Wpis z mikrobloga

Co się #!$%@? z tymi cenami w naszym kraju to ja nie wiem. :o
Pamiętam że na studiach dało się przeżyć dzień za 10 zł, a za 20 zł i to jeszcze wliczając wieczorną bibę.

Jeszcze 2 lata temu żyłem za 1.5k na miesiąc i jakoś dawało radę. Wiadomix że trzeba było kombinować, dieta parówkowa, ciuchy z lumpa, gównotelefon, zero hajsu na hobby, mieszkanie na zadupiu itp.

Ale potem człowiek posłuchał Dr. Petersona, posprzątał piwnicę i wyszedł na ludzi. Od zera do klasy średniej i to w kilka lat.

Teraz zarabiam 10k-12k a nadal prawie nic nie zostaje na koniec.
A przecież zdrowe cebulackie nawyki mi zostały.
Nadal noszę dresy z lumpeksów, jeżdżę 20 letnim gratem na podtlenek cebuli, #!$%@? kładę na lans, drogie RTV czy telefony.
Jedyna różnica to że dbam bardziej o siebie i o to żeby nie zwlekać z opłatami.
Jak trzeba do lekarza czy na leki to idę, jak rachunek to płacę, dbam o dietę i zdrowie nie jedząc najtańszych gówien ale wszystko tak normalnie.
Po prostu nie myślę już o "piniendzach", nie obracam każdej złotówki w palcach trzy razy, czy to właśnie ten luz aż tyle kosztuje?. Na imprezy nie chodzę, randek nie ma. Kaszojadów się tym bardziej nie dorobiłem. A mimo to nie wygląda żebym się miał prędko wykupić ze szmatrixu, trzeba było jarać joint i jeździć na desce wyszło by na to samo, a ile człowiek miał czasu...

#gownowpis
  • 1
@piotr7557: zrób jeden miesiąc gdzie zapisujesz wszystkie swoje wydatki, są aplikacje do tego albo zwykły notes wystarczy. Przeanalizuj sobie, które są rzeczą niezbędną, a które zachciankami. No i odkładaj hajs z wypłaty