Wpis z mikrobloga

Sprawa Izy Strzałkowskiej
(Historia opublikowana na o2 11.07.2019)

Wszystko wskazywało na to, że wtorek 23 sierpnia 2011 roku, będzie kolejnym zwyczajnym dniem. 13-letnia Iza Strzałkowska mieszkała ze starszym bratem i rodzicami tuż przy giełdzie towarowej w gdyńskiej Dąbrowie. Dwa miesiące wcześniej skończyła Szkołę Podstawową nr 47 w Gdyni i za kilka dni miała rozpocząć naukę w gimnazjum. Była lubiana, dobrze się uczyła, a wolne chwile spędzała grając w unihokeja w klubie Energia Olimpia. Wyglądała na znacznie starszą niż w rzeczywistości.

23 sierpnia spotkała się z koleżanką, Olą. Były razem na boisku, gdzie spędzały czas z innymi dziewczynkami oraz widziano je w jednym z lokalnych sklepów. Około 20.00 Iza wyszła z domu, aby odprowadzić Olę na przystanek. Rodzice dziewczyny nie mieli nic przeciwko, Dąbrowa była bardzo spokojną dzielnicą. Każdy znał każdego, przynajmniej z widzenia.

Ola wsiadła do autobusu o godzinie 20.22, a następnie kamery monitoringu zarejestrowały Izę zmierzającą w kierunku domu. Prowadziły do niego trzy ścieżki, które dziewczyna wybierała naprzemiennie. Nigdy nie było wiadomo, którą z nich będzie szła. Obawiała się jednak chodzić drogą leżącą tuż przy murze giełdy towarowej, ponieważ często kręcili się tam bezdomni lub grupy młodzieży. Jednak tego wieczoru Iza wybrała właśnie tę ścieżkę.

Między godziną 20.00 a 21.00 matka Izy wyszła na spacer z psem. Początkowo szła ścieżką przy giełdzie, lecz później skręciła do lasu nad staw. W pewnym momencie zobaczyła potężnej budowy mężczyznę, który wyglądał na spłoszonego. Nie patrzył jej w oczy i odszedł szybkim krokiem. Miał około 180 cm wzrostu, ciemne, przylizane włosy, był lekko przygarbiony i ubrany był w długi biały t-shirt.

Iza miała wrócić do domu o 21.00. Gdy pół godziny później jeszcze jej nie było, rodzice zaczęli się niepokoić. Wydzwaniali do niej i wysyłali wiadomości, ale nie odbierała i nie odpisywała. W pewnym momencie bateria w jej telefonie wyczerpała się. Rodzice wyszli jej poszukać.

Matka dziewczyny szła ścieżką obok giełdy towarowej, ale w pobliskich zaroślach nie zauważyła niczego podejrzanego. Dopiero wracając zauważyła but Izy leżący przy drodze. 2 metry dalej, w trawie i krzakach, leżała dziewczyna. Jej ubrania były poszarpane, a spodnie opuszczone do połowy, nie oddychała. O 22.51 matka zadzwoniła na numer alarmowy. Mimo godzinnej reanimacji nastolatka zmarła. Była tylko 300 metrów od swojego domu.

Sekcja potwierdziła, że dziewczyna została zamordowana, a jej morderca był brutalny i sadystyczny. Na jej szyi widniały ślady duszenia, a na brzuchu zabezpieczono materiał genetyczny sprawcy. Nie doszło jednak do gwałtu. Ślady wskazywały na to, że Iza bardzo zaciekle walczyła przed śmiercią. Zmarła około 20.30.

Na pogrzeb Izy przyszły setki osób: rodzina, przyjaciele, rówieśnicy ze szkoły, koledzy i trenerzy z klubu sportowego, a nawet nieznajomi mieszkańcy Gdyni, którzy chcieli okazać wsparcie rodzinie zmarłej. Zgodnie z wolą rodziców, nastolatkowie ubrani byli na biało, a niektórzy nieśli białe róże. Fotoreporterów poproszono, aby nie robili zdjęć w trakcie uroczystości.

Do znalezienia mordercy dziewczyny powołany został specjalny zespół złożony z kilkunastu policjantów z Gdyni i Gdańska. Jeszcze w noc morderstwa przeszukiwali pobliskie łąki i lasy z psami tropiącymi, ale niestety nie przyniosło to żadnych rezultatów. DNA sprawcy zostało dodane do bazy danych GENOM, lecz jak na razie nie udało się dopasować go do żadnego podejrzanego.

Policjanci podejrzewali, że ze względu na dużą ilość śladów, bardzo szybko uda się znaleźć sprawcę. Początkowo, ze względu na dobro sprawy, nie podawano żadnych szczegółów do mediów. W październiku 2011 roku opublikowano jednak portret pamięciowy mężczyzny, który był widziany tego dnia w Dąbrowie, gdy zaczepiał dziewczyny i młode kobiety, a także przesyłał im „zboczone uśmieszki”. Miał 55-60 lat, około 185 cm wzrostu, siwe, krótkie włosy i ciemne oczy. Policja nie szukała go jako podejrzanego, ale jako osobę, która może wnieść coś nowego do sprawy. Niestety nigdy nie udało się go odnaleźć.

Śledczy mieli bardzo wiele teorii, które konsekwentnie badali. Podejrzewali, że zabójca mógł pracować jako pracownik budowlany w jednym z pobliskich domów. Proszono mieszkańców, którzy tego lata wykonywali choćby najmniejszy remont, aby zgłaszali się na policję. Przyniosło to bardzo wiele nowych wskazówek, ale nie pomogło w rozwiązaniu sprawy. Równie dobrze zabójcą mógł być jeden z mieszkańców, ktoś w jakikolwiek sposób związany z giełdą towarową lub mężczyzna, którego zaloty Iza odrzuciła.

W sprawie przesłuchano około 1000 osób oraz wykluczono 600 podejrzanych. Od dziesiątek z nich pobrano materiał genetyczny, jednak żaden nie pasował do materiału znalezionego na ciele Izy. Przeprowadzono eksperyment, który udowodnił, że na miejscu morderstwa nie można było podejść do kogoś niezauważonym. Musiał czekać na dziewczynę w tym miejscu lub wręcz być kimś znajomym i iść z nią.

Mimo wszelkich starań do dzisiaj nie udało się znaleźć mordercy. Niektórzy zarzucają policji, że śledztwo zostało źle przeprowadzone. Funkcjonariusze przez długi czas nie podawali do opinii publicznej wielu szczegółów, które potencjalnie mogłyby pomóc w rozwiązaniu sprawy. Nie powiedziano nawet jak Iza była tego wieczora ubrana, co może odświeżyłoby komuś pamięć. Co więcej, skupiono się głównie na szukaniu osoby z portretu pamięciowego, a może mordercą był mężczyzna widziany przez matkę?

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że zabójca 13-letniej Izy zostanie kiedyś odnaleziony.

Źródła: trojmiasto.pl, polskatimes.pl, trojmiasto.wyborcza.pl, gdansk.naszemiasto.pl, vod.tvp.pl, kyminatorium.pl

#historieriley
riley24 - Sprawa Izy Strzałkowskiej
(Historia opublikowana na o2 11.07.2019)

Wszy...

źródło: comment_TLp8rfzhJkNztNE7ukIVVI26qOdtErub.jpg

Pobierz
  • 152
  • Odpowiedz
Mając moje DNA... mogą je umieścić na miejscu zbrodni, sfałszować wyniki itp. Nie dziękuję.


@Reiter: W jaki sposób można spreparować np. spermę z ZAPISU genomu w bazie elektronicznej?

paserstwo mi nie grozi, chyba że w sklepie sprzedają fanty xD

Ze mną trzeba chodzić, więc małolata się nie
  • Odpowiedz
@hehenuanek: Nie wiem w jaki. Wiem, że mając wszystko w bazie mogą wskazać mnie jako sprawce. Jeżeli nie będą mnie mieli w bazie najpierw muszą to pobrać i sprawdzić. Nie rozumiesz? Mogą bazę wykorzystywać do pogrążenia nieodpowiednich dla nich osób. Będziesz niewinny? Nie pasuje mi ten i ten, kliknij tam, że to jego DNA było.

Uhm, ciekawe... Co robisz w życiu? Kupujesz rzeczy z wędki, czy rypiesz małolaty po klubach,
  • Odpowiedz
Aha. Czyli strach wynikający z niewiedzy.


@hehenuanek: Podałem przykład i odpowiedziałeś niżej.

Mogą to zrobić przy zatrzymaniu, np. pod pretekstem bycia podobnym do poszukiwanego. Ba, nawet i bez zatrzymania, na ten przykład #!$%@?ć pukiel włosów, który zostawiłeś u
  • Odpowiedz
Władza nie stanie się nazistowsko-komunistyczną dyktaturą.


@Reiter: No to czego się boisz?

To prawda, jednak znam siebie i wiem, że np. potrąciłbym kogoś autem, czy wózkiem na magazynie, to ratowałbym
  • Odpowiedz
Jeden policjant tak zrobi, inny nie, bo będzie zwyczajnie uczciwym i porządnym policjantem, który nie łamie prawa i nie fabrykuje dowodów, a do osobistych porachunków/niechęci nie wykorzystuje swojej pracy i swoich możliwości z nią związanych.


@Reiter: No więc w jaki sposób baza GENOM może się przyczynić do wzrostu nadużyć? Jej kompletność wręcz powinna zmniejszyć liczbę nadużyć, bo zamiast szukać na pałę kogoś do wlepienia winy podejrzany sam wyskoczy z komputera.
  • Odpowiedz
@Kezcliw: moim zdaniem powinno być tak jak w anglii. Tam przy każdym pierwszym kontakcie z policją, ale w wiadomych okolicznościach (jak złamiesz prawo) służby pobierają materiał DNA i wrzucają do bazy. I cyk piąteczka. A profilowanie dna jest o tyle dobre, że nawet jak osoba z tobą spokrewniona np. syn lub córka coś #!$%@? (pobierają oczywiście od niech dna) a sam pozostawiłeś jakiś materiał biologiczny na biednej ofierze to cię
  • Odpowiedz