Wpis z mikrobloga

#fut rok temu wku*wiłem się dopiero w styczniu, teraz już po dwóch meczach. Kolejny rok to samo.

60 meczów w division rivals całkiem spoko, raz lepiej raz gorzej. Dzisiaj 2 mecze w lidze weekendowej i bramkarz w pierwszym miał więcej wylewów niż przez poprzednie 60 gier.

Gość, który w obronie szedł na raz za każdym razem, ładuje 4 bramki w 5 akcjach, a ja z 6 sam na sam 0 goli. Jedynie jakieś z daleka wpadły.

Za dużo w tej grze zależy od przypadku i chj wie czego, zamiast przyjemności to sama irytacja. A nawet po zwycięstwach i tak gówno a nie nagrody.

Ściągam lige legend, tam przynajmniej jak przegram to może z mojej winy, a jak nie to ktoś z 4 pozostałych graczy zjeb*al, albo trafi się noob czy dziecko, a nie jak w fife jakieś algorytmy z dupy za 250 zł.
Fifa jedynie do grania ze znajomymi, a nie ten rakowy tryb. A dla samego rivals nie widzę sensu. A renifery dalej niech gówno robią co roku, oby w końcu hajs się przestał zgadzać.

Przynajmniej zapowiada się miły weekend z innymi grami i książką, a nie ligą wylewówą. Z farszem.