Wpis z mikrobloga

Znacie to uczucie kiedy łzy same napływają wam do oczu - ale nie ze smutku, tylko z poczucia wartości zrobienia czegoś pozytywnego? Wyskoczyłem do sklepu po kilka rzeczy. Stojąc w kolejce do sklepu weszły 3 siostry (na oko lvl: 5, 10, 12). Wzięły co miały wziąć i stanęły za mną w kolejce. Nagle lvl 5 mówi:
- Mogę tictaci? Proszę.
- Nie, mamy odliczone pieniążki.
Odwróciłem się i nie zobaczyłem smutku na twarzy najmłodszej tylko takie.. zrozumienie. Serio. To była akcja:
- Pytanie.
- Odpowiedź.
I tyle. Młoda nie drążyła. Starsze siostry po chwili same zaczęły jej tłumaczyć, że babcia dała im odliczoną sumę i nie mają na tictaci. Co najmłodsza na to? -> ROZUMIEM.
Wmurowało mnie.


Nic nie mówiąc, dobrałem 3 paczki tictaców - zapłaciłem, swoje zakupy schowałem do torby a do młodych Pań się odwróciłem i powiedziałem: Babcia na pewno jest z Was dumna. Proszę, smacznego.

Reakcji najmłodszej nie zapomnę nigdy a jej buźka wyglądała mniej więcej tak: ()()
  • 48
@toxyczny ajajajajajajajajajaj, jak rozumiem! Kilka razy tak już zrobiłem, jedną historie nawet opisałem na blogu:

A dziś… Jestem w galerii handlowej, wcinam jakiegoś fast fooda, kończę już powoli. Nagle gwar, harmider – przyszła wycieczka szkolna, kolejka się robi z dzieciaków natychmiast, lecą zamówienia jedno po drugim, patrzę i uśmiecham się do siebie – bo to taki klasyk wycieczkowy. Uśmiech mi z papy schodzi, powoli. Powoli. Przełykam ślinę. Już przez ściśnięte gardło. Dziewczynka.
Generalnie brawa Mirku za dobre chęci i wielkie serce. Pamiętaj jednak, że czasem można zrobić komuś niedźwiedzią przysługę. Może specjalnie dziewczyny dostały odliczoną kwotę, żeby nie objadały się słodyczami? Może zjadły już za dużo, albo zwyczajnie im szkodzi. Może też rodzice dzieci zdecydowali, że nie mają jeść teraz słodkiego, bo za godzinę jest cukierkowe przyjęcie. Oczywiście równie prawdopodobna wersja to ta z patologią i dziewczynkami liżącymi cukierki przez szybkę. Do meritum -
@toxyczny: jak byłem w podstawówce, nie pamiętam która klasa, może 3, to z kolegami wpadliśmy do sklepu. Oni wzięli mleczka w tubce, te słodkie zajebiste ulepy, a ja nie miałem kasy. Wyszliśmy ze sklepu, a minutę później wyszedł Pan i praktycznie bez słowa dał mi to mleczko z uśmiechem. Szczerze? Takie sytuacje uczą młodych ile radości może przynieść taka mała pierdoła, potem jako dorośli ludzie sami chcemy to powielać :)