Wpis z mikrobloga

Hey! Może ktoś zechciałby mi pomóc jakąś dobrą radą.
Ciągają po sądach za użytkowanie mieszkania. Na wstępie zaznaczę, że jestem dłużnikiem względem zaległości czynszowych, ale do tego się przyznaję. Chcę tą sprawę uregulować, ale przy okazji chcą mnie naciągnąć na ponad 6tysięcy zł!. Nie mówię parę rzeczy zepsułem z mojej winy, za które chciałem zapłacić. Sprawa się ciągnie od roku(bez wyroku), ale to jest niesamowite, że sądy nie zwracają uwagi na paradoksy. Użytkowałem mieszkanie prawie 4 lata, a po zdaniu mieszkania, ktoś wystawia fakturę na awaryjne otwieranie drzwi plus wymianę wkładki na 840 zł. A sąd uwzględnia to(podkreślam brak wyroku) w roszczeniach właściciela mieszkania... Więcej takich paradoksów jest. Ale, może ktoś się na tym zna i jest w stanie mi pomóc w jakiś sposób. Narazie jest to 1 instancja więc próbuję bez adwokata, choć nawet biegły sądowy, który musiał wyceniać szkody z kosmosu doradził mi go. Na tą chwilę mnie na niego nie stać więc może znajdzie się ktoś chętny na radę np. Rozumiem stłukłem klosz z lampy chcę za niego oddać moja wina. Ale w środku nocy spada 30-letni okap na kołkach, których główki wystają pół milimetra, a dodatkowo widać zmęczenie materiału. Wiadomo na co spada. Okap - brak fotografii, piecyk w garażu, bo stało się to może po półtora roku wynajmu. Wydawało się mi, że sprawa załatwiona, bo kupiliśmy swój i każdy był zadowolony. Teraz żądania 400 zł za 28 letnią kuchenkę. Choć biegły wycenił stratę na 150 zł. Ale to wszystko to jakaś kpina, jest multum przedmiotów. Najlepsze, że gdy sąd zdecydował się na rzeczoznawcę i wszedłem do mieszkania to caluteńkie w remoncie. Tapety pozrywane, uszkodzone, sufit przeorany, okablowanie wszystko wymieniają. Nie powiem w jednym pokoju porysowany został sufit np. 15 lat wcześniej malowany(2 piętrowe łóżko plus dzieci :) ), dlaczego ja mam za to odpowiadać jakby tam były jakieś napinane sufity. Szukali frajera, żeby wyremontować mieszkanie 25 lat nie ruszane, mając nawet w ogłoszeniu preferowane rodziny z dziećmi. Choć sam przyznaję, że nie wkręciłem nawet śruby z taboreta, która wypadła. To wydaje się mi, że nie trzeba takiego wyrzucać i liczyć sobie 50 zł !