Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Moi Drodzy, mam spory problem.

Tu niebieski lvl 20+. Mam następującą sytuację życiową. Spotykam się kilkanaście tygodni, od przełomu czerwca/lipca z różową. Znamy się generalnie ponad 10 lat, mieliśmy epizod jako nastolatki-dzieciaki, ale nic nie wyszło, bo wiadomo co wtedy w głowie, widzieliśmy się parę razy i tyle. Potem przez lata był sporadyczny kontakt internetowy, może kilka spotkań, typowo przyjacielskie gdzieś przypadkiem albo na pogawędkę, potem parę lat w ogóle nic. Tak się zbiegło, że wylądowaliśmy w różnych miejscowościach, ale w końcu rzuciło nas do jednej wspólnej nam z uwagi na powiedzmy uczelnie czy prace, w innej części kraju niż znaliśmy się wcześniej. Bez wielkich szczegółów spotkaliśmy się po czasie, poszło winko i trochę drugiego no i był ten słynny seks. Generalnie bylo spoko. Dość niezobowiązująco, ale od razu z czułościami. Potem widywaliśmy się w jakieś pojedyncze dni czy weekend, zwykle 1-2 razy w tygodniu. Oboje w trudnej sytuacji, pierwsze prace po nauce itd. Obydwoje podobny światopogląd, podejście do życia. gust kulinarny, stosunek do mediów, sztuki, ludzi, poczucie humoru, ogólnie dobre flow, świetne porozumienie przyjacielskie na każdy niemalże temat. Oprócz tego trochę wspólni znajomi sprzed lat. No i sytuacja taka. Ja generalnie byłem zauroczony, to ona dużo bardziej angażowała się, widać było że bardziej zależy. Od razu motzno pisanie, rozmawianie, gotowanie, dbanie, wspieranie, chociaż to dość krótki okres, a jestem bardzo mocno wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiła. Ja jak typowy niebieskie gnój, bo mi wygodnie, spotykałem się, bo wydawało mi się że może coś być. Czuję, a pewność na 99% że już zakochała się we mnie, naprawdę dobrze nam się spędza czas. Ostatnio są dramaty, ja mówiłem od początku bezczelnie, że nie ma za dużo na co liczyć, ze ja nie bardzo into związek, no bo raz że mam taka sytuację życiową, dwa że z nią się nie widziałem w takiej sytuacji na trwałe. Jednak z upływem tygodni jest coraz lepiej, z tym że to ona bardziej dalej drąży i tęskni, ja mniej. Seks ? Idealny. Zupełne dopasowanie, świetne orgazmy wielokrotne, naprawdę nie przeżył nikt żadne z nas czegoś takiego, a mamy za sobą po kilka relacji w przeszłości. Wszystko zajebiście, ale jedno ale: powoli się #!$%@?. My oboje domatorzy, raczej niezbyt kluby, sporty, jak już to żarcie w mieście, kino, pub, park i na spokojnie, lubimy też książki i jesteśmy towarzyscy, ale raczej domówka niż wielki bankiet w mieście. No i niby się układa, nie ? Teraz do sedna. Tak mnie ujęła swoim podejściem, emocjonalnym, psychicznym, cieplem, poczuciem bezpieczeństwa jakie daję, generalnie akceptacją bo ja jednak dalej trochę w #!$%@? trwam.. że pominąłem jedną rzecz. Otóż ja jestem obiektywnie 7 na 10, a ona.. no 3/10, czasem nie wiem czy nie 2/10. Ogólnie nie to, że nieurodziwa, ale zaniedbała się. Nadwaga spora, problemy ze skórą, imprezy kiedyś, no generalnie słabo, a level 2 mniej ode mnie. Naprawdę zaczęło mi się przeszkadzać, po prostu tracę pociąg fizyczny, i to jest najgorsze. Bo na stopie emocji, zrozumienia, spędzania czasu, wszystkiego naprawdę jest prawie idealnie, bez większych problemów. Ale nie umiem, nie umiem powoli tego znieść, bo wiem że.. mogę mieć kogoś atrakcyjniejszego. I nadal mnie podnieca, bo jest świetna, wie co lubię, ogólnie umie robić wszystko idealnie i naprawdę bez śmiechu, jest w tym dobra. Jednak to początkowe zauroczenie przestaje działać i wszystko to się rypie, bo zwyczajnie nie mam powoli ochoty wzdychać, nie umiem odpowiedzieć, jak słyszę jak jej się podobam, nie umiem spojrzeć z takim pożądaniem jak na początku. Generalnie strasznie mnie to dobija. Dodatkowo byłem w międzyczasie na weselu z koleżanką, której obiecałem to dużo wcześniej, bo z tą jeszcze dopiero zaczynaliśmy się widzieć i było bez spiny, że idę z inną.. i co, #!$%@?łem się to i #!$%@?łem. Poszedł seks oralny w 2 strony, w hotelu po weselu (mieliśmy oddzielne pokoje, bo szliśmy z tą inną różową jako przyjaciele). Oczywiście jestem #!$%@? i nie umiem się przyznać - z tamtą nic, spoko, było to było, są poprawne relacje.. ale różowa bohaterka niniejszego posta ? Naprawdę wiem, że już mocno ją zraniłem, bo ufa mi w opór i jest bardzo dobra, jak żadna kobieta w życiu dla mnie dotąd, a ja tak do tego podszedłem. Fakt że nie nazwaliśmy tego związkiem, bardziej ja się zapierałem (zapieram?) zeby mieć jakąś furtkę wylotu.. ale teraz zabrnęło to tak, że nie wiem w ogóle co robić, czy rozmawiać, zakończyć to jak najszybciej mówiąc że nawaliłem, usprawiedliwiać się realnym powodem - spadek zainteresowania fizyczny, brak pożądania. Wyjdę na gnoja, ale czy można zdradzić, nie będąc z kimś ? Jestem rozwalony psychicznie i nie wiem co robić. Jakby była chociaż 5/10 to bym z nią chciał być, przyznałbym się nawet i może by wybaczyła.. ale w tej sytuacji te dwa czynniki chyba zmuszają stanąć w prawdzie i powiedzieć, co zrobiłem i że nie ma szans, żeby jeszcze bardziej i dłużej nie robić nadziei i nie ranić. Strasznie syfiasto, mozecie tu na mnie wjechać, wiem że zachowałem się jak p0lak, a nie facet, generalnie proszę o radę co powinienem zrobić i w jaki sposób. NAJGORSZE, że ja bym za nią wyszedł, jakby o siebie zadbała - jak kiedyś. Nigdy nie była Bellucci, ale umie być piękna. Co robić... jestem w dramatycznej kondycji psychicznej na własne życzenie. Dodam tylko, że do pewnego momentu hamowałem te romantyczne zapędy z jej strony wiedząc, ze jakoś mimo wszystko dalej to nie da rady, ale potem odpuściłem, bo traktowała mnie.. jak księcia, dogadzała ze wszystkim. Zachowanie godne 16 latka, nie ? A oboje po studiach i przejściach (nie, nie mówię o złamanych sercach w wieku 14 lat, ogólnie mamy dość cięzkie doświadczenia życiowe w różnych sferach mimo że mamy po dwadzieścia z hakiem).

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 4
Spawacz15: Byłem w trochę podobnej sytuacji. Tylko obie były takimi znajomymi sprzed 10 lat. Wybrałem ładniejszą.

Teraz minęło kolejne 10 lat. Jeśli wybierasz na resztę życia, wygląd jest drugorzędny, i tak Ci się opatrzy, choćby była miss world. Ważniejsze są plany, wartości, ambicje, pasje, seks. Jeśli już musisz - popatrz na jej matkę, tak będzie wyglądać za kilka - kilkanaście lat.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
@AnonimoweMirkoWyznania: Pomijajac kwestie zdrady to jesli pasujecie do siebie i jest b. zaangazonawa zaproponuj cwiczenia i zmiane diety, by jednak zadbala o siebie ale wspolnie, zeby jej nie zranic i bedziecie sie nawzajem motywowac, a i Tobie troche taka zmiana nie zaszkodzi. Bez problemu mozecie cwiczyc w domu masa ciala, czy tez aeroby/interwaly bez odwiedzin klubu fitness. Obczaj #mikrokoksy i transformacje sylwetek mirkow, a moze zlapiesz checi ;) Pozdrawiam i życze
OP: Jak jednak to zrobić ? Naprawdę nie wiem, powinienem przyznać się do tej zdrady ? Wówczas problem zdaje sie w brzydki sposób sam rozwiązać - ona raczej jest taka, że bardzo ją to zrani, a ja nie chce tego robić, ale wtedy sama powie nie, co jednak ułatwi mi decyzję, a raczej zdejmie ze mnie jarzmo jej podejmowania. Gówniarskie podejście ktoś powie, ale wali mi się wszystko, łeb mi pęka