Wpis z mikrobloga

#anime #bajeksto
31/100

Denpa Teki na Kanojo (2009), OVA, 2 odc., format 42 min.
studio Brain’s Base

Dzisiaj dla Was zagadka. Dlaczego produkcja ze wszech miar ciekawie napisana i dobrze wyreżyserowana przez weterana branży, p. Kanbe, o zasługującej na szacunek oprawie, udźwiękowiona z werwą przez ekipę o znakomitej chemii… Została zarzucona po dwóch odcinkach? Które to zresztą wydano zupełnie przy okazji, jako bonus do ekranizacji innej serii tego samego autora (Kure-nai aut. p. Katayamy)? Która to seria także skończyła się nie wiedzieć kiedy i dlaczego? Denpa Teki na Kanojo to w branży zupełna niewiadoma, dwa odcinki tej OVA wyskoczyły jak Filip z konopi, po czym słuch po niej zaginął. Pozostaje nam rzucać w przestrzeń miliony pytań bez odpowiedzi. A póki co, przyjrzyjmy się temu, co wyprodukowano.

Juu Juuzawa to delikwent z zasadami, wyrzutek mający wiele za uszami, samotny i nieskory do bratania się z kimkolwiek, nawet z usilnie i przemocowo nalegającym na jego dołączenie do gangu szkolnego banchou (w terminologii japońskiej młodocianej bandyterki, banchou to przełożony delikwentów na danym terytorium, który dba o to, by miejscowych frajerów kroili wyłącznie miejscowi prawilniacy). Zupełnie nie przystaje do wizerunku typowego bohatera anime – jest pewny siebie, zadziorny, dziewczyn się nie boi, w mordę potrafi dać i po mordzie zebrać także. A przy tym wydaje się być jednym z niewielu zdrowych na umyśle bohaterów serialu.

Pewnego razu, zupełnie znikąd, niejaka Ame Ochibana przekazuje mu uroczystym głosem, iż w poprzednim życiu był jej królem, a ona jego rycerzem na każde zawołanie, stąd zamierza bronić jego życia i wspierać we wszystkim. Juu, o dziwo, unika postrzelonej dziewczyny, nie chcąc mieć z nią niczego do czynienia. Aż ta go nawiedza w mieszkaniu w środku nocy. Wywaliwszy ją z hukiem z mieszkania, wychodzi się przejść, po czym wpada na zwłoki w ciemnym zaułku.

Serial (czy nie na wyrost nazywać dwa odcinki ‘serialem?’) potrafi w ciągu swoich czterdziestu z groszami minut na odcinek wyklarować unikatową, zawiesistą atmosferę, przypominającą nieco mieszaninę gadaniny p. Nisio z w pełni realistycznym scenariuszem, niestroniącym od przemocy i ciężkich tematów, zyskuje także dzięki charyzmie głównego bohatera. On to w obu odcinkach stawia czoła śmiertelnie niebezpiecznym intrygom, których źródłem nie są żadne obce siły, demony, kosmici, tylko spaczone umysły. Określenie ‘denpa teki,’ znaczące dosłownie ‘fale radiowe,’ a w przenośni ‘kuku na muniu,’ odnosi się tu nie tylko do Ochibany. Ona, w porównaniu do obu intryg, wydaje się względnie normalna.

Wielką zasługę w nadaniu tej OVA charakteru ma pan reżyser, odpowiedzialny za kultowe w swoim czasie Elfen Lied. Tym razem nie ma jednak tamtego przesadyzmu i taniej dramy, za sprawą adaptowanego scenariusza, zachowującego zdrowy dystans i utrzymującego konsekwentnie swój ton. Rezygnacja p. Katayamy z pisania to, moim zdaniem, dla branży strata niepowetowana, a zarazem zagadka niby dziura w zębie, której nie sposób przestać tykać językiem. Język medium wizualnie zastosowano tu świetnie, kamera zachowuje się kinowo i nie ma przebierania w półśrodkach ani na chwilkę (pewnie dzięki małym rozmiarom produkcji). Przyczepić można się może do tej wygaszonej oprawy muzycznej, kulącej się gdzieś w tle. Nie sposób się za to przyczepić do obsady, grającej z sympatyczną chemią.

Warto, niewątpliwie. Seans to niedługi, zagadkowy, przez pierwszą połowę pierwszego odcinka być może działający na nerwy z racji swojej nietypowości. Później wciąga bezpowrotnie i… No właśnie, po prostu puszcza rękę. Po nieco poniżej półtorej godziny zostajemy sami, dzieci we mgle, wyczekując nie wiedzieć czego. Zdecydowanie ciekawsza to wprawka w portfolio reżysera niż Elfen Lied, a do tego ma w sobie tę sexy tajemnicę, której nie sposób się oprzeć.
Pobierz tobaccotobacco - #anime #bajeksto
31/100

Denpa Teki na Kanojo (2009), OVA, 2 odc....
źródło: comment_HLznAkUMG2J8nyZXBMcifWfQxrX23MOn.jpg
  • 1