Wpis z mikrobloga

A więc tak :
Dwa tygodnie na oddziale na srebrzysku, dwa dni wcześniej na odtruciu (nie pamiętam nic).
Refleksja? Psychiatryk to straszne miejsce, ogólnie wieje nuda, zero leczenia, tylko leki leki leki.
Natomiast ludzie (szczególnie ci co nie pierwszy raz tam są) są niesamowici. Większość pacjentów była super zgrana, czasem rozmawiało się o problemach, każdy chętnie pomagał.
Było kilka wyjątków, wiadomo, ale ogólnie gdyby nie ludzie, to pobyt byłby nieznośny.
Miałem kilka razy zmieniane leki, gdyż po jakiejś tam substancji zaczęło mnie wyginać w banan do tyłu, z początku dostawałem tylko relanium w tabletkach, więc godzinę się tak męczyłem jeszcze, ostatnim razem atak był tak silny, że poprosiłem żeby mnie wrzucili do pokoju pigul i poskutkowało - zastrzyk, kilka minut i spokój.

Zacząłem terapię, oczywiście nie na NFZ, ale kobieta uzmysłowiła mi, że to będzie ciężkie i że mam na prawdę poważne problemy z pamięcią(musi zrobić wywiad z żoną i rodziną, zanim podejmie leczenie, bo moje wspomnienia są gówno warte, zresztą po wypadku w podstawówce i tak dzieciństwa prawie nie pamiętam, amnezja wsteczna), nie tylko nie pamiętam ale też znieksztalcam wspomnienia, tak by aktualny humor pasował. Do tego te męczące sny, są tak realistyczne (sny zapamiętuje jakoś, nie mam pamięci takiej jakby sytuacyjnej, motoryczna jest ok), że przechodzę z nimi do porządku dziennego i jestem pewien, że takie coś miało miejsce.
Czekam też na oddział dzienny na akademii medycznej, jestem tak spacyfikowany lekami, że 40minut powolnej jazdy autem musiałem godzinę odsypiać. Nawet one nie uchroniły mnie przed kolejnym atakiem - tym razem miałem jednak trochę kontroli, udało mi się aż tak mocno nie wydrapać tych rąk. Zapewne to zasługa depakiny. Niestety powrót do rzeczywistości po byciu zamkniętym w miejscu, gdzie nie mam żadnych obowiązków/właściwie hermetycznie oddzielony od świata, okazał się ciut trudniejszy, niż przypuszczałem. Stałem się też bardziej nerwowy, ale to normalne, pacyfikuje się depakina, wyszedłem z hermetycznego pudła i znów muszę się przyzwyczaić do codziennych problemów.

Kawałek roboty jest do odwalenia, mam motywację, by tam już nie wracać.
#psychiatria #probujewyjscnaprosta
  • 8
  • Odpowiedz
  • 2
I moje ulubione : nasrane w pisuarze. Był ogólnie wysoko i od razu było wiadomo kto to zrobił, bo tylko jeden typ miał ponad 2metry XD do tego sam się przyznał na palarni. Nie myl się ogólnie bo nie chciał dostać grzyba, przedostatniego dnia pielęgniarki same wzięły i go umyly, bo zaraz by się robale zaległy.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Pawelczi: psychiatryk to nie zero leczenia, ale głównie sposób na odcięcie Cię od stresów, dać głowie czas odpocząć pod obserwacją lekarzy.
Docenisz to jak wrócisz do siebie, możesz mi zaufać
  • Odpowiedz
@Pawelczi: wow, ale tam czysto. Lezalem ponad w tyg w Swieciu i mielismy warunki sanitarne jak w poznym prlu.

Wyszedlem tez ponad 2 tyg temu i chodz jestem na zwolnieniu to ilosc zadan w domu, rodzina etc mnie czasem przytlacza i zdarza sie chec powrotu do szpitala.
Jak @Leniek napisal.
  • Odpowiedz
  • 0
@ssid też już to mam. Na szczęście tam nie mają piwa, a ja tak lubię browarki (smak), że jest to wystarczający argument, żeby nie iść tam z powrotem ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz