Wpis z mikrobloga

Wychowywałam się w małej wsi i tam był taki zwyczaj, że jak przez ulicę przejeżdżało coś na sygnale to ludzie w domach ściszali telewizor i podchodzili do okien żeby sprawdzić co i gdzie jedzie (najczęściej było to albo lewo albo prawo). Dzisiaj mi się przypomniało jak chodziłam do 1 kl. szkoły podstawowej, siedziałam na lekcji i w pewnym momencie rozległ się dźwięk syreny. Wszystkie dzieciaki jak jeden mąż wstały, pobiegły i rzuciły się do okna kompletnie ignorując facetkę. W ławce zostałam tylko ja i jeszcze jeden chłopak i tak patrzymy się na siebie skonsternowani, we trójkę razem z nauczycielką i zastanawiamy się co te zwierzęta w ogóle #!$%@?ą.
  • 40
  • Odpowiedz
@Lebensabschnittpartner: @DumnaAniemia:
kiedyś mieszkałem w bloku, który ma widok na szpital (w odległości około 500 metrów). Koło szpitala jest lądowisko dla śmigłowców - jak już je uruchomili to pierwsze kilka lądowań wszystkie dzieciaki z okolicznych bloków biegły zobaczyć na żywo z bliska, a starzy patrzyli z okien i balkonów :)
zresztą jak jestem u rodziców i akurat się trafi to sam lubię sobie popatrzeć :)
  • Odpowiedz
@DumnaAniemia kumpel sobie zamontował syrene od alarmu w ciągniku, brzmiało to podobnie jak sygnał pogotowia. Jak jechał to ludzie wychodzili na drogę. A tak serio to się nie dziwię na wsi bo każdy każdego zna co oznacza że jak jedzie karetka to jest duże prawdopodobieństwo że coś się stało twojemu znajomemu .
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@DumnaAniemia: znam to kiedyś stałem z babcią przy drodze bo usłyszała że jedzie coś na sygnale. I po chwili mija nas karetka jadąca ze 100 po czym babcia pyta:
Kogo powieźli? XD
  • Odpowiedz
@DumnaAniemia: Potwierdzam taki zwyczaj i też mnie to żenowalo zawsze. Na wsi mamy dom przy takiej małej, wiejskiej drodze i zawsze jak przejeżdżal samochód lub traktor to ojciec biegł do okna i sprawdzał kto jedzie ()
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@DumnaAniemia: u mnie dalej tak jest. Jak coś jedzie na sygnale to patrzą gdzie jedzie. Jak wyje syrena to wychodzą na ulice i się pytają gdzie się pali. Normalne w małych miejscowościach, gdzie się wszyscy znają
  • Odpowiedz