Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki, może coś poradzicie. W sumie nie wiem jak zacząć. Od jakiegoś, dłuższego czasu mam poczucie, że wszystko jest niewiele warte. W sensie boję się, że zaczynam wchodzić w jakąś dziwną fazę tego co wszyscy nazywają depresją.

Generalnie cały mój tydzień wygląda tak, że wstaję do pracy, pracuję, wracam, jem, idę spać, wstaję bo jest 21, kąpiel i znów spać. W weekend najchętniej nie wychodziłbym z łóżka. Nie mogę sobie znaleźć nic co sprawa mi radość. Wcześniej był motocykl, teraz stoi w garażu od półtora roku, nie mam ochoty, nie mam sił, żeby gdzieś wyskoczyć. Sport? Za szybko jestem zniechęcony, prawie 130kg wagi, napompowanie koła od roweru to dla mnie wyzwanie. Jestem w mega głębokim friendzone (który kiedyś był chyba jednak toksycznym związkiem) z którego nie potrafię wyjść, do tego kiedyś byłem w niej bardzo zakochany. Teraz to chyba już tylko kwestia przyzwyczajenia, ale z drugiej strony nie potrafię jej odpuścić bo nie będę potrafił sobie nikogo znaleźć. Coś na zasadzie, że lepsza ta niż żadna. Wspólne wakacje, na których mówiąc wprost nie zaliczyłem jeszcze bardziej obniżyły moją już i tak zachwianą i zdeptaną pewność siebie. W pracy generalnie sobie radzę, ale zaczynam dostrzegać, że ludzie, z którymi naprawdę fajnie się współpracowało to jednak urwy, którym nie można ani zaufać ani dać więcej niż palec co wywiera na mnie negatywny wpływ.

Kilkudniowy urlop u rodziny na wiosce też nie pomógł. Nie potrafię się przyzwyczaić do tego, że tutaj "nic nie poczebne", nic nie trzeba naprawiać, panuje taka ogólna bylejakość. Strasznie mnie to irytuje, gdyż sam staram się nie być "panem prowizorką" i przyjeżdżając zawsze coś naprawię czy poprawię, ale za każdym razem widzę jak kolejna rzecz, którą została naprawiona/zamontowana nowa jest rozje****na "a ło bo coś spadło", "a ło bo nie działało to żem próbował zrobić". Ręce opadają, szkoda mi mojej pracy i czuję się kolejny raz wykorzystany.

Od pewnego czasu mam pozwolenie na klamkę, myślałem, że to mi pomoże odreagować troszkę, wpakowanie kilku szt w tarczę niby potrafi pomóc. Aktualnie boję się ją kupić, żeby sobie coś nie zrobić. Niby nie mam myśli samobójczych, ale bywam porywczy i boję się, że w tej porywczości mógłbym coś odwalić.
Zdarzają mi się dziwne napady, pomyślę o jakiejś głupocie, o przeszłości, o byłej która mnie zdradzała i płaczę. Leżę w łóżku i po prostu wyję, tak że aż brak tchu.

Mieszkam z rodzicami, z którymi mam normalne, poprawne relacje. Niedawno mama coś rzuciła, że może to by mi pomogło na moje lenistwo (odnosząc się do czegoś co akurato leciało w TV, nie pamiętam, serial, film czy jakaś reklama. Stwierdziłem pół żartem pół serio, że to raczej depresja i by mi się psycholog przydał. W głębi serca liczyłem na jakieś "jeżeli jest jakiś problem i potrzebujesz pomocy to śmiało mów", a nie "taaak, na pewno, depresja"....

Nie mam tak naprawdę z kim pogadać nawet. Mam 2 czy 3 przed którymi mógłbym się otworzyć, ale nie chcę obarczać ich teraz swoimi problemami. Poważnie zastanawiam się nad konsultacją z psychologiem czy psychiatrą (nie wiem kto bardziej się takimi sprawami zajmuje), ale nie chcę żeby skończyło się na idź pobiegaj.

Kiedyś przyczyny mojej senności szukałem w cukrzycy i może tarczycy - tak słyszałem, że to mogą być objawy braku sił, ciągłej senności itp itd - wyniki całkiem w normie, jak na moje sadełko.

Psycholog? Psychiatra? A może rzeczywiście powinienem po prostu "iść pobiegać"?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 4
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: jeśli uważasz, że potrzebna Ci pomoc, byłoby dobrze, gdybyś jej poszukał. Nic mądrzejszego nie doradzę, ale sprawiasz wrażenie rozgarniętego, samoświadomego gościa, więc może zaufaj swojej intuicji. Powodzenia życzę!
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: ten pan czy pani dobrze gada: @stonogaaa:

Psychiatra jest już od leczenia i diagnoz, u Ciebie nie wygląda to tak zaawansowanie, aby iść do lekarza. Na początek wystarczy Ci konsultacja z psychologiem, który potem może Cię pokierować dalej - albo na terapię (psychoterapeuta), albo do leczenia (psychiatra).

Ogólnie wychodzę z założenia, że jak się czuje, że się źle dzieje, to warto skonsultować sprawę ze specjalistą.

PS Nie wiem, ile
  • Odpowiedz