Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 14
Wieści ze świata - Data 14 VI
#piracifabularnie

-Statek!!! Statek na horyzoncie!!! - rozlega się na całym pokładzie, od 15 minut - stateeek!!!!!!! - Arnold wydzierał się tak głośno, jak tylko mógł.
Wtem rozlega się strzał z pistoletu i krzyk milknie.
-Gdybym tylko wiedział ze jest taki umysłowy nigdy bym go nie zabierał na łajbe - warkną podirytowany Jacek, #!$%@?ąc dym ze swojego pistoletu. Atmosfera jeszcze bardziej się zagęściła jeszcze bardziej, już od dwóch tygodni niczego nie udało się im złupić. Raz próbowali, jednak wyjątkowo liczna obstawa z okrętów wojennych Hiszpanii. Jako że zapasy się powoli kończą, będą musieli zaraz zawijać do portów, a po akcji pół roku temu, kiedy to stracił połowę załogi i musiał ją uzupełnić nowymi rekrutami, morale i wiara w wyjątkowość kapitana podupada coraz bardziej.
-Dobra załoga, nie ma żadnych motywacyjnych przemów, wpadamy i rabujemy. Żadnych fikołków czy innych głupich akcji. - krótkiej przemowie kapitana odpowiedział cichy szmer tylko.
-No jazda, na stanowiska!!! - bosman donośnym głosem przerwał cisze - mamy frajerów tylko czekających na bycie pod naszym butem, ale nie będą czekać wiecznie tam.

"Szybki padalec" szybko zbliżał się do zauważonego okrętu. Przyglądając się przez ręczną lunetę wydawałby się on (handlowy statek) niczym wyróżniającym się spośród wielu innych mu podobnych. Trzy wysokie maszty zapełnione lekko żółtawymi żaglami powiewającymi na wietrze. Typowy dla statków towarowych niski i szeroki kadłub był zrobiony z ciemnego drewna. Chociaż nie był głęboko zanurzony co mogłoby wskazywać na dużą ilość towarów, jednak nie oznacza to braku ewentualnych łupów, szczególnie po tym, jak ostatnio powstały kopalnie kamieni szlachetnych w Nowej Portugalii.
Jednak coś nie dawało spokoju Jackowi, miał wrażenie, że już widział ten statek, w snach może?
-Argh, to nic - mówi se pod nosem - zwykły statek, prawda Krawa? Głupoty już gadam na starość. - mówi do swojej papugi. Krawa jednak nic nie odpowiedziała, jak normalnie jest bardzo żywa i rozmowna, tak teraz cicho siedząc na ramieniu kapitana przyglądała się przekrzywiając głowę statkowi. Wcale to nie uspokoiło Jacka jak liczył. Skrzywił się samemu nawet nie wiedząc nad czym się tak naprawdę zastanawia i udał się do swojej kajuty, by przygotować się do walki.

Po godzinie żeglugi z wiatrem, "Padalec" znajdował się już w zasięgu dział.
-Przygotować się do salwy! - pada rozkaz. Kanonierzy zręcznie uwijają się i celują w okręt.
-Na mój znak! - krzyczy 2 oficer. - czemu oni nic nie robią? - pyta ciszej pierwszego. Rzeczywiście okręt ani razu nie zmienił kursu czy takielunku. Jak płyną, tak płynie.
-Hm? Pewno już wszyscy tam ze strachu pozdychali, i niema komu płynąć - odpowiada, choć można wyczuć w jego głosie nutkę niepewności.
-OGNIA!!!
Wszystkie działa z lewej burty plują ogniem, miotają mieszane pełne kule i łańcuchowe. Po paru sekundach lotu widać uderzenia.
-Przeładować bakburtę, sterburta gotować się do strzału hakami, sternik kurs prosto na wroga, reszta do abordażu się zbroić - padają szybkie komendy.

Do wyraźnie spowolnionego rozdartymi żaglami statku, po paru minutach równa "Padalec". Haki zostają rzucone, a kapitan zwyczajem okrętu, jest już gotowy pierwszy skakać na pokład. Szybki skok i telemarkiem ląduje koło tylnej nadbudówki. Otrzepuje płaszcz, poprawia rapier na biodrze i szybkim krokiem udaje się do czegoś gdzie powinna być kajuta kapitana, by ogłosić przejęcie. Jako że Jacek jest kulturalnym człowiekiem, otwiera po ludzki drzwi klamką i dziarskim krokiem wchodzi do środka.
-A więc kapitaniku, przychodzę tu w cel... - zamarł w połowie kroku i zdania, kiedy to jego spojrzenie padło na postać siedzącą za zawalonym różnymi rzeczami stołem. Jedyną postać tutaj.
-Tttt t tt tyy.. - Jacek zaniemówił, jego wyraz twarzy wydaje się krzyczeć ze strachu - s s s ską ąd ttt tt ty wie...
-Achh Jacuś, jakiś ty przewidywalny i naiwny, naprawdę myślałeś, że pozbędziesz się mnie jakimś ołowiem czy kotwicą? - odpowiada postać szczerząc szeroko swoje w połowie zgniłe zęby. - ale tym razem, to nie ja skończę na dnie morza - dodaje już z poważną miną.
-Nie nienienie NIE!!! NIEEEEEEEEEEEEEE - kapitan rzuca się w jakby obłąkańczym szale...

***

Na Tortudze mija spokojnie kolejny dzień. Jak to bywa tej pory roku żar leje się z nieba. Nie przeszkadza to jednak setkom piratów w porcie szykować się do kolejnych wypraw, lub rozładowywywać statki po nic. Nad samym portem góruje niewielki pagórek, a na nim stoi drewniany mini pałacyk bosmanatu. Urzęduje w nim niejaki William Smith, będący de facto zarządcą tej części miasta.
Zazwyczaj siedzi sobie na werandzie, popijając mleko z kokosa i obserwuję z góry port. Nie inaczej jest tym razem. Sielankę tą przerywa mu łopot skrzydeł a chwile po nim skrzek.
-Czego chcesz ptaszysko - leniwie patrzy na kolorową papuge, która właśnie siadła na balustradzie - hej, co ci jest? - pyta kiedy zauważa że większość piór ma wyrwanych czy postrzępionych.
-POMOCY POMOCY KAPITAN ZA BURTĄ! - skrzeczy papuga.
-Hej, hej, już spokojnie, oco ci chodzi? Jaki kapitan? Co się... - zatrzymuje się w połowie zdania jak w końcu rozpoznał po czerwonozielonym upierzeniu, jaka to papuga - Krewa! Gdzie jest Jacek!?
-POMOCY POMOCY WIEDŹMA WIEDŹMA WIEDŹMA - skrzeczy nieprzerwanie.
-O nie, tylko nie ona - William z lękiem patrzy na horyzont - Tylko znowu nie ona.
  • 3
@Diamond-kun:

Mokebe z Senegalu - Ławica Potępionych

Mokebe wziął duży łyk rumu, po czym lekko zmrużył oczy:
- Ja opowiedzieć historia, poznany w port na Tortuga. Stara pirat, bez noga i oko opowiadać, i on przysięgać, to być prawda. Ja mu wierzyć, ja widzieć wiele taka historia jak ta.
Dużo zim temu być pirat Jacek. On i jego przyjaciel łupić statki i mieć skarby. Jeden dzień oni złupić wielka galeon! OOO!
@Diamond-kun:

Tymczasem na dryfującym "Guliwerze 2"

- Panie kapitanie a takie pytanko - jeden z majtków zapytał piskliwym głosem - Co by pan zrobił gdyby ktoś rzucił na pana klątwę?
Kapitan #!$%@? tylko uniósł brew.
- Nie mógłby by rzucić na żadnego z nas.
- Dlaczego? Klątwy nie istnieją? - dopytywał się ciekawski majtek.
- Głupi #!$%@?. Oczywiście że istnieją! Ale my - kapitan dumnie wypiął pierś i uderzył się w