Wpis z mikrobloga

Zachęcony wpisem @HalfManHalfAmazing: bardzo solidne przekonujące argumenty. Natomiast Vince tak jak był systematyczny w New Jersey w sezonie regularnym to niestety zawodził w playoffach, w których często przychodziło mu grać bez kluczowych zawodników. Jak przyszedł do Nets to rzeczywiście zaprowadził organizację do późnowiosennych rozgrywek bez pomocy Kidda i R. Jeffersona. W pierwszych swoich sezonach tam, był w szczycie możliwości atletycznych i powoli rozwijał umiejętności znane z reszty jego kariery; niesamowicie wszechstronne punktowanie jak na tamte czasy plus zaangażowanie w grze defensywnej w której co najwyżej był przecietniakiem później powinno mu w owym czasie zagwarantować większy sukces w playoffach.

Ch*ja. Ze słabo zarządzanej raczkujacej organizacji (Raptors) budowanej m.i.n wokół niego przeszedł do organizacji która miała: gwiazdę w postaci Kidda rozgrywającego odznaczonego orderem Jacka Kaczmarskiego - pdk, doświadczonie w docieraniu do finałów konferencji w ostatnich sezonach, kserokopiarkę zamiast Korvera, rekord rookie head coacha w ilosci wygranych z rzędu (13) kosztem B.Scotta bądź co bądź doświadczonego trenera, buyout Mutombo, nerki aLonzo Mourninga, brak wsparcia na pozycji SG pozbyli sie tez wieloletniego silnego szkrzydlowego, torn ACL Kristicia ich obiecujacego jedynego centra....nawet w połowie nie jestem. Wpadł na minę przechodząc tam, paradoksalnie Bosh zrobił z raps Playoffy.

Pobyt w Orlando najlepiej podsumowuje pamiętna seria z Celtami gdzie grał przeciwko wybranego w tej samej klasie draftu Pierce'owi. Smutne że juz wtedy nikt od niego nie miał wielkich wymagań, a i tak jakoś rozczarowywał co i tak było tłem dla "popisów" * khm khm * soft* D.Howarda.

Za swoich najlepszych lat potrafił dawać miodne cyferki które nie przekładały się na zwycięstwa.

Tl;dr Vince Carter w przeciągu swojej kariery nie miał okazji grać w żadnej organizacji w czasie gdy ta miała Realne(!) szanse na tytuł. Najbliżej mimo wszystko w Magic. Efektywność to nie to samo co Efektywność. Ile było takich T.Chandlerów, Stojakoviców, Marionów, J.Terrych co juz u zmierchu dużego grania zdobywali pierścień na czyichś plecach? (PDK) #nba
źródło: comment_ocBLyoZvb2awI7K6jRHk9khAad4ltnFk.jpg
  • 5
@Adrian_Wojnarowski1488:

Ile było takich T.Chandlerów, Stojakoviców, Marionów, J.Terrych co juz u zmierchu dużego grania zdobywali pierścień na czyichś plecach? (PDK)


wytłumaczysz mi to pdk? O ile zachęcony liczbą polubień przeczytałem twój post i nie był zły, tak nie mam pojęcia na czym polega ten żart?
@michal015: Ile było takich Kiddów Stojakoviców, Marionów, Butlerów - wymienieni zdobyli pierścień z Mavs 2011 będąc bliżej końca kariery. Zdobywali pierścień z organizacją z ktorą przede wszystkim nie byli kojarzeni, gdzie pelnili drugoplanowe role, nie byli już all starami, nikt nie spodziewał się od nich fajerwerkow, a mimo to byli waznymi ogniwami w sukcesie tamtych Mavs na temat ktorych panuje mit - i w tym też żart - że Dirk sam,