Wpis z mikrobloga

Trafiłam na dyskusję na temat wyjazdu dentystki do Afryki i tego, że zbiera fundusze na sprzęt. Pojawiło się wiele uwag, że na miejscu w Polsce, czy u wschodnich sąsiadów też jest coś robić. Jak najbardziej jest w tym sporo racji i postanowiłam się podzielić z Wami pewnymi przemyśleniami i planami.

Od dawna myślę o tym, że chciałabym zorganizować kampanię społeczną na temat zdrowia i higieny jamy ustnej, a szczególnie u dzieci. Nie wiem czy o tym wiecie, ale sytuacja jest na prawdę tragiczna. I nie wynika to z opieki stomatologicznej, bo NFZ opłaca dzieciom leczenie i profilaktykę na na prawdę dobrym poziomie (procedury są wyceniane dwa razy drożej niż u dorosłych). Problemem jest świadomość społeczna i to, że wielu rodziców po prostu z tego nie korzysta. A skoro rodzice nie walczą o zdrowie dzieci, to ktoś musi. Wiele razy czytałam tutaj Wasze opowieści o tym jakie macie zaniedbania z młodości, ile byście dali, żeby wtedy móc to ogarnąć itd. Wiele wad ortodontycznych można wyleczyć na wczesnym etapie prostymi i niedrogimi metodami. Prawidłowo prowadzona profilaktyka może znacząco ograniczyć próchnicę, a nawet zapewnić jej brak na lata.

Sami wiecie, że edukacja stomatologiczna w polskich szkołach nie istnieje. Notorycznie spotykam się z różnymi stereotypami, np. mleczaków się nie leczy. Wielu rodziców wyrządza swoim dzieciom krzywdę nieświadomie. Niewielu wie, że pielęgnacje należy rozpocząć od pojawienia się pierwszego zęba, zaleca się nawet oczyszczanie wałów dziąsłowych u niemowląt.

W związku z tym, chciałabym zorganizować akcję informacyjną, gdyby się udało, we współpracy z Ministerstwem Zdrowia, paroma blogami parentingowymi, jakimiś stronami dedykowanymi zdrowiu, a także we współpracy z innymi dentystami i studentami. Chciałabym organizować zajęcia w szkołach, nie tylko dla dzieci, ale również dla rodziców (np. na zebraniu), ale również w poradniach lekarzy rodzinnych, pediatrów, ponieważ to oni najczęściej mają kontakt z dziećmi od ich urodzenia. Niestety często nie zwracają uwagi lub stawiają zbyt mały nacisk na obowiązkowe wizyty kontrolne. Nie chcę się skupiać tylko na dzieciach, wśród osób dorosłych takie "szkolenia" też są potrzebne, tylko jeszcze nie do końca mam wizję jak miałyby wyglądać.

Oczywiście nie chcę nic na tym zarobić, wszyscy którzy zgodziliby się współpracować robiliby to za darmo. Na studiach organizowaliśmy różne małe spotkania w szkołach przy współpracy z firmami produkującymi np. pasty do zębów, ale to zbyt mały zasięg. Natomiast wiem, że mogłabym liczyć na pomoc studentów. Od czasu do czasu pojawiają się różne akcje, ale one również mają zbyt mały zasięg.

To wszystko to jest dopiero zarys pomysłu, ale w związku z tym co czytałam, chciałam poznać Wasze zdanie. Czy taką akcję chcielibyście wesprzeć?

#stomatologia #zdrowie #dentysta #pytanie #dzieci
  • 11
  • Odpowiedz
@SkrytyZolw
@miholp94
Nie mogę się zgodzić z tym, że leczenie dzieci bardziej się na NFZ opłaca. Wygląda to tak:
- faktycznie, w mleczakach nie można pisać powierzchni. Wypełnienie zęba mlecznego to procedura wyceniona na 50 pkt.
- w zębach stałych powierzchnie się określa, ale można pisać ich sumatycznie więcej. Na przykład: mocno zniszczony trzonowiec można rozpisać jako: MO za 50 pkt, OD za 50 pkt i kl. V, przyszyjkowa za 38 pkt
  • Odpowiedz
@Matiw91: nie mogę się zgodzić, od lipca punkty za procedury u osób do 18 roku życia mnożymy razy 1.5 więc za wypełnienie mleczaka jest obecnie 75 punktów, że znieczuleniem daje nam niecałe 100.
A co do rozpisywania sporych ubytków jako kilku małych jest to znana mi praktyka, jednocześnie mało legalna i mocno wątpliwa moralnie, jestem swiadomy, że ich wycena jest jaka jest ale nie pozwala nam to jednocześnie na naciąganie systemu
  • Odpowiedz
@Artoth

Nie mogę się zgodzić, od lipca punkty za procedury u osób do 18 roku życia mnożymy razy 1.5 więc za wypełnienie mleczaka jest obecnie 75 punktów, że znieczuleniem daje nam niecałe 100


O tym nie słyszałem, sprawdzę, dzięki za informację.

Co do rozpisania ubytków na punkty to jasne,
należy pisać jak jest a nie jak się opłaca.

Do tego, że kontakt "do 18" jest nieopłacalny jednak przekonywać nikogo chyba nie trzeba.
  • Odpowiedz
@Matiw91: w szkołach to nawet sensowne kontrakty, jak ma się dużą bazę pacjentów poniżej 18 roku życia :) gorzej poza, problemem bywa nie tyle czasem opłacalność procedur co ograniczenie bazy pacjentów do nieletnich oraz niechec lekarzy do przyjmowania dzieci ;)
  • Odpowiedz