Wpis z mikrobloga

#mecz #ekstraklasa #zaglebielubin

Fatalny mecz do oglądania, masa strat i niezbyt płynnej gry z obu stron, akcji z prawdziwych boisk piłkarskich tak z jedna, a pewnie i mniej. Krótko podsumowując to słaby Górnik pokonał fatalne Zagłębie. Był to typowy mecz na 0-0, czyli najbardziej spodziewany wynik w starciu dwóch zespołów nie umiejących grać w piłkę.

Nie będę ukrywać że jestem przybity tym wynikiem. Górnik to drużyna drużyna do walki o spokojne utrzymanie (taka górna połówka grupy spadkowej) pokonuje nas grając cały mecz w 10 (bo nie oszukujmy się, że pozorant Manneh to prawdziwy piłkarz, aż dziwne że mu pozwolili stałe fragmenty wykonywać jak #!$%@?ł wszystkie). Najgorsi na boisku zdecydowanie Tuszyński, Bohar (obaj bez udanego choćby jednego zagrania przez całe spotkanie) oraz Balic, ale na jego korzyść działało jedynie to, że na niego grał Zapolnik czyli piłkarz który nie ma żadnej cechy predysponującej do gry na skrzydle. Z kolei podobał mi się Bochniewicz, w tym meczu piłkarz poziom wyżej i pokazał że i na skrzydle by dał radę (na pewno nie gorzej niż Zapolnik). U nas mały plus jedynie dla Guldana, który parę kluczowych odbiorów zanotował.

Krótko o Zagłębiu - padaka, w tym momencie nie ma zawodnika o którym mogę powiedzieć, że jest w wyższej formie niż w końcówce sezonu. Bohar się snuje, Figo bez błysku, Pawłowskiego nie ma, Tuszyński gra najgorszą wersję siebie, a zmiennicy nic nie pokazują. 'Planem' na mecz z Górnikiem jest #!$%@? w pole karne na dwóch stoperów 195 cm. Już nawet nie dodaje, że mimo 20 minut na dogonienie wyniku mieliśmy jedną akcję, a Górnik mógł przeprowadzić egzekucję.
  • 2