Wpis z mikrobloga

Za trzecim razem drzwi nie wytrzymały i uległy pod naporem wielkiej energii kinetycznej. Po chwili błyskawica na zewnątrz zarysowała masywną istotę wchodzącą przez framugę leżących teraz na podłodze drzwi.
-Harry? Nareszcie Cię znalazłem! Dlaczego nie było Cię na Privet Drive? Słyszałem że to twój wuj nie chciał dopuścić abym was znalazł, czy to prawda? -pytał Hagrid, a później dodał szepcząc -Nie bój się, mi możesz powiedzieć.
-Tak, to wuj Vernon, to on nas tu zabrał- odparł Harry odwracając się w kierunku osoby, która w oczach Hagrida sprawowała nad nim kontrolę.
-T-t-tak to ja, to ja g-go tu p-przywiozłem-wybełkotał przerażony Vernon dobrze wiedząc co go czeka jeśli nie powie tego co miał przykazane.
Harry od kilku tygodni starał się unikać Hagrida na różne sposoby, jednak ostatnio dowiedział się, że Hagrid jako jeden z niewielu ma dostęp do skrytki jego starych w Banku Gringotta. Musiał więc stłumić w sobie niechęć do grubasa i udawać, że cieszy się na jego widok.
-Nie chcę robić nic niegodziwego na oczach Harrego, ale za kilka dni wrócę do ciebie i wtedy pożałujesz bydlaku -zakrzyczał gniewnym głosem Hagrid, zwracając po chwili uwagę na Dudley'a. - A co to za rana na twoim czole chłopcze?
Dudley szybko zakrył ręką bliznę w kształcie męskiego przyrodzenia i skulił się w kącie.
-To nic takiego, po prostu spadł ze schodów- szybko odpowiedział Harry, znacząco spoglądając na żałosnego kuzyna.
-Tak tak, ze schodów- potwierdził Dudley nie dając po sobie poznać, że mija się z prawdą
-No cóż, to trochę dziwne cholibka, ale mniejsza z tym, musimy już spadać. Jutro czeka cię wielki dzień Harry.
-Świetnie, nie traćmy czasu- Odrzekł Harry z udawanym entuzjazmem
Wychodząc ostentacyjnie wyciągnął banknoty z kurtki wuja Vernona i z perfidnym uśmieszkiem dodał: -Do zobaczenia za rok.

*

- Patrz, ale facet! - zawołał nagle chłopiec w blond włosach, wskazując na frontowe okno.
Stał tam Hagrid, obleśnie uśmiechając się do Harrego, pokazując mu dwa wielkie lody i mrugając okiem. Harrego naprawdę drażniło jego zachowanie i oddałby dużo, żeby znaleźć inny sposób na dostanie się na dworzec King's Cross, niż na ''motocyklu'' Hagrida.
- Ten gruby oblech to Hagrid - powiedział Harry, uradowany, że może w końcu powiedzieć komuś co o nim myśli. - Niestety, podobno pracuje w Hogwarcie.
- Trudno - rzekł chłopiec patrząc z pogardą na grubasa. - Dlaczego jest z tobą? Gdzie są twoi rodzice?
- Nie żyją - odrzekł krótko Harry.
- Przykro mi - powiedział chłopiec z nutą empatii. - Ale byli jednymi z nas, prawda?
- Oczywiście, co to w ogóle za pytanie – oburzył się Harry.
- Przepraszam, nie chciałem cię urazić – odrzekł wyraźnie zakłopotany chłopak. - Tak w ogóle, jestem Draco Malfoy – powiedział podając rękę.
- Harry Potter
- Ten Harry Potter? - zapytał zdziwiony Draco
- Nie #!$%@?, tak sobie powiedziałem bo lubię podawać się za sławne osoby. -odpowiedział odgarniając swoje włosy i pokazując nowemu koledze bliznę w kształcie błyskawicy. -Patrz jaka zajebista blizna, chcesz pomacać?
- Sorry, dzisiaj jestem jakiś #!$%@?. Lepiej pokaże ci gdzie tutaj zapodają najlepszy kwas.
Chłopcy pospiesznie oddalili się, aby Hagrid kupujący właśnie jakieś podejrzane rośliny przypadkiem ich nie zauważył.

*

Harry pospiesznie wsiadł do pociągu. Niedługo zajęło mu i jego towarzyszowi znalezienie wolnego przedziału, bo jako jedni z pierwszych wsiedli do ekspresu.
-Jak myślisz, do jakiego domu przydzieli cię Tiara? - Zapytał Draco wygodnie zasiadając na fotelu.
-Do Slytherinu, jeśli będzie inaczej to rzucę tą szkołę, mam #!$%@?- Odpowiedział Harry z pewnością w głosie.
-To świetnie, ja też. Moi starzy i ich starzy też byli w Slytherinie, więc nie ma opcji żebym ja nie był.
Dobrze zapowiadający się początek rozmowy przerwał dźwięk otwierających się drzwi przedziału. Nieśmiało wychylił się z nich rudy chłopiec.
-Mogę się przysiąść? - zapytał niezbyt głośno.
-Jeśli musisz... - rzekł Harry.
Gdy chłopak usiadł, Draco i Harry zaczęli dyskretnie go lustrować. W oczy rzucały się przede wszystkim jego stare, podziurawione w niektórych miejscach szaty. Widać było że są wysłużone.
-Jestem Ron Weasley. - Przedstawił się nowy.
-Weasley? To wiele wyjaśnia – powiedział wyzywającym głosem Draco – Szaty i różdżka na pewno po starszym bracie. Ile was tam matka zrobiła?
Twarz chłopca natychmiast posmutniała. Zaczął mamrotać jakieś niezrozumiałe wyrazy a do jego oczu napłynęły łzy. Całą tą szopkę po chwili przerwał nagły brzdęk monety rzuconej na ziemię.
-Wiem, że tego chcesz, biedaku - rzekł złośliwym głosem Harry, chowając jednocześnie pękaty mieszek w kieszeni.
Weasley patrzył pożądliwie na złoty galeon leżący na podłodze. Wyraźnie bił się z myślami. W ciągu około minuty kilkukrotnie wstawał i znów opadał na siedzenie. W końcu z płaczem podniósł monetę i wybiegł z przedziału nie odwracając się.

***

-W piździe. -Powiedział Harry niezbyt głośnym, lecz stanowczym głosem.
-Że co proszę? -Z niedowierzaniem zapytała stara Tiara Przydziału.
-W piździe. Tam się znajdziesz jeśli w ciągu dziesięciu sekund nie przydzielisz mnie do Slytherinu.
Tiara nie wiedząc co począć rozejrzała się po wielkiej sali. Zatrzymała wzrok na nauczycielu eliksirów, który znacząco kiwnął jej głową. Wiekowe i co najdziwniejsze rozumne nakrycie głowy zaczynało domyślać się, że słowa sławnego chłopaka były podparte pewnymi znajomościami, a Severus Snape z pewnością był wpływowy i w ostateczności mógłby spełnić wypowiedziane przed chwilą przez Harrego groźby.
-Slytherin! -Standardowym tonem krzyknęła Tiara, nie dając po sobie poznać co przed chwilą zaszło.

#heheszki #harrypotter #pasta
  • 10
  • Odpowiedz
@stoch22: @peralta: @Pas-ze-mna-owce: @Soothsayer: @wawelkor: @yasiu94: @MechanicznyTurek: @Felix_Felicis:

jakby ktoś dalej tego nie znalazł to wstawiam xD

*
-A więc jesteś absolutnie pewny że ten cwel zaraz będzie tędy przechodził? -dopytywał Harry.
-Od trzech tygodni we wtorki i piątki tędy przechodzi, dzisiaj też będzie – odpowiedział pospiesznie Goyle.
-To dość podejrzane, gdzie on niby chodzi w tak regularny sposób po zajęciach, chyba walić konia
  • Odpowiedz