nauk i poezji, słowem – chińskiej po prostu kultury, i ten to klan dominuje heiańską administrację państwową, w późniejszej części okresu na żywca rekrutując ludzi na wyższe stanowiska spośród zręcznych poetów, czyt. ludzi oczytanych po chińsku.

Jest różnica między dworskimi Fujiwara, a między szlachcicami ‘wojennymi,’ po których nikt się za wiele nie spodziewa i których raczej nikt wielce sobie nie waży. Uciec w buddyzm można leciutko, i wcale zażywać dalej życia nikt nie broni, ba, serial wspomina, że taka ucieczka w buddyzm to dla młodzieży romantyczna przygoda i psuje siłę roboczą. Cesarze zmieniają się jak rękawiczki, a fochy na najwyższych szczeblach władzy prowadzą niejednokrotnie na manowce zarówno urzędników, jak i, ponoć, bezwolne kobiety. Poezją zajmuje się pod koniec Heian niemal każdy, lepiej czy gorzej, a Fujiwarów najmuje się do uczenia dworu stosownego pisania. Sam Teika, o ile wierzyć anime, pozwala sobie roić o romansie z córką cesarza. Nikt tu nie wydaje się pracować zbyt ciężko poza przerzucaniem stert dokumentów, a romanse dworskie uważa się wreszcie za miłą odskocznię od codzienności.

Te informacje wynikają ze świata przedstawionego w luźnym przecież serialu, nierzadko komedii, a skąpy opis historyczny pozwalam sobie uzupełniać na własną rękę. I jaka to frajda! Ci ludzie przecież żyli, jakieś swoje perypetie mieli, jak ich opisuje bajka to rzecz jak najbardziej drugorzędna. Dla wielbiciela historycznych smaczków – produkcja tip top, raczej powolna i oszczędna w środki wyrazu, w stylu dramy kostiumowej, a zarazem z jajem i częstokroć z pieprzykiem, acz bez golizny. Czy owa golizna wypadłaby korzystnie z racji stylu? Może i tak, kto wie? Ładny jest to serial naprawdę, a to za sprawą konturów grubych jak diabli, moich ulubionych, i ruchomych tekstur na wszelkich ubrankach. Nie bawmy się w poematy nt. wielkiego kunsztu artystycznego twórców – to serial najzwyczajniej w świecie estetycznie wykonany, w swoim sezonie emisji nie ma powodów do kompleksów. A i na plus piosenki tytułowa i końcowa, reszta ścieżki dźwiękowej jest raczej nijaka.

Serial poleca się wcale łatwo, gdy się już schwyci w siatkę odpowiedniego widza – zainteresowanego nieoczywistym okresem historycznym, nieoczywistą tematyką, bez nadziei na wielowątkowe baśnie i waśnie. Dla pozostałych będzie to seans obojętny, właściwie bez większego żalu pomijalny. W kategoriach tłustego czwartku, Utakoi to poprawnie wykonany pączek bez polewy, do tego z nietypowym dżemem, o którym można śmiało gadać godzinami z dżemownikami, a który zwykły zjadacz pączków zje bezrefleksyjnie, być może obruszając się nieco na cukiernicze wymysły.
tobaccotobacco - #anime #animedyskusja

Chouyaku Hyakuinisshu: Utakoi (2012), TV, 1...

źródło: comment_1582311940pBhocv7uFQ8sUAFPg4d463.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
@tobaccotobacco: Kolejny tytuł z gatunku tych, których pewnie nigdy nie obejrzę. Zauważyłem pewną prawidłowość, ściągając ze swojej watchlisty tytuł za tytułem, skrzętnie podświadomie staram się omijać pewne pozycję mająca jedną cechę wspólną.

Samurai Champloo
Afro Samurai
Hyogue Mono
House of Five Leaves
Kazemakase Tsukikage Ran
Blade of the Immortal
Dorodoro
The Tale of Princess Kaguya
Twelve Kingdoms
Saiunkoku Monogatari
Hakuouki

i wiele wiele innych...

Gdybym tylko mógł odkryć jaki element łączy
kinasato - @tobaccotobacco: Kolejny tytuł z gatunku tych, których pewnie nigdy nie ob...

źródło: comment_1582313332xq9WNtZO3YSjzvC5hYqqy4.gif

Pobierz
  • Odpowiedz
@tobaccotobacco: Ach chłopie, ależ żeś się rozpisał.
Najszerszy kontekst, kulturowy trudno nawet zauważyć gdy żyje się w danej kulturze.
Tak jak ta ryba co wody nie zauważa. Żeby powiedzieć coś o swojej kulturze najpierw trzeba poznać kilka innych.

Takie videło wpadło mi w łapy niedawno.
LegionPL - @tobaccotobacco: Ach chłopie, ależ żeś się rozpisał.
Najszerszy kontekst,...
  • Odpowiedz