Wpis z mikrobloga

Kapitan Łysobrody – świeżo wybrany król Piratów
Wraz z grupą załogantów, między innymi z Hattorim i Baranem z Komodo, podszedł do stłoczonych w jednym kącie tawerny karłów.

Witajcie mali ciałem, ale wielcy uchem przyjaciele! - powiedział - między innymi dzięki wam i odrobinie szczęścia zostałem królem! Cieszcie się razem ze mną! Kolejka dla was na mój koszt.
Ale wracając do interesów, to tak jak się umawialiśmy, jak ogarnę co gdzie i jak to będziemy rozmawiać o drugiej części zysków. A w międzyczasie możemy przejść do kwestii amuletu, o której rozmawialiśmy wcześniej. Pozwolicie, że pójdziemy teraz, póki wszyscy jesteśmy na miejscu. Jestem ciekaw wyników tej operacji, oby były dobre, wtedy wszyscy będziemy z tego zadowoleni!

------------------

Po pewnym czasie ta sama grupa załogantów podeszła w pobliże Guliwera 2. Czekało tam na niego kilku karłatów z, jak się wydaje, aktualnym kapitanem Walniętym Murdockiem na czele.
No to do dzieła - powiedział Król Kapitan Łysobrody - Hattori, ty prowadź, sprawdźmy stąd, a potem pójdziemy 50 kroków dalej i tam sprawdzimy i potem jeszcze dalej, aż będzie pewność.

Otoczony kordonem piratów Hattori wyciągnął coś i coś tam zrobił, skupiony przypatrzył się, zamyślił i rzekł:
Może chodźmy dalej, wynik będzie pewniejszy.

Karły z racji swojego pokaźnego wzrostu nie widziały co się dzieje za plecami piratów z Załogi Potępionych, mimo to ruszyły przodem dalej, odliczając 100 kroków, bo jednak ich miara jest inna.

Tutaj - powiedział Murdock - sprawdzajcie tutaj.

Czuć było podekscytowanie w głosach obu załóg. Każdy chciał wiedzieć, czy amulet to jest jednak coś więcej. Hattori powtórzył rytuał, zamyślił się jeszcze bardziej i tylko pokazał, żeby szli dalej. Łysobrody podszedł do japończyka, wymienili krótkie uwagi, kiwnęli głowami i ruszyli.

Po kolejnych 50 krokach test powtórzono. Zniecierpliwiony Murdock przerwał ciszę i zagadał
I jak? Działa, jest?

Łysobrody odparł:
Niby tak, ale kurna nie do końca. Może za małe odległości pokonujemy? Dla pewności poszedłbym na statek, tak jak się umawialiśmy i sprawdził z bliska. Idziemy?

Chodźmy - odparł Karzeł-Kapitan.

Cała grupa ruszyła na potężny galeon. Członkowie Ławicy zastanawiali się jakim cudem karły mogą obsługiwać tak wielką jednostkę. Gdy weszli po trapie zdziwili się widząc karły stojące jeden na drugim, by sięgnąć w miejsca dla nich normalnie niedostępne i szorujące je na połysk. Król uśmiechnął się w duchu: To jest ten respekt! Tak!
Ruszyli dalej. Widać było, że pomimo porządków to karły rzucają nieufne spojrzenia na gości, tak jakby ktoś chciał im zabrać coś cennego, albo jakoś ich oszukać. Zeszli pod pokład i zgodnie z wcześniejszą umową do kolejnego pomieszczenia ruszył tylko Łysobrody i Hattori, który niósł tajemnicze zawiniątko. W obstawie został Murdock, jakiś wyglądający na naćpanego karzeł, Frodo, Fiedro czy jak go tam zwali i karzeł zwany Furionem. Przeszli kolejne drzwi i oczom Łysobrodego ukazała się masywna skrzynia, na której siedział dziwnie skulony karzeł. Z oczu karła biło takie szaleństwo, że aż Łysobrodemu przypomniała się babka podająca się za matkę Mokebe. Furion i Fredro podeszli do karła, ten drugi podsunął mu jakiś mieszek pod nos, Furion chwycił siedzącego na skrzyni i powoli ściągnął na dół.
Jesteśmy na miejscu - Oznajmił Murdock i podszedł do skrzyni - Poczekajcie.
Podniósł wieko z zadziwiającą lekkością i ich oczom ukazał się..

To to? - Zdziwił się Hattori.

Ukazał się kiepskiej jakości, żelazny naszyjnik.

Zaczynajcie, długo go spokojnego nie utrzymamy - powiedział karli kapitan wskazując na trzymanego przez Furiona karła.

Tym razem nie było jak dobrze schować zawartości zawiniątka. Ich oczom ukazało się jakieś pudełko czy prostokątka mała skrzyneczka, z której wystawał kawałek jakiejś starej szmaty. Hattori położył na nim jakiś stary rupieć, ni to kijek, ni to rapier. Cholera wie. Popatrzył, zamyślił się. Wziął rapier luźno w palce i spuścił na pokład, by wbił się sztychem w deski. Popatrzył, wział go z powrotem do ręki i spakował do zawiniątka.

Pudło Kapitanie Królu - powiedział Japoniec - to zwykły rupieć.

Sakra! - zaklął Łysobrody - tyle zachodu po nic. No nic, myliliśmy się. Czas się zbierać. A wam - tu zwrócił się do karłów - dziękuję za gościnę i za głos i zapraszam na dalszą część świętowania.
Grupa opuściła galeon, uścisnęli dłonie z karłami i wrócili do siebie

[ @Akumulat @Stalowa_Figura @mac3 @czarnybaran20 @meinigel @Knyazev @lubiacy_beton @kolorowy_jelonek @Aspirrack @Zeroskilla ]

#piracifabularnie
Queltas - Kapitan Łysobrody – świeżo wybrany król Piratów
Wraz z grupą załogantów, m...

źródło: comment_cZB9TVTyxnfkSp4kBGUcfGuXKTK2u8dj.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz