Wpis z mikrobloga

Uczę się żyć z borderline.
Dużo oglądam filmików na yt z doświadczeniami i sposobami różnych ludzi, to pomaga, gdzieś tam zawsze znajdziesz coś, co ci pomoże.
W sobotę w nocy/niedziele ktoś mi przeciął wąż od chłodnicy od auta w garażu. Cudem nie zatarłem silnika.
#!$%@?, stres, brak zrozumienia dla takiego sposobu odegrania sie na mnie za #!$%@? wie co. Wiem, że jestem trudny w obyciu i czasem gadam za dużo, uczciwie przy okazji tego aktu wandalizmu napisałem na forum osiedlowym, że jak tak bardzo komuś przysadzam, to wyjdźmy i dajmy sobie po ryju, będzie to bardziej ludzkie niż #!$%@? komuś po cichaczu w perfidny sposób narzędzia pracy. #!$%@?ć te koszty już.
Stres, nerwy? Cóż, pogotowie, "przestań pań być mądrzejszy od lekarzy i żryj to benzo jak jest źle, bo lepiej się uzależnić niż zabić, bo wreszcie zaczniesz w kościach wiercić zamiast w ścianie." Póki co (wbrew temu co pisałem tutaj, bo byłem na etapie urojeń) unikałem tego jak ognia, tzw w moim mniemaniu lepiej było się pociąć niż wziąć alpre.
No ok, żre. dzisiaj wstałem o 10 ( poszedłem spać o 21), rano 1 mg, popołudniu 0,5 mg, na wieczór kolejne 1,5 mg, jakoś tam się trzymam. Auto naprawiłem, powiedzmy że te 300zl strat to nie jest jakiś wyczyn, ale dla mnie to dalej abstrakcja takie coś, mimo że od 2 miesięcy się tu po prostu nie udzielałem.

Lęki i ataki paniki to już wyższa szkoła jazdy, jutro idę do psychiatry i się otwieram w calości. Wiem, że ma w trójmieście duży autorytet, poprzednio raczej byłem lekko skryty i pomijałem niektóre kwestie, ale zamierzam mu co do joty wyśpiewać co mnie gnębi, co robię i jak funkcjonuje.
Znowu muszę obniżyć dawke kwetiapiny, bo z rana wsiadam za kółko. I tak to się kręci.
Nie mam póki co myśli samobójczych, nie rozważam tego, rodzi się we mnie obojętność wobec wszytkiego wokół.
Boję się brać większych dawek leków, wolę je wspomóc dwoma piwami. Na prawdę się boje zalecanych dawek po 2mg alpry na raz.

Dzisiaj siedzę z dzieciakami, więc nie wezmę ani zalecanej dawki alpry, ani nie wypije piwa. Mam trochę żonie za złe, że wiedząc w jakim jestem w stanie, poszła sobie do kina, zostawiając mnie z tym wszystkim, kiedy ja sam sobie nie daje rady.
Jestem jeszcze w stanie podciągnąć pasek i poświęcić dzieciom. Nic mnie tak nie motywuje, jak te dwa małe szkraby.
#psychiatria #probujewyjscnaprosta
  • Odpowiedz