Wpis z mikrobloga

Ehhh tak sobie właśnie rozmyślam nad swoim życiem i niestety muszę otwarcie przyznać, że wychowywałem się w patologicznej rodzinie.

Starzy to typowi robole (pracowali na produkcji, potem jeszcze gorzej).
Nie mogli nawet zdobyć średniego wykształcenia.
Jeszcze matkę, może i mógłbym zrozumieć (miała matkę alkoholiczkę i wychowywała ją babcia i musiała utrzymać chałupę), ale ojciec to konkretny debil po prostu.

Mało tego, to jeszcze mogę otwarcie stwierdzić, że jestem dzieciakiem z przypadku i pomimo, że mam rodzeństwo, to wychowywałem się jak jedynak, ale ten w dużo gorszej sytuacji. Matka urodziła mnie po trzydziestce. Mogli #!$%@? myśleć co robią.

Rodzeństwo ? Niby mam. Brat (16 lat starszy) i siostra (11 lat starsza) to dla mnie jak obce osoby. Wiem, że byłem dla nich bardziej balastem, niż młodszym bratem.

Od najmłodszych lat starzy mieli na mnie #!$%@? i szli po najmniejszej linii oporu z wychowywaniem. Ojciec był zupełnie nieobecny, a matka już po dwójce dzieci chciała mnie po prostu tylko wytresować. Nie to co ich poprzednie pociechy.

Teraz coś o mnie.
Zawsze spokojny, grzeczny i nawet bym rzekł nieśmiały. Niestety już od podstawówki matka fundowała mi karuzelę emocjonalną wyzywając mnie od debili a potem mówiąc, że jestem mądry, inteligentny, grzeczny itp. Sama nie potrafiła mi pomóc w lekcjach, ale to jej nie przeszkadzało poniżać mnie. O ojcu nie wspomnę, bo nigdy, ale to nigdy nie pomógł mi w nauce. Na rodzeństwo też nie miałem co liczyć, bo się po prostu wyprowadzili z chaty jak chodziłem do podstawówki.

Przez moją nieśmiałość, niewielkie, lecz zawsze jakieś kłopoty w nauce, mój wzrost i to, że pochodziłem z biednej rodziny byłem wyśmiewany i dokuczano mi. Nie jakoś strasznie ale jednak od 3 klasy podstawówki już to miało miejsce.

To jeszcze było do zdzierżenia.

Gorzej było w gimnazjum.

Tam za każdą zła ocenę nie dość, że byłem wyzywany przez matkę, to jeszcze dostawałem srogie baty i była afera na całą rodzinę. Non stop słyszałem jak były jakieś gównodebaty na mój temat. Doszło do tego stopnia, że uciekłem z chaty.

Z ocenami sobie poradziłem, ale tu zaczęły się moje zainteresowania i poszukiwanie hobby. Oczywiście co bym nie zaczął robić, to było podcinanie mi skrzydeł, że to tylko słomiany zapał itd. Zaczęły mnie interesować komputery, ale cała moja rodzina to banda debili, którzy tylko odciągali mnie od tego jak tylko się da.

W tym okresie po raz pierwszy pojawiło się porównywanie mnie do brata, który był taki zdolny, ukończył technikum itp. a i tak #!$%@? z tego miał i na żadnych olimpiadach nie był ani nic. Zwykły uczeń nieco wyżej przeciętnej, zresztą nawet musiał poprawiać maturę z polskiego. Sam opowiadał. Niby ma studia, ale tylko dlatego, bo musiał zrobić papierek do pracy. Siostra to samo.

Starzy, podobnie jak i siostrę zachwalali go do tego stopnia, że #!$%@? brakowało, aby mu jakiś #!$%@? pomnik postawili. I tak nie pracuje w zawodzie.

W międzyczasie ja znów byłem niejednokrotnie poniżany w szkole przez innych uczniów. Sytuacja materialna zbytnio się nie poprawiła. Było tak #!$%@?, że część ubrań miałem po bracie jeszcze, gdzie z ich rozmów ze starymi mogę spokojnie stwierdzić, że za ich czasów mieli zdecydowanie lepiej (ciuchy zza granicy od jakieś ciotki itp.)

Później było gorzej.

Gdy od jakiegoś czasu zdałem sobie sprawę o co kaman z moją rodziną, to zacząłem wdawać się w dyskusje z moją matką. Otwarcie mówiłem co mi się nie podoba, czego bym nie chciał, żeby mówiła do mnie itp. Totalna wyjebka, młody jestem gówno wiem i tak za każdym razem, chyba, że już nawet rodzeństwo widziało tą patologie i coś tam zainterweniowało. To nagle #!$%@? dało radę to załatwić.

Moją frustrację pogłębiła sytuacja, że za każdym razem, gdy były wakacje, ferie itp. starzy wysyłali mnie do ciotki na wieś, która była bratem mojego ojca. Przeprowadziła się z Warszawy, była wykształcona i pracowała w urzędzie i to na jakimś wyższym stanowisku. Z nią dało się bez problemu rozmawiać.

Porównywanie mnie sięgnęło zenitu, gdy poszedłem do szkoły średniej. Pod przymusem matki (jawnie się sprzeciwiałem) poszedłem do technikum. Już po pierwszym półroczu oznajmiłem, że nie czuje się dobrze w tym zawodzie (technik elektryk) i to jest nie jest dla mnie. Nic z tego, dostałem jeszcze #!$%@?. Skończyło się na tym, że #!$%@? poprawkę na drugim roku i poszedłem do licbazy, ale musiałem niestety powtórzyć klasę, bo inaczej rozłożony był program nauczania. Matka wtedy bez skrupułów #!$%@?ła mnie z domu.

W przeciągu tych kilkunastu lat (licząc od 3 klasy gimbazy) przeszedłem kilka rozstań, zauroczeń, zdrad i cięższych chwil, przez co stałem się cynicznym, bezuczuciowym i stroniącym od ludzi, zamkniętym w sobie człowiekiem.

O regularnych zakazach, laniu i klasycznym tekście "dopóki mieszkasz pod moim dachem" chyba nie muszę wspominać ?

Najlepsze jest to, że dom nie należy nawet do nich, tylko do miasta i obecnie (jeśli doczytasz do końca zrozumiesz) po prostu płacę czynsz i opłaty.

Udało mi się ukończyć szkołę i zdać maturę bez poprawiania czegokolwiek.

Po tym okresie udało mi się trochę odetchnąć, aczkolwiek chwilę później znalazł się inny powód do #!$%@?.

Matka cisnęła mnie, bo nie miałem stałej pracy (no trudno się dziwić #!$%@?).
Według niej przez prawie dwa lata siedziałem w domu niby, co było zdecydowanie nieprawdą. Okresy w których nie miałem pracy (zawsze jakąś miałem, choćby przy układaniu kostki brukowej) wynosiło ok. 6 miesięcy (w seriach po góra 2 miesiące). Od 13 roku życia zresztą dorabiałem na pracach wakacyjnych, żeby mieć trochę grosza dla siebie.

Matka po prostu chciała ode mnie ciągnąć kasę, bo sama miała #!$%@?ą robotę.

W końcu sytuacja zaczęła się stabilizować i jakoś tam to szło. W międzyczasie wyprowadziłem się z domu. Niestety dotarła do mnie jedna z najgorszych informacji, jaką człowiek mógłby usłyszeć w swoim życiu. Moja matka zaraz po świętach wykryła guzy na piersi. Okazało się, że to był rak. Niestety pół roku później może trochę więcej (w lipcu 10 minęło dwa lata) zmarła. Ja dowiedziałem się, że zostanę ojcem i że trzeba po matce spłacić około 5 tys długu. Musiałem wrócić do rodzinnego domu.

Ojciec się oczywiście załamał i do tej pory zdarza mu się zapłakać.

Brat i siostra niby mu tam pomagali, ale mają swoje życie i ja pomimo, że raczej jestem mentalnie dla nich kulą u nogi zostałem w domu i z żoną ogarniam chałupę, chociaż już niedługo pewnie odbędzie się przeprowadzka.

Obecnie skończyłem szkołę o profilu informatycznym (już w trakcie nauki dostałem pracę) i powolutku realizuję cele, jakie sobie wyznaczyłem, i odkładam pieniądze na przyszłość, żeby mój syn nie musiał przechodzić przez to, co ja musiałem.

To mocno skrócony odpis tych wszystkich wspomnień. Jeśli ktoś doczytał do końca, to gratuluję.

I tak wyszło więcej niż chciałem wcześniej napisać.

Na depresję itp. nie miałem nigdy czasu. Zostawiłem na później.

To nie jest pasta.

Mogę później dołączyć screeny papierków różnej maści na potwierdzenie wszystkiego, co tu opisałem.

#gownowpis #zyciejestpiekne #porannecoolstory
  • 49
  • Odpowiedz
@Anonimizator69: ja #!$%@?, miech ktoś jeszcze powie, że ma w życiu pod górkę, to mu bede Twój tekst pod nos podstawiał. Sił Ci życzę i uważaj na siebie, bo ta #!$%@? depresja może #!$%@?ć. Nie lekceważ pierwszych oznak.
  • Odpowiedz
@Anonimizator69: Mirku, bardzo dobrze, że wychodzisz z tego dołu. Introwertycy nie mają za lekko, szczególnie, jeśli okoliczności ich nie rozpieszczają.
Na szczęście czas oddziela to co było złe od tego, co będzie dobre.
Daj dziecku wsparcie, jakiego sam nigdy nie miałeś, a odda Ci z nawiązką.
Wyrówna Ci się, zobaczysz.
  • Odpowiedz
@Anonimizator69 ja do dzisiaj jestem w rodzinie uważany za #!$%@? taksówkarza, a jak powiedziałem, że składam wniosek do miasta o swoje mieszkanie to wielkie oburzenie siostry i matki, że jak to tak, że matka sama nie utrzyma swojego mieszkania z emerytury po ojcu (siostra oczywiście dziecko i swoje życie) i że mam mieszkać z matką, bo i tak nikogo nie mam, na karku 28 lat, a ja nadal z matką, bo
  • Odpowiedz
  • 0
@zbulbersowany Nie wiem, gdzie tu podkreśliłem, że tego oczekuję. Rozumiem, że czytasz mi w myślach ? A odnośnie poprzedniego komentarza. Tutaj mogę pisać co mi się będzie chciało. Miałem ochotę się wyżalić i to zrobiłem.
  • Odpowiedz