Wpis z mikrobloga

#anime #bajeksto
11/100

Kaiba (2008), TV, 1-cour
studio Madhouse

W poszukiwaniu nowego środka wyrazu bywa, że twórcy przecież szczerze poważani silą się na krok jeszcze dalej, przepychają definicję sztuki po sam Rubikon śmieszności. Wśród nich także p. Masaaki Yuasa. Kaiba to naprawdę dobrze napisany serial sci-fi, ponury i miejscami dobijający dreszczowiec, w którym przychodzi nam śledzić intrygę poplątaną i uczepioną jak rzep psiego ogona pytań o tożsamość, dwoistość ciała i duszy w perspektywie technologii, wpływ takiego rozdziału na społeczeństwo całe, słowem – epopeja naukowa. A zarazem sięgnięto po stylistykę bajki dla dzieci, wieczorynki może, o miękkich, krągłych kształtach minimalnie posieczonych detalami, utopionych w pastelowych kolorach, i wtłoczono to w ramy dwunastu odcinków. Czy to się może podobać?

Bohater budzi się z wielką dziurą w klatce piersiowej, niezdolny przypomnieć sobie czegokolwiek. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że go ze wspomnień okradziono – w tym świecie bowiem pamięć ludzką można dowolnie przechowywać na chipach i transportować między ciałami. W sferach biedoty nie jest niczym niespotykanym sprzedać własne ciało, w nadziei na przełożenie wspomnień w ciało nieco biedniejsze, sztuczne, przez rodzinę lub przyjaciół. Wspomnienia to jednak istota człowieka. Kaiba, jak nazywają głównego bohatera, to z kolei ciało bez wspomnień, na pierwszy rzut oka. Takie samodzielne ciało to gratka, stąd ze szponów polujących na taką gratkę bohatera musi wyratować z opresji Popo (na mikrofonie p. Romi Park w znakomitej formie, w rok przed FMA:B), jeden z asów organizacji Issoudan, która ingerencji w pamięć i jej oddzieleniu od ciała sprzeciwia się aktami terrorystycznymi.

W ucieczce przed łowcami i w poszukiwaniu wspomnień, Kaiba przemierzy ten dziwny świat dziecinnych kształtów i kolorów, stając się świadkiem kolejnych przykładów tego, w jaki sposób można przeinaczyć i wykoślawić technologię transferu pamięci. Ostrzegam z góry – to opowieść naprawdę ponura. Dla reżysera zupełnie nietypowa (na równie smutne obrazy od p. Yuasy poczekamy aż do remake’u Devilmana). Nie ma się wcale poczucia smutku wymuszonego przez scenariuszowe triki, skądże znowu. Każda z małych, ludzkich historii, z których składa się Kaiba, to logiczny rzut okiem na to, jak złym pomysłem jest odłączenie pamięci od ciała. Być może autorska przestroga wobec innowatorów technologii?

Dziecinna kreska pozwala na rozmywanie i ironiczne bagatelizowanie poważnych następstw transferu pamięci, bez których to prawdopodobnie byśmy w telewizji Kaiby uświadczyć nie mogli. Ma przy tym w sobie Yuasowski sznyt i jego wrażliwość do kolorów, a mimo to podeszła mi nieszczególnie. Przy pełnym zrozumieniu dla możliwych intencji autora, wybaczyć mu tego nie mogę. A trzeba wiedzieć, że to produkcja jak najbardziej autorska, odcisk palca reżysera widać na każdym kroku. Wybaczyć nie mogę, jednak odżałować muszę, bo Kaiba to wciąż świetna historia, widowisko wyjątkowe i niepokojące zarazem.

Nie ziębi mnie, ani też zupełnie nie grzeje muzyka. Uświadczymy raczej syntezatorowego plumkania w różnych tonacjach, sam soundtrack nie jest przy tym zbyt rozłożysty. Na plus sceny z muzyką na instrumentach dętych. Luźne i cwaniackie brzmienie, któremu wtóruje symboliczny wokal, pozwala odetchnąć od festiwalu smutku, jakim Kaiba staje się z odcinka na odcinek coraz mocniej. Powiedzmy sobie wprost – muzyka z Kaiby to muzyka do windy. W elementach emocjonalnych wchodzi angielski wokal, wpół śpiewany, wpół wręcz wyty. Komu się to spodoba, temu się to zapewne spodoba, skwituję to życzliwie.

Kaiba to p. Yuasy dzieło oceniane świetnie, i są to oceny jak najbardziej zrozumiałe. Historia wykracza grubo poza średnią dla telewizyjnego serialu, przy tym niedługiego, acz ciężkiego potwornie. Co do oprawy audio-wizualnej, wszystko rozbija się o indywidualny gust. Polecam zerknąć najpierw na jakiś trailer, być może nawet na urywek odcinka, spróbować przegryźć Kaibę na sucho. Kto się nie zrazi, a marzy mu się przy okazji prze-solidnie napisana technologiczna dystopia, ten się znajdzie w siódmym niebie.
tobaccotobacco - #anime #bajeksto
11/100

Kaiba (2008), TV, 1-cour
studio Madhous...

źródło: comment_pOznAukEbsKpu0ZOHtlxLvGbyThFz42t.jpg

Pobierz
  • 1