Wpis z mikrobloga

Mirki pijcie ze mną kompot! Usunęli mamie pozostałość nowotworu z rdzenia kręgowego którego pozostałość umiejscowiła się w gardle. Operacja która miała trwać ponad osiem godzin, trwała połowę krócej, wszystko poszło sprawnie bez krwotoku i komplikacji. Mama czuje się już dobrze, jedyny defekt to brak władzy w lewej ręce, bo pogrzebali trochę w nerwach przy operacji, ale ma to ustąpić. Cieszę się jak cholera, w końcu mogę zacząć funkcjonować normalnie. Oddałbym wszystko żeby mama doszła do siebie po pierwszej operacji używania guza z rdzenia kręgowego, bo nie jest tak sprawna jak przed, bo nie może przekręcać szyją, dźwigać, gwałtownie się poruszać. Tak zajebiście się cieszę, że wszystko idzie w dobrą stronę. Nie wiem co by się stało ze mną stało, gdybym ją straciła.
  • 53