Wpis z mikrobloga

Gochuumon wa Usagi desu ka?

Gochiusę zacząłem dawno temu (kwiecień 2019 r.) i oglądałem ją bardzo nieregularnie. Często jako coś lekkiego zaraz przed snem. Poznawanie tego tytułu tak bardzo rozciągnęło się w czasie, że mogę wręcz powiedzieć, że gdy go zaczynałem, byłem innym człowiekiem. Ostatnio kładę nacisk na pracę nad sobą (a nowy rok jeszcze bardziej mnie do tego zmotywował) i pod koniec drugiego sezonu zacząłem dostrzegać atrakcyjne elementy, które wcześniej uznawałem za nudne. Ogólnie rzecz ujmując seria niczym szczególnym się dla mnie nie wyróżniała, bywały pojedyncze naprawdę dobrze wyreżyserowane i zanimowane odcinki, które mi się wyjątkowo podobały. Czasem też po prostu tak waliło cukrem z ekranu, że było to dla mnie aż hipnotyzujące i miało na mnie jak najbardziej pozytywny wpływ. Przy ostatnich epach to uczucie spotyka mnie coraz częściej.

Już dawno temu uznałem Sharo za moją ulubioną postać w serii - nawet o tym pisałem tutaj. Począwszy od zachowania, poprzez głos, a na jej stroju w kawiarni kończąc (choć raczej to nim najpierw przyciągnęła moją uwagę ;), bo jak go nie nosi to nie jest już to samo). Gdy poświęcano jej cały odcinek byłem wręcz cały w skowronkach. Ostatnio jednak, całkiem nieoczekiwanie, zaczęła mnie wyjątkowo interesować Rize. Poprzez swoją wyróżniającą się dojrzałość, kobiecy głos i taką nieporadność w próbie zrozumienia młodszych koleżanek, ich mody i zwyczajów. Taka atrakcyjna forma konserwatyzmu. Ostoi.

Nie wiem na ile to wynika z moich osobistych przemyśleń i "restartu" poglądów na wiele rzeczy. Ale daje mi to do myślenia, bo wcześniej w zasadzie nic w niej nie widziałem.

Co do samej Gochiusy - obiektywnie rzecz biorąc to typowe CGDCT. Dla fanów gatunku pozycja raczej obowiązkowa. Ode mnie mocna 7-ka.
#anime #animedyskusja #gochuumonwausagidesuka #gochiusa
Pobierz
źródło: comment_Zjlxu9XEzY7M2ihWjnzGFdJxAgurJtVr.jpg